Po 12 latach od wydania debiutanckiej płyty do sklepów trafiła Twoja druga solowa płyta. Czemu tak długo kazałeś nam czekać?
Powodów jest kilka: Wprawdzie w 2000 roku miałem skompletowaną drugą płytę solową i byłem w trakcie poszukiwania wydawcy, ale propozycja współpracy od kolegów z Dżemu spowodowała, że musiałem odłożyd ten materiał do szuflady i skoncentrowad się na pracy z nimi. Planowałem, że po wydaniu pierwszej płyty z Dżemem, wrócę do tematu, ale płyta ukazała się dopiero w 2004 roku, a już chwilę później straciliśmy Pawła Bergera w wypadku samochodowym, wracając z koncertu. A Paweł był filarem tego zespołu… Zaczął się kolejny rozdział w historii Dżemu – postanowiliśmy grad dalej, znaleźd nowego klawiszowca, zbudowad zespół na nowo, ale to wymagało od nas wszystkich wysiłku i przede wszystkim czasu… Nie o to chodzi, że całkowicie zarzuciłem pisanie muzyki, ale tworzyłem ją wyłącznie w zaciszu domowym, bez pomysłu, co z tym zrobid dalej. Pracowaliśmy nad nowym materiałem „dżemowym“, ale ilośd koncertów granych z roku na rok skutecznie uniemożliwiała nam dotrzymania coraz to nowych terminów premiery. W 2009 roku, na początku, dałbym sobie rękę uciąd, że tym razem płyta będzie. Dobrze że się nie założyłem - byłbym teraz bez ręki… Na początku 2010 wiedziałem że płyta jest coraz bliżej, ale nie dałem się już wciągad w spekulacje „kiedy?“. I wtedy właśnie, na przełomie 2009/2010, dostałem propozycję od mojego rodzinnego Ostrowa Wielkopolskiego, abym został „twarzą miasta“ i promował je na specjalnych bannerach wjazdowych, tzw. „witaczach“. Padła również propozycja dofinansowania ewentualnej płyty, która byłaby ukoronowaniem tej akcji promocyjnej, przedłużając ją w czasie, przestrzeni i, przede wszystkim, w eterze. Coś, na co zawsze bym się bez wahania zgodził, ale teraz, w niekooczącym się „przededniu“ nowej płyty dżemowej, było to wielce karkołomne. Tym bardziej, że w umowie z miastem musiał się pojawid konkretny termin – przełom października i listopada 2010.
Trochę może zaskakiwad lista utworów: 4 kompozycje znane z poprzedniej płyty w nowych wersjach – zresztą znane jako single promujące album „Czarno”. Skąd pomysł, aby je nagrać raz jeszcze?
Płyta „Czarno“ od paru lat występuje wyłącznie w obiegu wtórnym, reedycja jest trudna, bo nie do końca wiadomo, kto obecnie ma do niej prawa, odkupienie praw może byd kosztowne, pomijając, że nie wiem od kogo je można kupid, więc postanowiłem machnąd ręką, postawid krzyżyk i najistotniejsze dla mnie utwory nagrad na nowo. Brzmią teraz inaczej: mocniej, dojrzalej, przez te 12 lat ewoluowały w mojej głowie i to jest teraz ich największą zaletą.
A co spowodowało, że na płytę trafiła przepiękna kompozycja Marka Grechuty „Wolność”?
Jakiś czas temu dostałem propozycję wzięcia udziału w wydawnictwie poświęconym twórczości Grechuty, gdzie miałem byd jednym z wykonawców interpretujących jego piosenki; skupiłem się wówczas na powszechnie znanym „Korowodzie“ i mało znanej szerzej „Wolności“. Do realizacji pomysłu nie doszło, ale efekt pracy nad „Wolnością“ był na tyle ciekawy, a sam utwór jest na tyle dla mnie ważny, że postanowiłem go „ocalić od zapomnienia“.
W studiu wspierali Cię muzycy zespołu Nie-Bo. Długo szukałeś współpracowników, czy od początku wiedziałeś, kto ma z Tobą pracować w studio?
Z chłopakami z Nie-Bo spotkałem się w 2005 roku, zagraliśmy w krakowskim klubie „Żaczek“ zestaw moich ulubionych piosenek, impreza miała być jednorazowa. Taka była formuła, ale po koncercie zgadaliśmy się, że można by to jeszcze kiedyś powtórzyd i w ten sposób, od czasu do czasu, spotykaliśmy się na koncertach, średnio 10 razy w roku. Do repertuaru dołączyły moje solowe utwory, jednak w dalszym ciągu przeważały covery. Kiedy okazało się, że nagranie płyty solowej staje się realne, miałem właściwie zgrany skład, dośd duży repertuar piosenek do wyboru i zawodowego realizatora w postaci basisty – Piotra QUENTINA Wojtanowskiego.
W między czasie pojawiła się płyta koncertowa dedykowana pamięci Pawła Bergera i przepięknie wydany box z okazji 30 urodzin. Wygląda na to, że jesteście dobrze naoliwioną machiną, która nie leniuchuje.
Grając taką ilośd koncertów jak my, każdy byłby chyba właściwie naoliwiony. Myślę, że moglibyśmy wydać kilka koncertów więcej, gdyby nie parę okoliczności, które nam to, niestety, uniemożliwiły. Dla przykładu: nagraliśmy koncert w Chicago, bodajże w 2005 roku, ale zaszwankowały dwa mikrofony. Byd może jest to jeszcze do uratowania, ale wymaga sporo czasu i pochylenia się nad tematem. Kiedyś pewnie ten materiał ujrzy światło dzienne, ale dziś nie ma na to czasu.
W Dżemie śpiewasz od prawie 10 lat, nagrałeś dopiero drugą studyjną płytę. Długo pracowałeś nad tekstami?
Teksty, podobnie jak muzykę, piszę przez cały czas; częśd powstaje jeszcze przed muzyką. Wszystko zależy od konkretnego utworu. Najszybciej, bo w 3 minuty napisałem tekst do „Diabelskiego żartu“, dopiero później powstała muzyka, najdłużej bo chyba ze dwa lata, pisałem „Do kołyski“. Ta piosenka ma chyba najwięcej wariantów tekstowych na świecie . Na nową płytę Dżemu, jako ostatni tekst, napisałem „To wszystko, co mam“ do kompozycji naszego perkusisty, Zbyszka Szczerbioskiego, ale jest to też jeden z najmłodszych utworów, które weszły w skład płyty „Muza“.
Chciałbym zapytać Cię o płytę, która w tym roku miała premierę. Myślę o nagraniach archiwalnych Blues Forever. Jak doszło do tej współpracy?
W czasach mojego studiowania zostałem zaproszony do składu grającego bardzo zbliżoną muzykę do Dżemu. Stałem się drugim wokalistą zespołu, pierwszym i najważniejszym dla tego składu był Andrzej Jerzyk, doskonale znany wszystkim wielbicielom bluesa w Polsce. To On ukierunkował mnie muzycznie, zaraził pasją i zdradził wszystkie tajniki sceny. Właściwie to słuchaliśmy tej samej muzyki co Dżem – Allmanów, Skynyrdów, Doorsów, Claptona, Stonesów itp. Poprzez Blues Forever z resztą poznałem cały Dżem, jeszcze ten z Ryśkiem. BF często supportował Dżem.
Co było powodem, że sesja z Radia Olsztyn nie została oficjalnie wydana? Jest to naprawdę bardzo dobry materiał, a w szczególności moim zdaniem „Modlitwa wędrownego grajka” – chyba jedna z najpiękniejszych nie wydanych oficjalnie kompozycji w latach 90-tych na naszym rynku muzycznym. Czy też „Zachodnia brama” z rewelacyjną solówką, jeśli się nie mylę, Adam Otręby.
Wtedy marzyliśmy o swojej pierwszej, profesjonalnie nagranej płycie. Początek był wyśmienity: zgrany zespół, dobre pomysły, naprawdę szybkie finalizowanie składu piosenek na płytę. Pomysły sypały nam się jak z rękawa. Sesja przebiegła sprawnie, Adaś Otręba nagrał solówki w studio, Jurek Styczyoski grywał z nami koncerty. Zabrakło nam dobrego managera, pieniędzy, wiary i determinacji… Teraz, po dwóch dekadach prawie, pojawia się ten archiwalny materiał, zbierając pochlebne recenzje. Ironia losu. Na przestrzeni miesiąca wydaję jako Dżem, Blues Forever i Maciek Balcar. W sporcie to się chyba nazywa HATTRICK!
Uchyl na koniec rąbka tajemnicy dotyczącej musicalu „Krzyżacy”, w którym grasz jedną z głównych ról. Na deskach teatru współpracujesz m.in. z Pawłem Kukizem, Arturem Gadowskim czy też Madkiem Silskim.
Do projektu zaprosił mnie mój serdeczny kolega, Hadrian Filip Tabęcki, kompozytor i pomysłodawca. W tym roku tak dużo się działo, że gdyby nie On, pewnie nie podjąłbym się tego zadania. Znamy się od dawna i znam Jego możliwości, poza tym bardzo liczył na mój udział, więc postanowiłem podjąd sie tego zadania. Będę Jurandem ze Spychowa. Premiera rock-opery odbędzie się w Sali Kongresowej, 30 grudnia 2010 roku.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiał: Michał Orłowski (agencja eventowo-reklamowa „Great-Art“).