Pierwsze demo Dreamerionu - „Contrast” - zostało nagrane w styczniu i lutym 2005 roku. W listopadzie tego samego roku zostało skończone następne demo - „Death Hurts Only A Moment”. W 2008 roku miała miejsce premiera płyty „The Pain Without Name” (małoleksykonowa recenzja tutaj). Był to album bardziej stonowany, nadający się na słuchanie w długie zimowe noce czy podczas ponurych deszczowych dni. Krążek zawierał dziewięć utworów utrzymanych w klimacie czerpiących z muzyki dark ambient, gothic czy atmosferyczny rock/metal. Całą muzykę skomponował i nagrał Jakub Ernestowicz. Tak samo jest na najnowszym krążku Dreamerionu – płycie zatytułowanej „All Gods Are Dumb”.
W porównaniu ze starszymi nagraniami słychać tu pewne zmiany. Większa jest różnorodność wokali, dużo więcej czystego, tradycyjnie rozumianego, śpiewu. Więcej tu rytmu. Brzmienie jest rozmyte i mgliste. W angielskich tekstach poruszana jest tematyka związana z wychwalaniem natury i wołaniem do Boga. Jest to typ utworów, w które trzeba się wtopić, by zrozumieć ich specyficzne brzmienie i nastrojową melodykę. Mają tu również swe miejsce (ale w mniejszości) żywiołowe, wykrzyczane momenty. Są też partie quasi-chóralne. Ale najważniejsza jest muzyka. Klimatyczna, spokojna i niespieszna. Marzycielska, nostalgiczna i jesienna. Skłaniająca do zadumy i refleksji. Podobna trochę do Metusa, ale nie aż tak mroczna i przygnebiająca.
Pierwotnie okładka płyty przedstawiała zbliżenie suchego liścia. Symbol natury, cykliczności, umierania. Ale gdy pod koniec ubiegłego roku wytwórnia Mirrorphobic wydała ten album w limitowanej wersji w formie CD digipak, powstał nowy projekt przedstawiający otwartą dłoń, która sięga po pomoc, lecz światło sugeruje, że zaraz osunie się w cień... Doskonale oddaje on to, co muzycznie dzieje się na płycie. A dzieje się wiele. Wystarczy tylko dobrze się „nastroić” i dać porwać się tym intrygującym, mrocznym, chwilami wręcz niepokojącym magicznym dźwiękom…