Niedzielny koncert w klubie Lizard King był częścią trasy koncertowej zespołu Thesis. W przypadku tej imprezy drobna uwaga do organizatorów: jeśli organizujecie w niedzielę występ kilku zespołów, to postarajcie się rozpocząć je w miarę wcześnie. W przeciwnym razie macie zagwarantowaną raczej niewielką frekwencję. Tak niestety było w tym przypadku, gdzie - ze względu na późną porę - miejsc siedzących w klubie było do wyboru, do koloru. Poza muzykami z występujących na scenie zespołów, resztę widowni stanowiła bardzo nieliczna publiczność. Było za to bardzo kameralnie.
Parę minut po 20-tej na scenie zainstalował się zespół New Century Classics. Ta krakowska kapela gra instrumentalny post-rock. Stylistycznie brzmią momentami jak Apocalyptica, a niekiedy nawet jak Anekdoten. W ich muzyce sporo jest dźwięków skrzypiec i wiolonczeli. Sekcję rytmiczną stanowią obcokrajowcy. Po krótkiej zapowiedzi grupa zagrała pięć utworów: „Share Bound (Epic)”, „1st Song”, „Album Leaf”, „Anna’s Song” i „Newest” (tytuły według setlisty). Nie obyło się bez drobnych kłopotów technicznych w postaci pojawiających się sprzężeń, głównie od wiolonczeli. Po tych pięciu utworach zespół miał na zakończenie zagrać jeszcze kompozycję „Tidal”, ale niestety nie udało się to, gdyż jedna z gitar odmówiła posłuszeństwa, a zapasowej nie udało się zorganizować (nawet od pozostałych zespołów), zespół nie miał też strun zapasowych. Chcąc nie chcąc, kapela musiała więc zakończyć swój występ wcześniej niż pierwotnie zakładano.
Jako drugi, na scenie pojawił się główny bohater tego wieczoru, czyli zespół Thesis. Ich koncert promował najnowszą EP-kę zatytułowaną „Fates EP2”. Grupa swój występ rozpoczęła utworem „Rabbit Cage”. Po jego wykonaniu Łukasz Krajewski wspomniał o najnowszym krążku, który można było kupić na stoisku przy wejściu do klubu. Następnie ze sceny popłynęły dźwięki nagrania „Fates” – tytułowego utworu z najnowszej EP-ki. Przy okazji pojawiały się drobne problemy techniczne, ale na szczęście nie zepsuły one występu. Styl zespołu Thesis - psychodeliczny progresywny post-rock, który momentami ewoluuje w stronę prog metalu - wywarł na mnie ogromne wrażenie. Na tyłach sceny, na rozwieszonym ekranie była prezentowana okładka EP-ki na przemian z sekwencjami video wyświetlanymi w czasie rzeczywistym z laptopa przez współpracownika zespołu, który zainstalował swój sprzęt na balkoniku w klubie. Wiadomo, że wizualizacje te miksowane są na żywo z wcześniej przygotowanych sampli. Dlatego też kazdy koncert Thesis, choć często oparty na tych samych materiałach video, to jednak za każdym razem jest inny wizualnie. „Pokręcone” brzmienie zespołu robiło wrażenie. Szkoda tylko, że muzykom przyszło grać dla tak bardzo kameralnego grona słuchaczy.
Kolejną kompozycją zaprezentowaną w klubie Lizard King był kawałek pochodzący z debiutanckiej płyty „Like A Child”, a następnie wybrzmiały trzy utwory określone na setliście jako „Porkowy”, „Transowy” i „Walcowy”. I takim oto sposobem, parę minut przed 22-gą zespół Thesis zakończył swój występ, przenosząc się po chwili do bocznej części klubu. Była możliwość porozmawiania z muzykami i zebrania autografów.
Potem na scenie zainstalował się zespół The Animators z Sosnowca. Niepotrzebnie zaplanowali tak długi występ (aż 13 utworów), gdyż późna pora spowodowała, że publiczność zaczęła opuszczać salę przed jego końcem. Pierwszym minusem tej części koncertu było zbyt duże nagłośnienie, co spowodowało powstanie ściany dźwięku. The Animators rozpoczęli swój występ od utworu „Are You Afraid?”. Na uwagę zasługiwały malownicze dźwięki tworzone przy pomocy gitar i podłączonej do nich elektroniki. Potem zespół zagrał kolejno: „Dancefloor Queen”, „They Need You”, „Plastic Sky”, „Flowers”, „Falling Apart”, „Little Memphis”, potem coś w rodzaju singla, czyli „No!”. Po nim wybrzmiał „Aftertaste”, a także „The King Of The World”. Niestety w tym momencie musiałem już opuścić klub, co uczyniłem równolegle z grupką fanów siedzących pod sceną. Jeszcze krótkie pożegnanie z muzykami Thesis i zostawiłem na scenie The Animators, który miał jeszcze zagrać „Chaos”, „Letters” i „It Is Better”. Sądząc po długości utworów, koncert zakończył się zapewne sporo po 23-ciej.
Stylistycznie The Animators niewiele odbiega od Thesis, chociaż chyba bardziej od nich idzie w kierunku prog metalu i bardziej kombinuje z efektami gitarowymi, dzięki którym słuchaczowi wydaje się, że zespół posiada klawiszowca. A tymczasem dla drobnej zmyłki, dwiema gitarami i efektami, perfekcyjnie udało się zastąpić klawisze. Szkoda tylko, że mało który zespół wpada na takie pomysły, gdyż sądząc po koncercie w krakowskim Lizard Kingu, wypadają one bardzo ciekawie i przekonywująco.