21 Międzynarodowy Festiwal Perkusyjny Drum Fest 2012 (odsłona Wrocław)

Agnieszka Lenczewska

Image21 Międzynarodowy Festiwal Perkusyjny Drum Fest 2012

21. edycja Drum Festu po raz kolejny zawitała do miasta krasnali. Szkoda, że tym razem tylko na dwa koncerty. Nie ma jednak na co narzekać. To były dwa świetne, rockowo rozszalałe, zagrane na najwyższym poziomie koncerty. We Wrocławiu zagrało 2/3 obecnego składu Whitesnake, oraz dwóch byłych muzyków Dream Theater.

Steamroller, 28.09.2012 – Sala Koncertowa im. Jana Kaczmarka, Polskie Radio, Wrocław.

Świetna pod względem akustycznym sala koncertowa im. Jana Kaczmarka po raz kolejny otworzyła swe podwoje dla gwiazd Drum Festu. Tym razem do Wrocławia przyjechało prawdziwe power trio w składzie: Brian Tichy (perkusja), Doug Aldrich (gitara), Michael Devin (gitara basowa). Trzech znakomitych, wybornych instrumentalistów Whitesnake. I jak na prawdziwych rockersów przystało zaprezentowali wrocławskiej publiczności blisko dwugodzinny mięsisty, rockowy set. Trzech muzyków, trzy instrumenty, trzy głosy – nie trzeba więcej, by oczarować zgromadzonych fanów. Magia lat 70. ogarnęła szacowne wnętrze sali koncertowej. Duch palonej trawki, nieograniczonej swobody, radości i klimatów „izirajderowskich” ogarnęły każdego siedzącego na krzesełku. Nóżki same tupały do rytmu (w końcu to festiwal perkusyjny). Atmosfera wspólnej zabawy udzieliła się wszystkim, a muzyczna szafa grająca z hitami, jakie zaserwowało to znakomite power-trio mogła rozruszać największego, znudzonego malkontenta. Śpiewający basista, Michael Devin, obdarzony fenomenalnym głosem odnalazł się zarówno w zeppelinowych klimatach (Immigrant Song), jak i repertuarze Michaela Jacksona (Billie Jean), czy Beastie Boys (powalająca wersja Sabotage). Muzycy w pewnym momencie postanowili wyrzucić setlistę za okno i zaczęli grać to, co im w duszy grało. Czy trzeba dodawać, że są instrumentalistami najwyższej klasy i że grali z największymi gwiazdami rocka (Ozzy Osbourne, Dio, Whitesnake, Velvet Revolver, Billy Idol, Slash)? Sola Douga Aldricha (ja chcę mieć takiego Les Paula), perkusyjna „popisówka” Tichy'ego (tak, grał rękami, czarował przejściami i rozbawiał swoimi żartami publiczność), czy basowe zabawy Devine'a to top class. Dwie godziny spędzone w towarzystwie muzyków Steamroller uważam za bardzo udane. Oby więcej takich koncertów. Radość ze wspólnego grania, chemia pomiędzy muzykami, oddana publiczność, świetnie dobrany repertuar, kosmiczne umiejętności oraz wielka dawka humoru z pewnością mogły się podobać. Mnie zafascynowały. Świetny zespół!

Mike Portnoy, Billy Sheehan, Tony MacAlpine, Derek Sherinian, 18.10.2012, Klub Eter, Wrocław.

Crème de la crème tegorocznej edycji Drum Festu były z pewnością dwa koncerty supergrupy PSMS (Portnoy/Sheehan/MacAlpine/Sherinian). W przepiękny, ciepły jesienny wieczór we wrocławskim klubie „Eter” zgromadziło się kilkaset osób, by doświadczyć prawdziwej, muzycznej kuchni fusion, pełnej pieprznych i smakowitych ingrediencji. Gdzie muzyków czterech, tam wiele się dzieje – w ten sposób można sparafrazować znane wszystkim przysłowie o sześciu kucharkach. Muzyczne danie przygotowane przez kwartet nie tylko świetnie smakowało, ale również zostało ładnie podane. Muzycy promują podczas trasy wydawnictwo pt. InstruMENTAL Inspirations, które można opisać tytułem filmu Woody'ego Allena: to co nas kręci, to co nas podnieca. Wspólne granie, przebywanie ze sobą, dźwięków dzielenie ewidentnie muzykom służy. Starzy znajomi bawili się na scenie „Eteru” bardzo dobrze. Truizmem jest przypominanie, że członkowie tego projektu są muzykami z najwyższej półki. Wirtuozi swoich instrumentów, przyjaciele i poszukiwacze zaginionych, „pogiętych” dźwięków, zaserwowali fanom kapitalny set, na który składały się utwory znane z repertuaru Dream Theater, Planet X, Mr. Big, czy solowych wydawnictw muzyków. Dla wielu, zgromadzonych w Eterze, młodych fanów Mike'a Portnoya (nie ukrywajmy – młodzież przyszła dla niego) ta muzyczna podróż w świat progmetalu, jazz rocka i fusion była wielce inspirująca. Pierwsze dźwięki A Change Of Seasons (The Crimson Sunrise) grane przez Tony'ego MacAlpine'a zaskoczyły publiczność. Świetny groove, dobry timing, niezłe zgranie (koncerty w Opolu i Wrocławiu były jednymi z pierwszych na trasie) mogły się podobać. Zagrany po chwili Acid Rain Liquid Tension Experiment nie pozostawił złudzeń. Mieliśmy do czynienia z prawdziwym, muzycznym trzęsieniem ziemi. W momencie, kiedy muzycy zaserwowali instrumentale z jakże niedocenianego albumu Dream Theater Falling Into Infinity (Hell's Kitchen, Lines in the sand, wariacja na temat Anna Lee (Been Here Before) odpłynęłam. Aż chciało się zakrzyczeć: panowie (Derek i Mike) wracajcie! Mike Portnoy tym razem powściągliwy w grze (ku ubolewaniu wielu nie zagrał solówki perkusyjnej), za to udzielał się jako konferansjer, tłumaczył wszystkim zgromadzonym, jak kocha fusion jazz i że: koniecznie musicie się z tą muzyką zapoznać, jeśli jeszcze jej nie znacie. Dla tych, którzy muzyki fusion nie znają, muzycy przygotowali ściągę i rekomendację tego gatunku muzycznego w postaci Stratus Billy'ego Cobhama i Hell's Bells Billa Bruforda. Totalnie miażdżąca wersja Atlantis part 1: Apocalypse 1470 B.C. z repertuaru Planet X, jak stwierdził Mike Portnoy, najtrudniejszego utworu do zagrania, wywołała zbiorowy amok. Trzeba przyznać, że wykonali ten arcytrudny utwór porywająco! Na uspokojenie Tony MacAlpine zagrał przepiękne gitarowe solo, a muzycy już wspólnie wspomnianą powyżej eteryczną wariację Dereka Sheriniana na temat Anna Lee. Za wyjątkiem Mike'a Portnoya każdy z muzyków miał swoje tête-à-tête z publicznością. Billy Sheehan jak zwykle czarował swoimi nieziemskimi umiejętnościami gry na basie (naprawdę wystarczą cztery struny, za to można grać łokciem, palcem, zębami i innymi częściami ciała). Derek Sherinian jak zawsze zaserwował nam swoje charakterystyczne brzmienia. Tony MacAlpine w repertuarze swoim i Planet X czuł się zdecydowanie pewniej, niż odgrywając gitarowe partie Johna Petrucciego. Mike Portnoy nie skradł kolegom show, za to był ewidentnym dyrygentem zespołu. Zagrane i zaśpiewane przez Sheehana i Portnoya (jak zwykle fałszował) na bis Shy Guy z repertuaru Talas rozbawiło nie tylko publiczność.

Półtorej godziny spędzone w towarzystwie supergrupy było tak naładowane muzyczną treścią, że starczyłoby jej na kilka innych koncertów. Techniczna biegłość, instrumentalny polot to jednak nie wszystko. Liczą się przede wszystkim emocje. A tych we wrocławskim Eterze nie zabrakło. Pozytywnych fluidów również. Organizatorzy Drum Festu sprawili nam wielką niespodziankę i przyjemność. Liczymy na więcej.

PSMS setlista Wrocław:

A Change of Seasons: I The Crimson Sunrise / Acid Rain / The Stranger / Stratus / Hell's Bells / Atlantis, Part 1: Apocalypse 1470 BC / Guitar solo / Been Here Before, wariacja na temat Anna Lee / Bird's of Prey (Billy's boogie) / Bass solo / The Farandole / Nightmare Cinema / Hell's Kitchen / Keyboard solo / Lines in the sand / Shy Boy.

Summa summarum obydwa wrocławskie koncerty w ramach 21 Międzynarodowego Festiwalu Perkusyjnego uważam za bardzo udane. Z roku na rok festiwal rozrasta się, a jego prestiż w świecie wzrasta. Tak trzymać!

MLWZ album na 15-lecie Tangerine Dream: dodatkowy koncert w Poznaniu Airbag w Polsce na trzech koncertach w październiku Gong na czterech koncertach w Polsce Dwudniowy Ino-Rock Festival 2024 odbędzie się 23 i 24 sierpnia Pendragon: 'Każdy jest VIP-em" w Polsce!