5 pytań do Seana Filkinsa

Artur Chachlowski

Image5 pytań do Seana Filkinsa

1. Czym zajmowałeś się przed dołączeniem do Big Big Train?

SF: Urodziłem się i wychowałem w Rochester w Anglii. Dorastałem słuchając płyt moich rodziców. W naszym domu zawsze grała muzyka: jazz i muzyka klasyczna plus Simon and Garfunkel, The Beatles, The Hollies, potem też zespoły takie jak Yes, Uriah Heep i Blodwyn Pig.

Regularne słuchanie albumów Yes, Genesis, Pink Floyd, Rush, Hawkwind i Gentle Giant sprawiło, że zainteresowałem się rockiem progresywnym. Duży wpływ miała także elektroniczna muzyka w wykonaniu Tangerine Dream, Klausa Schulze, Jeana Michela Jarre’a i Roberta Schroedera. Na początku śpiewałem współczesnego folka w duecie, grałem utwory Dana Fogelberga, duetu Simon and Garfunkel i nawet Yes.

Później występowałem w lokalnych cover bandach, zacząłem też komponować własny materiał w zespole Vigilante, grającym w Hounslow. Trwało to do momentu aż dołączyłem do grupy Soma grającej space rocka. Nagraliśmy jeden album, „Dreamtime”, i dwa razy byliśmy w trasie koncertowej, w ówczesnych Wschodnich Niemczech. Odszedłem z zespołu w 1992 roku i dołączyłem do neoprogresywnego Lorien, założonego przez Darrena Newitta i Marka Mcleoda. W 1995 wydaliśmy płytę, „Children’s Games” i daliśmy kilka koncertów – znów w Niemczech i dodatkowo w Pradze. Mimo że niedługo potem opuściłem Lorien i przeprowadziłem się na południowe wybrzeże Anglii, wciąż przyjaźnię się z Darrenem Newittem, który gościnnie wystąpił na mojej płycie „War And Peace & Other Short Stories”.

W 1998 roku występowałem z Whitesnake Tribute Band, a w 1999 założyłem swój własny zespół, The Indigo Pilots. Graliśmy covery utworów rockowych i progresywnych, później stając się pełnoetatowym tribute bandem.

W 2003 roku dołączyłem do Big Big Train w Bournemouth jako główny wokalista.

2. Bardzo dużo wniosłeś do muzyki Big Big Train na tych dwóch albumach, na których występowałeś. Dlaczego odszedłeś z zespołu?

SF: Po zakończeniu prac nad „The Difference Machine”, w Big Big Train zaczęto pisać materiał na nowy album. Przygotowałem kilka nagrań demo. Nie byłem jednak zadowolony z brzmienia, poza tym wypytywałem ich o sprzedaż, bo nic nie dostałem za żadne z dwóch nagrań, w których brałem udział. Czułem, że coś było nie w porządku – wcześniej przez długi czas nie mieliśmy ze sobą kontaktu i miałem wrażenie, że Big Big Train ma inne pomysły. W lutym 2009 roku, drogą e-mailową, dowiedziałem się, że już nie jestem członkiem zespołu. To było najlepsze, co mogło mi się przytrafić z muzycznego punktu widzenia, jako że Lee Abraham (ex-basista Galahad), z którym grałem w Indigo Pilots, akurat nagrywał swój  solowy album, „Black And White” i zapytał mnie, czy nie zaśpiewałbym na nim, co zresztą z radością uczyniłem. 

3. „War And Peace & Other Short Stories” to znakomity album. Opowiedz o jego nagrywaniu. Kiedy i jak rozpocząłeś komponowanie, co decydowało, że zaprosiłeś tak liczne grono gości?

SF: Kiedy pracowałem nad partiami wokalnymi na album „Black And White”, spytałem Lee Abrahama o możliwość nagrania mojej własnej muzyki. Powiedział, że jeśli tylko mam materiał, to on pomoże mi w produkcji. Chciałem, by powstał progresywny album – niekoniecznie koncept, ale muzyka, która zawierałaby w sobie to, co jest bliskie mojemu sercu – epizody z historii mojej rodziny. Wyjechałem więc na jakiś czas i pracowałem nad nowymi utworami, a także nad starszym materiałem. Potem, wraz z keyboardzistą Indigo Pilots, Johnem Sammesem, zajęliśmy się przedprodukcją, wybierając kompozycje, które dobrze brzmiały, tak że ostatecznie przygotowaliśmy sześć utworów, które ostatecznie znalazły się na „War And Peace & Other Short Stories”. Ten tytuł siedział mi w głowie już od 1992 roku, ale wcześniej nigdy nie miałem okazji go użyć. Te sześć szkiców utworów dopracowywałem potem w studiu Dockside Lee Abrahama. Głównymi muzykami byli: właśnie Lee (bas i gitara rytmiczna, Lee także był inżynierem dźwięku), Gerald Mulligan (bębny) i John Sammes (klawisze). Ja skomponowałem, przygotowałem aranżacje i napisałem słowa do wszystkich utworów na płycie, z wyjątkiem „Learn How To Learn”, który w swojej pierwotnej wersji wyszedł spod ręki mojego dobrego przyjaciela, Geoffa Webba, a który tylko zaaranżowałem na nowo i dodałem trochę muzyki oraz słowa. John Sammes podczas miksowania także wzbogacił album o kilka nowych aranżacji.

Chciałem zaangażować różnych muzyków do poszczególnych utworów ze względu na indywidualny styl grania każdego z nich. Wśród tych, którzy wystąpili na moim albumie byli: Dave Meros ze Spock’s Beard, którego poznałem podczas prac na „The Difference Machine”. Rozmawiałem z nim przez chwilę na koncercie Spock’s Beard, na który byliśmy zaproszeni i powiedział mi wtedy, że jeśli tylko kiedyś będę potrzebował pomocy przy swoim projekcie, żebym do niego zadzwonił. Gary Chandler z Jadis i John Mitchell z Frost, Areny i It Bites śpiewali i grali na albumie Lee. Lee skontaktował się z nimi, a ja po którymś z koncertów It Bites spytałem jeszcze Johna czy by my nie pomógł. Oni wszyscy, plus jeszcze mój stary przyjaciel z czasów Lorien, Darren Newitt, a także wszyscy inni goście zaangażowani w projekt wykonali kawał świetnej roboty i styl gry każdego z nich pomógł mi stworzyć tę muzykę.

4.      Opowiedz nam pokrótce o każdej “krótkiej historii” na Twoim albumie.

SF: „Are You Sitting Comfortably” to tak naprawdę nieformalna pierwsza część „English Eccentric”. Poza tym to jest takie lekko żartobliwe nawiązanie do mojej poprzedniej grupy. Pamiętam jak przeczytałem na blogu kolegi z mojego wcześniejszego zespołu, że „w prog rocku powinno być więcej instrumentów dętych”. Moja babcia zawsze powtarzała: „zanim zaczniemy, wypijmy filiżankę herbaty”. Stąd takie, a nie inne brzmienia i taki, a nie inny tytuł.

“The English Eccentric”. Większość słów do tego utworu napisałem jeszcze w 1999 roku, ale muzyka i aranżacje są zupełnie nowe. Kompozycja jest częściowo autobiograficzna, ale dodałem też wątki opisujące pewne zwyczaje osób, z którymi się zetknąłem i które znam, by stworzyć charakter angielskiego ekscentryka. Jest tu też powiązanie z następnym utworem: słowa „Daddy went to war, we’d always hoped that he’d return” (Tatuś poszedł na wojnę, zawsze mieliśmy nadzieję, że wróci”).

“Prisoner of Conscience Part 1, The Soldier.” Jest to zupełnie nowa kompozycja, napisana specjalnie na potrzeby tego projektu, z wyjątkiem paru linijek tekstu.

Ta historia siedziała mi w głowie od lat. Bohater jest wzorowany na ojcu mojej matki, który zaginął podczas II Wojny Światowej podczas patrolu. Moja mama i babcia nigdy nie dowiedziały się czy zginął, czy został ranny. Mama zawsze czuła, że ciężko ranny przeżył, ale nie był w stanie powiedzieć kim jest. Bohater utworu jest ranny, wraca do Anglii i powoli oswaja się z tym, co mu się przydarzyło, co widział i robił – z bólem, cierpieniem i bezsensem tego wszystkiego.

“Prisoner Of Conscience Part 2 The Ordinary Man”. Ta opowieść jest oparta na utworze, nad którym pracowałem w 1999 roku wraz z kilkorgiem przyjaciół. Nie mogłem wykorzystać w całości tamtej kompozycji, bo nie napisałem jej sam w całości, więc musiałem stworzyć pewne fragmenty na nowo i dodać nowe aranżacje. Wiedziałem, że ta część historii mogła być rozwinięta, więc napisałem prequel w postaci „The Soldier”. W warstwie lirycznej to kontynuacja części pierwszej. Żołnierz ostatecznie dostrzega światełko na końcu tunelu, widzi, że w środku zawsze był uczciwym człowiekiem pragnącym po prostu przeżyć. Moja mama zawsze czuła, że ktoś na nią patrzy i kilka razy zdarzyło jej się zauważyć człowieka w oddali, który wyglądał jak jej ojciec, ale zamiast być wysoki i silny, był zgarbiony i zmarszczony. Zawsze czuła, że przeżył wojnę. Szkoda, że nigdy nie dowiedziała się tego na pewno.

“Epitaph For A Mariner”. Ta piosenka składa się z pięciu części: Pt 1 Sailors Hymn. Pt 2 Sirens Song. Pt 3 Maelstrom. Pt 4 Ode To William Pull. Pt 5 Epitaph. Przenikają się one wzajemnie, tworząc jeden utwór. Początkowo był to wiersz, który napisałem w latach 80., opowiadający o moim pradziadku, Williamie Pull, który był marynarzem i pływał na łodziach ratowniczych.

Utwór mówi o nim, o ludziach takich jak on, którzy zarabiają na życie na morzu. Moja prababcia była w ciąży i zaczęła rodzić podczas wielkiej burzy. Jakiś statek miał kłopoty i trzeba było, żeby wypłynęła łódź ratownicza, ale mój pradziadek nie mógł iść, bo położna się spóźniała i musiał odebrać poród. Łódź, na której miał płynąć przewróciła się i wszyscy, z wyjątkiem dwóch osób, którzy byli na pokładzie zginęli. To byli jego najbliżsi przyjaciele. Radość mojej babci z narodzin dziecka przeplatała się z nieznośnym bólem związanym ze stratą bliskich przyjaciół. Okropny konflikt.

Pomysły, muzyka i aranżacje do „Sailors Hymn”, “Sirens song” i “Maelstrom” zostały skomponowane na potrzeby tego projektu. Moja córka zaśpiewała „Sailors Hymn”, gdyż głównym tematem jest przecież los jej prapradziadka. Słowa do „Ode To William Pull” i „Epitaph” to wiersz, który napisałem – w niezmienionej formie. Dodałem jedynie pewne wersy do „Ode To William Pull”, by całość pasowała do muzyki.

Muzykę do „Epitaph” wymyśliłem w 1991 roku jako piosenkę, którą grałem z zespołem Soma. Jednak na tym albumie brzmi zupełnie inaczej niż wtedy, ze względu na nowe aranżacje. Są też nowe fragmenty, gdyż nie mogłem użyć całości, którą skomponowaliśmy wspólnie z innymi muzykami. Finał jest instrumentalny, solówki przeplatających się syntezatorów i gitary oraz końcowy lament to także nowość. Koncepcja ta narodziła się pewnego dnia, gdy odwiedziłem Johna Sammesa w jego domu. Grał na swoim fortepianie i pomyślałem, że to brzmi cudownie, taki klasyczny kawałek, i wtedy zorientowałem się, że to mój utwór, linia wokalna z refrenu „Prisoner Of Conscience Pt 1”. Po prostu musiałem to mieć na płycie i to był znakomity sposób na połączenie tego utworu z innymi kompozycjami. Dla mnie całość tego „pojedynku” klawiszy i gitary oraz wyciszający się fortepianowy lament to jeden z kulminacyjnych momentów albumu.

“Learn How To Learn”. Ten utwór wyewoluował z instrumentalnego kawałka w stylu new age skomponowanego przez mojego dobrego przyjaciela Geoffa Webba. Tamta kompozycja nazywała się „Pastoral” i usłyszałem ją w studiu, w którym pracował. Była tak piękna, że chciałem napisać do niej słowa – i tak powstało „Learn How To Learn”. Jest to bardzo pozytywny utwór. Opowiada o oswajaniu przeszłości i o tym, że powinniśmy wszyscy patrzeć naprzód, pracując na lepszą przyszłość dla wszystkich. Chciałem, by był to taki stuprocentowy prog rockowy kawałek, więc dodałem mandolinę, melotrony, perkusję, bas, elektryczne gitary, organy i długą gitarową solówkę. Umieściłem też klimaty orientalne na końcu, sitar, bęben, tablę i flet, gdyż czułem, że będą ogniwem spajającym ten utwór z innymi na płycie i doskonałym akcentem kończącym cały album.

5.      Czy pracujesz w tej chwili nad jakimiś nowymi utworami? Jakie masz plany na najbliższą przyszłość?

SF: Na chwilę obecną jestem całkowicie pochłonięty promocją nowego albumu w wytwórni F2 wraz z jej szefem, Davidem Robinsonem.  Ostatnio udzielałem wiele wywiadów, rozdawałem ulotki na koncertach, zajmowałem się promocją on-line, starając się, by jak najwięcej ludzi dowiedziało się o „War And Peace & Other Short Stories”. To zajmuje naprawdę sporo czasu.

Z wczesnych sesji nagraniowych zostało trochę utworów, których nie wykorzystałem na płycie, gdyż nie pasowały do reszty, ale zdecydowanie nadają się one do umieszczenia na kolejnym albumie.

Nieśmiało rzuciłem też propozycję zagrania materiału z nowej płyty na żywo i wszyscy muzycy zaangażowani w tej projekt zareagowali bardzo pozytywnie. Tak więc zajmuję się też promocją własnych występów – jak na razie logistyka okazuje się być koszmarem, ale zobaczymy co z tego wyjdzie. Mam nadzieję, że uda się wszystko załatwić, bo bardzo chciałbym zagrać ten album na żywo.

Oprócz tego, niedawno skontaktowało się ze mnę kilku solowych artystów, pytając, czy nie zaśpiewałbym na ich albumach. Rozmowy są na razie we wstępnym stadium, ale na pewno wiele rzeczy może się wydarzyć w tym roku i czekam na nie z niecierpliwością.  
MLWZ album na 15-lecie Tangerine Dream: dodatkowy koncert w Poznaniu Airbag w Polsce na trzech koncertach w październiku Gong na czterech koncertach w Polsce Dwudniowy Ino-Rock Festival 2024 odbędzie się 23 i 24 sierpnia Pendragon: 'Każdy jest VIP-em" w Polsce!