Różnice artystyczne pomiędzy głównodowodzącym Robertem Frippem a resztą zespołu, wprowadzenie przez niego autokratycznego systemu dowodzenia formacją, funkcjonującego pod hasłami „kontroli jakości” materiału i grania „właściwego rodzaju muzyki”, doprowadziły grupę do punktu rozłamu.
Formacja od stycznia istnieje już tylko w celu wypełnienia koncertowego kontraktu po drugiej stronie Atlantyku. Wraz z ostatnią nutą, jaką grupa zaprezentuje dzisiejszego wieczoru na ostatnim amerykańskim koncercie w Birmingham w stanie Alabama, zespół przestanie istnieć.
Towarzysze Frippa według zapowiedzi zostają w USA, natomiast jego dalsze plany artystyczne jak na razie nie są znane. Nieoficjalnie mówi się jednak, że przed podróżą do Stanów Zjednoczonych niejednokrotnie widziano go wśród publiczności na występach grup Family i Yes, choć trudno dziś wyrokować, czy sytuacje te miałyby mieć związek z planami rekrutacji członków nowego zespołu.