"9 utworów, 9 pytań" - rozmowa z Jackiem Korohodą

Michał Orłowski

ImageChciałbym zapytać Cię o projekty, w których brałeś udział. Masz na koncie między innymi współpracę z Markiem Grechutą - jak Go wspominasz?

Z Markiem Grechutą miałem przyjemność grywać w drugiej połowie lat 90 tych. Wspominam Go bardzo dobrze – wrażliwy, delikatny i bardzo ciepły człowiek. Wymagający – przede wszystkim wobec siebie, ale także wobec innych. Jego piosenki na stałe weszły do kanonu kultury polskiej i dużym zaszczytem było grać je u jego boku. Z innych projektów – najbliższy duchowo jest mi ‘Psychodelic – Music Of Jimi Hendrix’ Jarka Śmietany, w którym biorę udział od dwu lat. Fascynująca muzyka, grana przez znakomity zespół (Z-Star, J. Śmietana, T. Karolak, M. Sikała, T. Kudyk, A. Czerwiński, Y. Stavi)

Współpracowałeś także z zespołem Prowizorka Jazz Band - nie wiem czy się zgodzisz, ale mam wrażenie, że Prowizorka jest bardziej znana zagranicą niż w Polsce. Co może być tego przyczyną?

Może należałoby powiedzieć – była bardziej znana, bo od kilku już lat nie występujemy. Prowizorka miała menagement w Holandii, tam wydawaliśmy płyty. Koncertowaliśmy głównie w Niemczech, Holandii, Szwajcarii i innych krajach Europy Zachodniej. Przede wszystkim większe i mniejsze festiwale, ale także kluby i eventy. No i tysiące kilometrów w samochodzie. W 1997 roku np. zagraliśmy ponad 70 imprez za granicą, a w Polsce – ledwo kilka. Jakim cudem wygraliśmy wtedy w ankiecie czytelników Jazz Forum (Jazz Top 1997) – do dziś się zastanawiam! Prowizorka to w ogóle pierwszy polski zespół muzyczny, który nagrał płytę kompaktową – we wczesnych latach 80 tych (ja doszedłem do składu w 1992 r).

Na jazzowej scenie jesteś obecny prawie 3 dekady. Na ilu płytach zagrałeś?

Na kilkunastu. Nie jest to może wynik imponujący, ale za to w znakomitej większości są to płyty z muzyką artystyczną, zawierającą partie improwizowane… Jazz i okolice. Uważam je za wartościowe. Zdążyłem jeszcze zagrać na płycie winylowej – LP zespołu Sucha Orkiestra ‘Schi’, wydany w 1987 roku, do dziś bywa osiągalny na serwerach aukcyjnych.

‘Window to the Backyard’ to Twoja druga solowa płyta. Kiedyś powiedziałeś mi, że nowa płyta będzie zaskoczeniem dla słuchaczy. Czy możesz odsłonić rąbka tajemnicy?

Tak myślę nadal. Całość utrzymana jest w średnich tempach, przeplatają się cały czas melodie śpiewane, nawet – piosenkowe, z improwizowanymi partiami instrumentalnymi. Utwory mają konkretny beat, wyraźny groove. Trudno tę muzykę jakoś zaklasyfikować. No, ale nie o to przecież chodzi – chodzi o to, żeby się dobrze słuchało, zarówno tym którzy włączą płytę w aucie, jak i audiofilom. Ważny jest przekaz emocjonalny, energetyczny, impresja…

Wydawało mi się, że druga płyta będzie poniekąd kontynuacją ‘If It Happens’, natomiast tak naprawdę niewiele mają wspólnych punktów.

Nie zmienił się mój sposób myślenia – ‘Window to the Backyard’, podobnie jak jej poprzedniczka, skonstruowana jest jako całość. O płycie myślę jak o dużym obrazie, niosącym jednolity nastrój, ale składającym się przecież z różnych fragmentów, w tym wypadku utworów. Nie jest to przypadkowy zbiór mniej lub bardziej udanych kompozycji; nie znoszę produkcji mających dwa – trzy świetne utwory na początku, potem kilka przeciętnych, a na koniec – zapchajdziury. W tym sensie niedoścignionym wzorem i celem jest dla mnie jest np. ‘Dark Side of the Moon’ Pink Floyd, płyty Milesa Davisa - w zasadzie większość oraz longplaye Johna Coltrane, szczególnie te z McCoy Tynerem z przełomu lat 50 tych i 60 tych, np. ‘My Favourite Things’. ‘Window to the Backyard’ prowadzi słuchacza od utworów bardziej kolorystycznych, przez ostrzejsze i bardziej „przebojowe”, później – w części akustycznej – odwołujące się do tradycji, aż do swojego rodzaju repryzy pierwotnego wrażenia i klimatu. I dopiero całość jest moją muzyczną wypowiedzią. Teksty utworów, które napisałem, są moją impresją na temat muzyki, a dla słuchacza - wskazówką, jak to wszystko rozumieć. Innym, jak myślę, głównym punktem wspólnym z ‘If it Happens’ jest po prostu frazowanie, mój sposób grania na instrumencie, który spaja te różne brzmienia rockowe, jazzowe i akustyczne, jakich w nagraniach używałem. Najważniejsza jest dla mnie melodyka, wzajemne relacje melodii i harmonii, i to się nie zmieniło. Tym niemiej – są to różne płyty.

Skąd tytuł płyty i co na niej usłyszymy?

Usłyszymy brzmienia akustyczne, elektryczne, dużo partii gitarowych i wokalnych. Dość spore partytury, czasem po kilka płaszczyzn dźwiękowych na raz. Muzycy oprócz realizacji moich aranżacji często dodawali też coś od siebie, jakby swoje spojrzenie na utwór. W nagraniach wzięło udział 15 osób. A tytuł… no cóż… chodzi o pewne okno, w centrum Krakowa…

Jak wyglądał mechanizm doboru muzyków - opierałeś się na swoich przyjaciołach i muzykach, z którymi wcześniej współpracowałeś?

Tak, są to ludzie z którymi pracowałem i pracuję. Z którymi rozumiem się i muzycznie i ogólnie, i z którymi mamy do muzyki podobne podejście. Wszyscy bardzo zaangażowali się w projekt, co zresztą słychać w nagraniach. Przyjeżdżali z Warszawy, Gniezna, Zielonej Góry… Również udział zaproszonych gości – wirtuoza gitary, niegdyś mojego nauczyciela, Jarka Śmietany oraz Staszka Piotrowskiego i Janka Kalinowskiego z Prowizorki Jazz Band jest dla mnie nie do przecenienia, dodaje całości kolorytu. Nie muszę chyba dodawać, że nie był to wybór przypadkowy. Tak jak użycie głosu śp. Tomka Sachy w jednym z utworów. Ogólnie do współpracy zaciągnąłem ponad 20 osób, w tym kilka szczególnie mi bliskich – w jednym z utworów na basie gra mój syn Krzysztof, młody basista rockowy. We wkładce znajduje się opowiadanie mojej córki Uli, będące zresztą jednym z kluczy do płyty. Za zdjęcia odpowiada moja żona, Dorota, która towarzyszyła nam często podczas nagrań i prób, starając się utrwalić to coś nieuchwytnego, co działo się w danej chwili. Znakomitą okładkę zrobił Marek Kolanko, wybitny artysta grafik, kiedyś mój uczeń gitarowy i fan związany z Prowizorką. Długo by wymieniać… W każdym razie nic nie było dziełem przypadku. Także wybór wydawcy – z krakowskim Gowi Records związany jestem od 1996 roku.

Długo trwały prace nad tym materiałem?

Od rozpoczęcia nagrań, do wydania płyty – tylko cztery miesiące. Duża w tym zasługa realizatora, Tomka Kubiaka, z którym zrozumieliśmy się od razu. A przygotowania – to półtora roku mojej pracy… O nagraniu nowej płyty pomyślałem pierwszy raz po napisaniu utworu tytułowego, ‘Window to the Backyard’, w styczniu 2009 roku. Okazało się wtedy, że kilka innych moich rzeczy czekało na tę okazję – były to starsze i nowsze kompozycje, które spokojnie oczekiwały na nadanie im wspólnego mianownika… Jednak większość utworów i tekstów powstała latem 2009 roku. Jesienią odbyła się pierwsza próba muzyczna, u mnie w domu, na której zaprezentowałem Alinie Radziwanowskiej i Grześkowi Schneiderowi próbne wersje kilku utworów, które nagrywałem na moich gitarowych looperach. Alina powiedziała: „U ciebie to wszystko wydaje się takie proste…” a Grzesiek, z którym graliśmy razem już w zespole Chwila Nieuwagi, w 1982 roku, po próbie stwierdził: „Ja chcę w tym wziąć udział”. I to mnie ostatecznie zmotywowało.

Teraz czeka nas kampania promocyjna płyty, a czy planujesz trasę koncertową promującą ‘Window to the Backyard’?

Na pewno odbędzie się kilka większych koncertów, np. w Radiu Kraków, które jest jednym z głównych patronów medialnych przedsięwzięcia. A trasa… w obecnych czasach bardzo trudne zadanie. Mission impossible. No ale zobaczymy, co przyniesie przyszłość. Tego nie odgadniemy, choćbyśmy nawet bardzo długo wypatrywali przez okno.

Z Jackiem Korohodą rozmawia Michał Orłowski (Agencja eventowo-reklamowa „Great-Art”).

MLWZ album na 15-lecie Steve Hackett na dwóch koncertach w Polsce w maju 2025 Antimatter powraca do Polski z nowym albumem Steven Wilson na dwóch koncertach w Polsce w czerwcu 2025 roku Tangerine Dream w Polsce: dodatkowy koncert w Szczecinie The Watch plays Genesis na koncertach w Polsce już... za rok