Łukasz Lisiak (Osada Vida) - wywiad

Artur Chachlowski

ImageOstatnio graliście koncert na festiwalu ProgStage. Jak doszło do tego, że zagraliście w Izraelu?

- Doszło do tego dlatego, że przecież zazwyczaj jednym tchem wymienia się Pain Of Salvation, The Flower Kings, Orphaned Land i Osada Vida, więc to była jedynie kwestia logistyczna jak to towarzystwo zebrać razem… Ha, ha! Bardziej serio – zaproszenie do udziału w festiwalu ProgStage 2012 było niejako konsekwencją naszej ubiegłorocznej wizyty w USA na RoSFest. Mniejsza o szczegóły – naszą specyficzną dość „bolączką” jest to, że muzyka Osady spotyka się z dużo większym zainteresowaniem poza granicami naszego pięknego kraju, niż w Polandzie. Nasz koncert na RoSFest plus parę nawiązanych znajomości, zaowocowały zaproszeniem na ProgStage. Potem poszło już błyskawicznie: parę maili, parę ‘sesji’ via Skype… i tak wylądowaliśmy z naszym setem w Ziemii Świętej ;-).   

Jak wrażenia po tym koncercie?

- Wrażenia mamy z pewnością niezapomniane! ;-) Muszę szczerze przyznać, że tak gościnnych, uczynnych, pomocnych i serdecznych ludzi nie spotkałem jeszcze nigdzie. Reakcje publiczności, grupy młodych ludzi, biegających za nami z płytami i w koszulkach OV – tego nie doznaliśmy nigdzie w Polsce. Zresztą naprawdę trudno naszą wizytę w Izraelu rozpatrywać tylko i wyłącznie z punktu widzenia samego koncertu. Ten pobyt w całości był magiczny! Np. klinika gitarowa, prowadzona przez Bartka z udziałem Rafała – godz. 12, sobota, 35 st.C w cieniu, park wodny chodzi pełną parą, a przed sceną tłum zasłuchanych, młodych ludzi! Cała tzw. codzienność, to już był kosmos: wstajesz rano, wychodzisz przed swój klimatyzowany bungalow z widokiem na Jezioro (lub Morze jak kto woli) Galilejskie, przy stole wsuwa śniadanie Tomas Bodin, pompki na kocyku robi Jonas Reingold, przed domkiem obok rozciąga się ekipa Orphaned Land, a ty idziesz sobie na poranną kawę z Roinem Stoltem – i wszyscy razem żartujemy sobie z PoS, którzy mają swój własny wszechświat ;-). Czy to nie jest trochę abstrakcyjne? Dla nas takie było i dlatego z pewnością tego wyjazdu nie zapomnimy nigdy.

W Waszym zespole doszło niedawno do istotnej zmiany personalnej. Do składu dołączył wokalista Marek Majewski. Co spowodowało tę zmianę?

- A jak myślisz? Ha, ha! To nie jest żadna zmiana – to po prostu moment, w którym znaleźliśmy właściwego Gościa, do właściwej roboty! ;-). Nigdy nie ukrywałem, że moje tzw. śpiewanie w OV było wymuszone sytuacją i koniecznością kontynuacji naszych działań. Cieszę się niezmiernie, że wreszcie Osada Vida wali na koncertach jak należy, z frontmanem w osobie Marka w roli niewątpliwie znaczącej ;-).

Czyżbyś  był niezadowolony ze swojego śpiewu na poprzednich płytach?

- Śpiewanie – czy też nazwijmy to: wokale – na płycie, to jest osobna kwestia. Nie mogę powiedzieć, że nie byłem z nich zadowolony. Miałem zawsze świadomość tego, jak to powinno zabrzmieć. I raczej ten fakt mnie bardziej wkurzał, bo miałem pewność, że ja nie jestem w stanie tego przeskoczyć. Bardziej bolał mnie aspekt koncertów OV. I to głównie z  powodu tego, że grając z „obcymi” akustykami, wokale, były totalnie poza moją kontrolą. Wiem, że od strony muzycznej, Osada prezentuje bardzo przyzwoity poziom, a kwestie wokalne, mocno to wrażenie nadszarpywały. Wierzę, że teraz nie mamy już tego problemu.

Wiem, że aktualnie pracujecie nad nowym albumem. Czy możecie powiedzieć naszym czytelnikom coś więcej na temat nowego materiału? Kiedy można się spodziewać Waszej nowej płyty?

- Tak, zgadza się. Materiał jest gotowy w 90%. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to chcielibyśmy bardzo zarejestrować go na przełomie 2012/2013. Wydanie płyty planujemy na marzec/kwiecień 2013 roku. A jeśli się nie uda, to nie będziemy się spinać. Wydamy album jesienią, a co! ;-). Ważne jest to, że w tej chwili oprócz tego, że gramy koncerty w nowym składzie, to gramy też dużo premierowych utworów. Z każdym koncertem coraz więcej. Jeśli ktoś zatem chciałby posłuchać, jak to brzmi, zapraszam gorąco do udziału w koncertach OV!

Widzowie Waszych niedawnych koncertów twierdzą, że słuchając nowych utworów można zauważyć zwrot w kierunku krótszych i prostszych piosenek. Czy to zamierzona zmiana stylistyczna?

- Moim zdaniem to naturalna konsekwencja rozwoju. Znając więcej czasowników, przymiotników czy rzeczowników, udaje ci się tworzyć krótsze zdania, które jednak są bardzo treściwe. I to jest nasz cel ;-). Stylistycznej rewolucji nie planujemy. Nie rzucimy się nagle na thrash, metalcore, jazz, pop czy coś tam… Nam wystarczy to, co wypracowujemy od 15 lat – mix tego wszystkiego! Ha, ha!

Patrząc z perspektywy czasu na Wasz dorobek, czy jest coś,  z czego jesteście szczególnie dumni?

- Szczególnie dumni jesteśmy z naszych żon i dzieci, że znoszą nasze zaangażowanie w OV ;-). Jedne lepiej, drugie gorzej… ;-))). A bardziej serio – trudno nam dokonywać takiego wyboru, że z czegoś jesteśmy bardziej dumni, a z czegoś mniej. Wszystko jest jednym ciągiem, jedno zdarzenie wynika z drugiego, bądź jest konsekwencją innego, również ciężko wypracowanego… Dumni jesteśmy z tego, że nasi starzy znajomi, którzy są z nami przez te wszystkie lata, słuchając nowych rzeczy, mówią: „O! To jest inne i fest czadowe! Ale zaraz słychać, że to Osada” ;-).

A czy jest coś, co chcielibyście patrząc wstecz czasu zmienić lub zrobić trochę inaczej?

- A czy ty wstydziłbyś się, że w wieku 2 lat nie umiałeś czytać lub pisać? ;-). Jeśli czegoś nie zrobiliśmy, to wynikało z naszej niewiedzy i braku doświadczenia. Wszystko, co miało się wydarzyć, to się wydarzyło. Pewnie było parę momentów takich, że powinniśmy mocniej docisnąć lub podjąć bardziej ryzykowne decyzje. Ale dziś rozmowa o tym nie ma sensu. Mamy październik 2012 roku i patrzymy przed siebie. Czujemy wsparcie wielu przefajnych Osób teraz i na tym się skupiamy.

I na koniec trochę ogólniejsze pytanie: czy słuchacie innych zespołów z kręgu progresywnego rocka? Jeżeli tak, to co w ostatnim czasie zrobiło na Was szczególne wrażenie i co moglibyście polecić czytelnikom MLWZ.PL?

- Szczerze? Z prog rockiem ostatnio u mnie kiepsko… ;-). Skupię się po prostu na płytach, które mi zapadły w pamięć. Patrząc od początku roku: na pewno „Saiko” Quidamowców – super pozycja, która ruszyła mną mocno! Jack White, Testament, Mela Koteluk, Muse… Trochę tego było. Generalnie polecam posłuchać wszystkiego, co wciąga: melodią, klimatem, czymś… ;-).

Aaaa i polecam jeszcze…. nasze najbliższe koncerty: 8.11 Piekary Śląskie – OK Andaluzja, 10.11 Kraków – Zaścianek. Wszystkie szczegóły dostępne są tu: www.facebook.com/osadavida
MLWZ album na 15-lecie Tangerine Dream: dodatkowy koncert w Poznaniu Airbag w Polsce na trzech koncertach w październiku Gong na czterech koncertach w Polsce Dwudniowy Ino-Rock Festival 2024 odbędzie się 23 i 24 sierpnia Pendragon: 'Każdy jest VIP-em" w Polsce!