Ostatnia przed wakacjami impreza z cyklu ProGGnozy przyciągnęła wielu widzów pomimo konkurencyjnej darmowej imprezy (Burn Selector Festival) na krakowskich Błoniach. Tym razem dla odmiany postawiono na cięższe brzmienia, przez co wydarzenie miało wydźwięk bardziej progmetalowy niż progresywny. Zespoły miały dość długi poślizg z rozpoczęciem, przez co wpuszczono ludzi do klubu dopiero o 19-tej, a o 19:30 jako pierwszy wystąpił HellHaven.
Grają oni dość ostrą muzykę, lecz technicznie brzmią dobrze. Momentami niepotrzebnie wokalista zmierzał w kierunku growlingu. Ich gitarzysta był jednocześnie klawiszowcem, przez co grał schowany częściowo za klawiszami i laptopem. Zespół wykonał raptem sześć utworów: „Beyond The Frontier cz. 1”, „Ecce Homo”, „Stardust”, „Hesitation”, „Traum of Mr Twain” i „Paper Swan”, po czym muzycy zeszli ze sceny. Zanim to się stało, wokalista zachęcił ludzi do odwiedzania profilu zespołu na Myspace. Publiczność nie dała im spokoju, więc pojawili się na bis i zagrali utwór „Seven” (choć były prośby o inne utwory zespołu).
Potem nastąpiła przerwa techniczna na zmianę instrumentarium i po dłuższej chwili na scenie pojawił się zespół Joseph Magazine. Większość repertuaru stanowiły utwory instrumentalne, zaś wokalista pojawiał się na scenie z doskoku (resztę czasu spędzał poza sceną na jednym z miejsc siedzących wśród członków pozostałych zespołów). Tym razem Joseph Magazine zaprezentował nam również dość ostrą muzykę, lecz zachwycającą popisami gry poszczególnych muzyków. Po kilku utworach nagle z głośników rozbrzmiały bardzo znajome dźwięki. Tym sposobem zespół wykonał pierwszy z coverów – „Kayleigh” z repertuaru Marillion. Co prawda gitarzysta niezbyt sobie poradził z partiami Rothery’ego, ale solówkę w środkowej części utworu zagrał perfekcyjnie. Po tym utworze zespół już powrócił do własnego repertuaru i po kilku kolejnych utworach zszedł ze sceny. Na bis Joseph Magazine zagrał dwa kolejne covery. Jako pierwszy poszedł „Maniac” z filmu „Flash Dance” (pierwotnie wykonywany przez Michaela Sembello). Ten synth-popowy w oryginale kawałek w wersji progmetalowej zabrzmiał wyśmienicie. Zamiast automatu perkusyjnego żywe bębny, dużo gitary (w tym wypadku 7-strunowej, ale strojonej normalnie, nie po Nergalowemu) i klawisze jako dodatek, a nie instrument wiodący. Takie ciekawe wykonanie wprawiło publiczność w szał. To nie był jeszcze koniec, gdyż zespół wykonał utwór zespołu Abba: „Gimme! Gimme! Gimme! (A Man After Midnight)”. Tym razem wiodącą linię klawiszy zastąpiło wirtuozersko zagrane solo gitary i znowu mieliśmy wykonanie lepsze od oryginału. Na tych dwóch coverach zespół Joseph Magazine zakończył swój godzinny występ.
Potem zdemontowano ze sceny duży zestaw perkusyjny (z dwoma bębnami basowymi), a na scenie zainstalował się zespół Division By Zero. Był to jeden z pierwszych koncertów zespołu w odmienionym składzie (z nową wokalistką ukrywającą się pod pseudonimem „Panna Kostka” i nowym klawiszowcem, Kamilem Frukiem). Zespół rozpoczął swój koncert instrumentalnym numerem „Independent Harmony”. Po tym utworze na scenę weszła Panna Kostka, przywitała publiczność mówiąc też o nowym składzie. Następnie zespół wykonał „Don’t Ask Me”, a potem premierowy „Silent War”. Utwór ten ma być wydany wkrótce na EP-ce (zespół niebawem wchodzi do studia). Następnie usłyszeliśmy „Glass Face”, co dowodziło, iż muzycy nadal chcą grać stare kawałki w nowych wersjach. Po tym utworze przyszła pora na kolejny premierowy utwór - „Let Me In”, po czym wokalistka opuściła scenę, chowając się za winkiel. Zespół zagrał w czteroosobowym składzie instrumentalny „Jin & Jang”. Następnym w programie był pochodzący z płyty „Independent Harmony” utwór „Intruder”. Na zakończenie głównej części koncertu Division By Zero zagrał jeszcze „Wake Me Up”. To nie był koniec imprezy, gdyż zespół pojawił się jeszcze na bis wykonując „Your Salvation”. Był też moment na przedstawienie zespołu i podziękowania. Zespół Division By Zero zagrał bardzo zróżnicowaną muzykę, choć momentami program koncertu był dość nierówny. Na pewno na minus są growle w wykonaniu klawiszowca – one niezbyt pasują do tego repertuaru. Zdecydowanie kontrastuje to z głosem wokalistki.
I tym sposobem tuż po 23-ciej zakończył się ostatni przed wakacjami koncert z cyklu ProGGnozy. Oby ten ciekawy koncertowy serial był kontynuowany jesienią.