Biografia Kansas płytami pisana, czyli omówienie dyskografii - cz. VIII

Janusz "Janus" Groth

Część VIII: Rodzynki w cieście czyli co ciekawsze składanki (suplement 1)

Prawdziwy kolekcjoner nie zaprząta sobie głowy zbieraniem płyt składankowych, no chyba, że... na tych płytach znajdzie coś wyjątkowego, coś, czego nie ma nigdzie indziej. Wytwórnie płytowe, chcąc zachęcić fanów do kupna składanek, nierzadko umieszczają na nich coś, czego wcześniej nie wydano. Coś, co może się okazać dla fana smakowitym kąskiem.

Albumów kompilacyjnych grupy Kansas jest bez liku. A na trzech z nich znaleźć można całkiem smaczne rodzynki. 

The Best Of Kansas (1984)

ImageAlbum wydano w 1984 roku, zaraz po rozpadzie zespołu. Wytwórnia chciała zapewne kuć żelazo póki gorące, czyli w tym wypadku zarobić raz jeszcze na muzyce Kansas, zanim ulegnie ona zapomnieniu. Obok świetnie znanych hitów, których tytuły wszyscy znamy, umieszczono jedną nową kompozycję. Nagraną tylko przez Eharta, Williamsa i Elefante’a – „Perfect Lover”.

Jeśli ktoś zapragnąłby nabyć „The Best Of Kansas” z uwagi na wyżej wymieniony utwór, przed zakupem krążka powinien dokładnie obejrzeć listę nagrań. W tej chwili na rynku dostępne są trzy wersje tego albumu. Oryginalna, o długości analoga i dwie wydłużone z tzw. bonusami. Z jednej z nich przy okazji umieszczania dodatków wyrzucono „Perfect Lover”.

Album „The Best Of Kansas” to przykład wydawnictwa, które pomimo nieobecności w czołówce zestawień sprzedaży zdołało osiągnąć status multiplatynowego. Obok „Leftoverture” i „Point Of Know Return” jest najlepiej sprzedającym się krążkiem tej formacji.

The Kansas Boxed Set (2002)

ImageTo były czasy wydawania kilkupłytowych zestawów pudełkowych z muzyką gwiazd rocka lat 70. Wzorzec był następujący: duże ładne pudełko, wewnątrz kilka, zwykle 4 kompaktowe krążki z najlepszymi kompozycjami wykonawcy, a do tego duża piękna książeczka. Na płytach pomiędzy materiałem świetnie znanym z płyt katalogowych, zawsze umieszczano jakieś rarytasy. A to nieznane wersje koncertowe, a to jakieś pojedyncze nagranie demo lub też kompozycje, które nie weszły (bo były za słabe) na inne płyty, czasem dorzucano też jakiś nowy utwór.

Box grupy Kansas dokładnie wpisuje się w ten wzorzec. Jedyne co może dziwić, to mała ilość krążków - zaledwie dwa - w wielkim pudle. Ale w sumie to może być zaleta. Mniej krążków – tańsze wydawnictwo i ukryte w pudełkowym zestawie „rodzynki” można nabyć taniej. A owe „rodzynki” są tutaj wyjątkowe, napisałbym nawet, że to delicje. Mam tu na myśli niepublikowaną nigdy wcześniej kompozycję Kerry Livgrena „Wheels” oraz koncertową wersję „On The Other Side”.

P.S. Dla osób oszczędzających miejsce na półce przygotowano małą wersję zestawu, wydaną w małym, ale grubym dwupłytowym plastikowym pudełku. Książeczkę przeprojektowano do zwykłego rozmiaru, tak że tak wydany album merytorycznie nic nie stracił.

Sail On (The 30th Anniversary Collection) (2009)

ImageTytuł mówi wszystko - to jubileuszowa składanka wydana dla uczczenia 30. rocznicy obecności Kansasu na rynku muzycznym. Bardzo ładnie wydany podłużny digibook z interesującą książeczką z wieloma zdjęciami i historią zespołu. Zasadnicza zawartość zestawu to dwa krążki kompaktowe i jeden DVD. Płyty audio zawierają wybór kompozycji ze wszystkich studyjnych krążków formacji. Generalnie bez niespodzianek. Zupełnie inaczej jest w przypadku DVD. To prawdziwa gratka dla sympatyków zespołu. Otrzymujemy 40-minutowy koncertowy materiał nagrany na początku kariery zespołu, w latach 1974-75, oraz zestaw teledysków grupy, a wszystko to przeplatane jest współczesnymi komentarzami muzyków. Na deser, na DVD zamieszczono fragmenty video „Device-Voice-Drum”. Dla fana formacji rzecz to niezbędna. Zastanawiać może tylko fakt pominięcia materiałów video zrealizowanych z Johnem Elefantem (np. „The Best Of Kansas Live”) czy fragmentów “Live At Whisky”. No, ale może zostawili sobie coś na kolejny rocznicowy zestaw?

Remastery

Od lat na kompaktowych wznowieniach starych albumów umieszcza się nagrania dodatkowe. W ostatnich latach „proceder” ten przybrał na sile. Na kolejne zremasterowane reedycje wpycha się tyle nagrań, ile się da, wszystko po to, aby tylko zmusić fana do zakupu. Obok nagrań ciekawych i smakowitych, umieszcza się rzeczy zupełnie zbędne.

Na kompaktowych wznowieniach płyt Kansas, tzw. „bonus tracks” znajdziemy na pierwszych pięciu krążkach. Łącznie znajdziemy na nich 9 dodatkowych nagrań. Jeden remiks, jeden utwór w wersji singlowej, dwie wersje demo znanych kompozycji i pięć nagrań koncertowych. Szału nie ma. Wszystkie te dodatki sprawiają wrażenie dorzuconych według zasady: taki jest trend, więc tak zróbmy. Nie warto zabijać się dla tych bonusów. Przy zakupie remasterów pamiętać należy także o jakości dźwięku. Bo nie każdemu przecież odpowiada odmienne współczesne brzmienie starych nagrań.

PS. Zremasterowane wznowienie albumu „Two For The Show” omówiłem przy okazji recenzji tego wydawnictwa w II części niniejszego cyklu.

 
MLWZ album na 15-lecie Tangerine Dream: dodatkowy koncert w Poznaniu Airbag w Polsce na trzech koncertach w październiku Gong na czterech koncertach w Polsce Dwudniowy Ino-Rock Festival 2024 odbędzie się 23 i 24 sierpnia Pendragon: 'Każdy jest VIP-em" w Polsce!