Prawdopodobnie największe wydarzenie w historii Polski, największa strefa kibica w historii Mistrzostw Europy w piłce nożnej, a ze sceny brzmią największe hity Genesis. Trudno o lepszy początek dla Euro 2012 w Polsce i na Ukrainie. Ray Wilson jak zwykle był w znakomitej formie, szkoda tylko, że dostał tak mało czasu.
Zaczęło się od „Congo”, a potem było jeszcze lepiej. Nie zabrakło „Land of Confusion”, „Follow You, Follow Me” czy gorąco przyjętego „I Can't Dance”, a ze sceny w kierunku zebranych pod Pałacem Kultury i Nauki płynęła niesamowita energia. Szkoda, że część widzów nie miała pojęcia czym są te przedziwne dźwięki. Ale w miarę gdy zespół grał coraz bardziej znane utwory publiczność także się ożywiała, a kulminacyjnym momentem było kończące koncert „Solsbury Hill”.
W porównaniu z koncertem z Sali Kongresowej z grudnia 2010 roku skład zespołu zmienił się niewiele – Berlin Symphony Ensemble zostało zastąpione duetem smyczkowym, co jednak wcale nie zmniejszyło wartości widowiska, a może nawet dodało mu atrakcyjności.
Jak wspomniałem setlista składała się głównie z hitów Genesis, jak i solowych dokonań poszczególnych muzyków grupy. Dominowały utwory dynamiczne, zachęcające do tańca, a przynajmniej do rytmicznego klaskania, ale nie zabrakło też kilku spokojniejszych piosenek, jak chociażby wspomniane już „Follow You, Follow Me” czy „In The Air Tonight”.
Jak dla mnie jeden z lepszych koncertów ostatnich miesięcy i znakomite otwarcie warszawskiej Strefy Kibica. Muzyka nadawała się i do zabawy i do posłuchania. Zawiodła nieco niestety tylko publiczność. A ze swojej strony mogę tylko polecić udanie się na któryś z nadchodzących koncertów Raya Wilsona, szczególnie że wiele z nich będzie darmowych. Sam zastanawiam się nad wyjazdem do Poznania, gdzie również jeden z nich się odbędzie.
