Gabriel z oklaskami
Peter Gabriel zmieniał się, a jego styl ewoluował niemalże z roku na rok. Zapisy tych przemian i ewolucji prześledzić można na albumach studyjnych, tam ich obrazy są oczywiście pełne, ale w przypadku byłego wokalisty Genesis od samego początku niezmiernie ważne były także koncerty. To one stanowiły najlepszą okazję do kompletnego zaprezentowania nowych artystycznych kreacji i do interakcji ze słuchaczem. Gabriel od wczesnej młodości miał świetne pomysły na prezentację muzyki. W wieku 22 lat stworzył własny, oryginalny „teatr rockowy”, dzięki czemu dookreślił artystyczny język zespołu Genesis. Rozpoczynając działalność solową porzucił genesisowy „teatrzyk jednego aktora”. Nie chciał go kontynuować, ani rozwijać. Nie znaczy to jednak, że jego koncerty straciły na atrakcyjności. Dopuścił do głosu nowe formy prezentacji i scenicznych zachowań. Tak jak zmieniał się jego styl muzyczny, tak też transformował jego image sceniczny. Po przeanalizowaniu albumów studyjnych, warto więc przyjrzeć się też wydawnictwom koncertowym.
LIVE IN ESSEN (video, 1978)
To chronologicznie pierwszy dobrej jakości dokument koncertowy audiowizualny. Mamy do czynienia z rejestracją telewizyjnego programu Rockapalast, przygotowanego przez niemiecką stację WRD. Niby jest to program telewizyjny, ale występ ma rozmach tradycyjnego rockowego koncertu. Wszystko odbyło się w Grugahalle w Essen, Peter wykonał normalny półtoragodzinny set, ale dziś najpopularniejszy (i ogólnodostępny w sieci w formie bootlegu) jest godzinny skrót tamtego występu. Repertuar to mieszanka piosenek z pierwszej i drugiej płyty, oraz kilka ciekawostek – zadziorne, rockowe wykonanie „The Lamb Lies Down On Broadway” i wczesna, robocza wersja „I Don’t Remember”, ogrywanego w myślą o trzecim albumie. To tylko bootleg, ale dla sympatyków wczesnego „solowego” Gabriela rzecz absolutnie obowiązkowa. Materiał prezentuje ówczesną esencję Petera, dobre wykonania jego pierwszych najbardziej udanych piosenek. Jak na dłoni dostajemy też obrazek Petera z jednej strony radzącego sobie z punkową zawieruchą (jest ogolony niemal na zero), jak i walczącego z teatralną etykietką wyniesioną z Genesis. Peter pod względem wizualnym jest maksymalnie odteatralniony. Ma na sobie białe spodnie i pomarańczowy „plastron”, tzw. „znacznik” używany przez drogowców podczas robót lub piłkarzy podczas gierek sparingowych. Takie odblaskowe „plastrony” mają na sobie wszyscy muzycy, co sprawia, że grupa wygląda jak zgrana, jednolita ekipa. Kulminacyjny fragment koncertu stanowi wykonanie „Waiting for the Big One”. Peter śpiewa przechadzając się wśród publiczności, muzycy na scenie zamieniają się instrumentami, a Sid McGinnis z nonszalancko wiszącym u wargi papierosem podaje swoje gitarowe partie. Jakże inny to koncert od „teatralnych spektakli” Genesis, jakże inna atmosfera, inny charakter zespołu.
PLAYS LIVE (audio, 1983)
Pierwsza oficjalna koncertówka. Ukazała się po trasie promującej czwarty album solowy, w dwóch wersjach – dwupłytowej i jednopłytowej, „skrótowej” (ang. Highlights). To swoisty „The Best Of” pierwszego „nietytułowanego” etapu kariery Petera. Są tu niemal wszystkie najlepsze kompozycje z pierwszych czterech płyt (niemal, gdyż brakuje niewątpliwych klasyków „Here Comes the Flood”, „Games Without Frontiers” i „Lay Your Hands On Me”). Problemem tego wydawnictwa jest przesadna „sterylność”. Wykonania większości piosenek nie odbiegają od wersji studyjnych, co w przypadku płyty koncertowej jest chyba jednak minusem. Czuć także intensywną obróbkę studyjną. Mówił o tym David Rhodes, który w jednym z wywiadów stwierdził nawet, że większość partii została na nowo dograna w studio już po trasie. Jest to więc kompromis między wydawnictwem kompilacyjnym, a dokumentem koncertowym. Warto zapoznać się chociażby ze względu na odrobinę podrasowaną wersję „I Don’t Remember” (znakomita dynamika!). Jako podsumowanie pierwszych czterech płyt, „Plays Live” to rzecz ciekawa i wartościowa (także na początek przygody z Gabrielem), ale na te najbardziej udane koncertówki trzeba było jeszcze kilka lat poczekać.
POINT OF VIEW – LIVE IN ATHENS (video, 1988)
Pierwsza oficjalna kaseta video z zapisem greckiego koncertu trasy promującej hitowy album “So”. To już inny Peter, inny kaliber koncertu, inny repertuar i inne emocje. Gabriel jest tu gwiazdą muzyki pop lat 80. Na głowie modna fryzura, strój elegancki ale z solidną nutką ekstrawagancji. W repertuarze kilka dużych przebojów („Sledgehammer”, „Don’t Give Up”), kilka mniejszych hitów („Shock the Monkey”, „Solsbury Hill”, „Games Without Frontiers”) ale też utwory mniej popularne. Duże wrażenie robi szczególnie przyczajony „Lay Your Hands On Me”, w którego finale Peter skacze ze sceny na ręce tłumu. Dostajemy tu też przejmujące wykonanie ballady „Mercy Street”. Gabriel jak przystało na gwiazdę muzyki pop próbuje tańczyć. W połowie lat 80. wziął lekcje ruchu scenicznego i podczas „So” reagował na muzykę nieco inaczej, niż miało to miejsce wcześniej. Zrezygnował z maniery rockmana (tę widać na opisanym wyżej „Live In Essen”), postawił na, może niezbyt zgrabny, ale intrygujący ruch taneczno – teatralny. Jego dziwny chód w „No Self Control”, wojskowy marsz w „Games Without Frontiers” i parodiowanie małpy w „Shock the Monkey” to już odważne zapowiedzi spektaklu „Secret World Live”. Kaseta na fali sukcesu przyjęła się dobrze, ale czas obszedł się z nią dosyć brutalnie. Materiał do dziś nie doczekał reedycji na DVD, ustępując wyraźnie dokumentom z kolejnych tras.
SECRET WORLD LIVE (audio, video, DVD 1994)
To wydawnictwo jawi się dziś jako podstawowy dokument koncertowy w dorobku Gabriela. Rejestracji doczekały koncerty promujące znakomitą, osobistą płytę „Us”. I to już jest Peter artystycznie i komercyjnie kompletny. Ówczesne szumne komentarze, jakoby wokalista targnął się na największe koncertowe przedsięwzięcie od czasu genesisowego „The Lamb”, są tu jak najbardziej trafne i uzasadnione. Gabriel wrócił w pewnym sensie do „teatru”, gdyż tamte koncerty imponowały właśnie baśniowym, teatralnym rozmachem. Dwie sceny symbolizujące „mężczyznę” (technologię, siłę) i „kobietę” (naturę, wrażliwość), całe mnóstwo ozdobników, rekwizytów i dodatków (budka telefoniczna, ekrany, drzewko, żarówkowa marynarka), a także żywotność całego zespołu, sprawiły że były to bardziej spektakle niż zwykłe koncerty. Peter jak przystało na wielkiego lidera, szefa ekipy, błyszczał najmocniej, skupiał uwagę i łączył w sobie cechy określające tamtą trasę – kombinację przeciwieństw (technologia i natura, męskość i kobiecość). Tak więc z jednej strony pozostawił w sobie cechy „amanta”, gwiazdy muzyki pop (po raz pierwszy pokazał się z modnym zarostem na twarzy), ale zrównoważył to elementami kojarzącymi się z raczej z naturą, niż cywilizowanym światem (strój). Zbudował swój własny, niezmiernie oryginalny i intrygujący świat przeżyć muzycznych i wizualnych, a całość robiła jeszcze większe wrażenie, gdyż towarzyszący mu instrumentaliści znakomicie się w tym świecie odnaleźli. Do dziś wzrusza dialog Petera z Paulą Cole („Come Talk To Me”), bawią zabawne taneczne układy Petera, Davida Rhodesa i Tony’ego Levina („Steam”, „Sledgehammer”) intrygują techniczne eksperymenty (kamera zamontowana na głowie Gabriela w „Digging In The Dirt”). Całość trwa dwie godziny, ale każda sekunda tego spektaklu jest tak napakowana emocjami, że nie ma szans na znużenie, albo oderwanie myśli. Repertuar to oczywiście dominacja piosenek z dwóch najnowszych (wówczas) płyt – „Us” i „So”. Ale to nie kłopot. Tamten świat Gabriela wymagał właśnie takiego spojrzenia na jego dorobek. Tym razem Peter nie popełnił już błędu polegającego na zbyt wiernym wykonaniu piosenek. Czuć tu koncert na każdym kroku. Większość piosenek brzmi jeśli nie lepiej niż w studyjnych wersjach, to przynajmniej na tyle inaczej, że rzucają one nowe światło na stare pomysły. Genialnie wypadły mocno wydłużone „In Your Eyes” i „Shaking the Tree”. Zyskały także świetnie zdynamizowane „Red Rain” (genialna partia perkusji Manu Katche!) i „Digging In The Dirt”.
Materiał trafił do sprzedaży w wersji audio (dwa CD) i video (oryginalnie VHS, teraz już także DVD). To znakomite podsumowanie okresu „popowego”, ale także świetna zachęta dla młodych fanów, którzy chcieliby zacząć poznawać dorobek Gabriela od najlepszej, najpiękniejszej i zarazem dosyć łatwo przyswajalnej strony.
GROWING UP LIVE (DVD, 2004)
Dekadę przyszło czekać na kolejną piosenkowo – koncertową aktywność Petera. Kolejny dokument, DVD z trasy promującej „Up”, okazał się niemniej efektowny od „Secret World”. To jest ten sam, najwyższy poziom muzyczny, wizualny i emocjonalny. Gabriel nie zrezygnował z rozmachu, znów postawił na „spektakl” tym razem przenosząc środek ciężkości w stronę nowoczesnej technologii. Repertuar to w dużym stopniu promocja najnowszego wówczas krążka „Up” (6 utworów), wsparta czterema pozycjami z najpopularniejszego albumu „So”. Zestaw uzupełniają wycieczki na „Us” i „Ovo” (po dwie), sentymentalny wyjątek z debiutu (nieśmiertelne „Solsbury Hill”) znana ze składanki „Sixteen Golden Greats” fortepianowa wersja „Here Comes the Flood” i premierowy rodzynek „Animal Nation”. Wykonawczo brak słabych punktów. Prezentacja zapiera dech w piersiach. Peter otoczony armią techników i całym arsenałem technicznych rekwizytów czaruje. Skacze w wielkiej, nadmuchiwanej kuli, spaceruje do góry nogami, przymocowany do specjalnych rusztowań liną, zamienia scenę w nowoczesne studio telewizyjne. Przestrzeń zmienia się niemalże z minuty na minutę. To nie były zwyczajne koncerty. Obserwujemy zapis wielkiego „technologicznego spektaklu”. Ale Peter organizując tamtą trasę i przygotowując DVD był już zbyt doświadczonym artystą, żeby z czymkolwiek przesadzić. Mimo natłoku bodźców dźwiękowo – wizualnych, smak i umiar zostały zachowane. Są tu momentalny bardzo oszczędne, wyciszone, stanowiące nie tylko chwilę oddechu dla odbiorcy, ale także prezentujące inne możliwości Gabriela i jego zespołu.
STILL GROWING UP (DVD 2005)
To rodzaj suplementu do „Growing Up”. Peter po „Up” koncertował kilkanaście miesięcy, w drugiej części trasy solidnie mieszając repertuar. Pojawiły się nowe, rzadko grane utwory, czasami w zaskakujących aranżacjach. Główna zawartość tego DVD to zestaw trzynastu piosenek zarejestrowanych podczas drugiej części tournee, w roku 2004. Wśród nich takie rodzynki i rarytasy jak „Feeling Begins” ze ścieżki dźwiękowej „Passion”, fantastyczne wersje „The Tower That Ate People” i „White Ashes” z „Ovo”, czy rzadko niestety grane „Games Without Frontiers” i „San Jacinto”.
BOOTLEGI (audio 2007)
Dorobek koncertowy zamyka w tej chwili seria oficjalnych, choć nieuwzględnianych w dyskografiach, bootlegów z niewielkiej trasy koncertowej 2007 roku. Peter rejestrował wówczas wszystkie występy i z każdego zmontowano osobną płytę. Rzecz ciekawa przede wszystkim ze względu na repertuar. Gabriel sięgnął wreszcie odważniej po stare utwory, z bardzo silnym akcentem na pierwsze cztery płyty. Odkurzył nawet tak dawno niegrane piosenki jak „DIY”, „On The Air”, czy „Intruder”.
****
Ostatnie wydawnictwa DVD „Growing Up” i „Still Growing Up” prezentowały Gabriela jako wielkiego maga „nowoczesnego, technologicznego teatru”. Już przygotowane do wydania „New Blood”, ze względu na swą symfoniczną zawartość i elegancką oprawę, zapewne przeformatuje nastrój i styl wydawnictw koncertowych Petera.