Genesis - Nursery Cryme

Paweł Świrek

ImageHistorycznie trzeci album Genesis przyniósł przede wszystkim zmiany personalne, a raczej efekt końcowy tychże zmian, które nastąpiły niedługo po wydaniu krążka „Trespass”. Za perkusją zasiadł Phil Collins, a na gitarze miejsce Anthony’ego Phillipsa zajął nasz bohater, Steve Hackett. „Nursery Cryme” stanowi rozwinięcie stylistyki znanej z poprzedniej płyty. Siedem utworów, w tym trzy długie, niemal 10-minutowe i mocno rozbudowane, oraz cztery krótsze kompozycje. Niektóre krótsze nagrania można nawet nazwać określeniem przysłowiowych „zapchajdziur”, choć niekoniecznie. Zmiana składu poskutkowała ostrzejszym, ale i bardziej wyrafinowanym brzmieniem zespołu. Czy to zasługa Steve’a Hacketta? Niewątpliwie tak.

Longplay otwiera pierwsza z długich kompozycji - „The Musical Box”. Można śmiało stwierdzić, iż przypomina ona ówczesne koncerty zespołu „w pigułce”. Podobnie jak na poprzednim albumie, w początkowych fragmentach utworu słyszymy gitary 12-strunowe. W te przepiękne dźwięki, choć nieco przytłumione, świetnie wpisuje się pełen dramaturgii i zmieniający się głos Petera Gabriela. Tekst opowiada o Cynthii, która podczas gry w krykieta odcięła kijem głowę swojemu koledze Henry’emu. Potem znajduje ona w pokoju pozytywkę, z której po otwarciu wyskakuje bardzo szybko starzejący się duch Henry’ego. Dramaturgię utworu podkreśla w środkowej części agresywne solo klawiszy Tony’ego Banksa w połączeniu z ostrymi solówkami gitarowymi Steve’a Hacketta. Orgazm Henry’ego pod koniec utworu jest również podkreślony zmianami brzmienia, z delikatnego po gwałtowniejsze i ostrzejsze solo gitary. Pierwsze fragmenty kompozycji są momentami śpiewane wielogłosowo, z dość wyraźnie wybijającą się wokalizą Phila Collinsa. Warto wiedzieć, że niektóre z początkowych fragmentów „The Musical Box” napisał Anthony Phillips, który opuścił zespół niedługo po nagraniu albumu „Trespass” i nie dane mu było uczestniczyć w kolejnej sesji nagraniowej.

Drugi utwór – „For Absent Friends” - to krótka, trwająca około minuty miniaturka. Swojego rodzaju niespodzianką jest w nim debiut Phila Collinsa jako głównego wokalisty. Po tak krótkim przerywniku mamy kolejną rozbudowaną kompozycję – „The Return Of The Giant Hogweed”. Nie jest ona aż tak bardzo zmienna, jak „The Musical Box” i nie ma w niej aż takiej dramaturgii, lecz trzyma w napięciu dzięki wspaniałym brzmieniom gitarowym Hacketta, niestety w środkowych fragmentach trochę za bardzo schowanych. Jest to też jeden z przykładów gry na gitarze techniką oburęcznego tapingu. Peter Gabriel śpiewa mniej teatralnie. Całość trzyma w ryzach niezwykle precyzyjna gra Phila Collinsa na perkusji. Tekst opowiada o inwazyjnej roślinie sprowadzonej z Kaukazu – barszczu Mantegazziego, sadzonej jako roślina ozdobna w ogrodach królewskich. Roślina ta rozprzestrzeniła się potem w niekontrolowany sposób poza ogrody i plantacje. Parzące właściwości tejże rośliny są kanwą tego utworu.

Dalej mamy krótsze kompozycje. Najpierw przepiękna „Seven Stones” rozpoczynająca się słowami: „Słyszałem opowieść starego człowieka…” (I heard the old man tell his tale…). To krótka, pełna dramatyzmu opowieść starca. Po końcowym fragmencie, zaśpiewanym dla odmiany przez Phila Collinsa, pojawia się wspaniałe solo Tony’ego Banksa wykonane na melotronie MK-II (zakupionym od zespołu King Crimson). Następnie mamy porcję czarnego humoru w kolejnym krótkim utworze „Harold The Barrel”. Jego charakterystyczną cechą są szybkie dźwięki fortepianu opierające się na rozpędzonej sekcji rytmicznej. Tekst opowiada o właścicielu restauracji, który obciął sobie palce u nóg, a następnie podał je gościom na podwieczorek i zniknął w tajemniczych okolicznościach, a następnie pojawił się w oknie, chcąc z niego wyskoczyć na oczach tłumu gapiów, oficjeli i przedstawicieli telewizji. Takim sposobem otrzymaliśmy dawkę czarnego humoru, idealnie wpasowanego w nieco „humorystycznie” brzmiący fortepian Tony’ego Banksa. Kolejna krótka kompozycja to „Harlequin”, oparta na brzmieniu gitar 12-strunowych, podobnie jak większość utworów na poprzednim albumie „Trespass” (oraz innych kompozycji z tamtego okresu). Na ich tle słychać głos Petera Gabriela wspomaganego przez Phila Collinsa (który momentami nawet wychodzi na prowadzenie).

Płytę zamyka rozbudowana kompozycja „The Fountain Of Salmacis”. Jest to typowy przedstawiciel rocka progresywnego w najlepszym wydaniu. Podobnie jak większość utworów we wcześniejszych rozbudowanych kompozycjach, mamy tu liczne zmiany nastroju oraz wspaniałą dramaturgię. Charakterystyczną cechą utworu jest solo gitarowe przechodzące w melotron. Na uwagę zasługuje śpiew Petera Gabriela, który wspomagany jest przez Phila Collinsa oraz świetna gra sekcji rytmicznej. Zakończeniem nagrania jest krótkie brzmienie wszystkich instrumentów unisono, następujące po wspaniałej solówce Steve’a Hacketta na gitarze. Tekst kompozycji nawiązuje do mitologii greckiej. Opowiada on o Hermafrodycie - bóstwie będącym owocem sekretnego związku Hermesa i Afrodyty, w którym zakochała się bez wzajemności nimfa wodna Salmakis.

I tym sposobem otrzymaliśmy znakomity, lecz w sumie niedoceniony w swoim czasie album. W tamtych latach zespół musiał uznać wyższość grupy Lindisfarne i jej płyty „Fog On The Tyne” wypuszczonej na rynek przez macierzystą firmę Charisma. Najsłabszym punktem „Nursery Cryme” jest jej brzmienie, które choć było nieznacznie lepsze niż na albumie „Trespass”, to jednak trochę do ideału mu brakowało. Gitarę Steve’a Hacketta momentami za słabo słychać, jak również niekiedy instrumenty perkusyjne są dość mocno zniekształcone. Pomimo pewnych niedoróbek technicznych jest to pozycja obowiązkowa dla każdego fana muzyki przez duże M. Niestety na płycie zabrakło miejsca na kilka kompozycji z tamtego okresu, zwłaszcza „Happy The Man” (wydanego wraz z „Seven Stones” na singlu) czy też „Twilight Alehouse”. Obydwie były w tamtym czasie często wykonywane na koncertach. Zapewne pojemność nośnika (płyty winylowej) przesądziła o nieumieszczeniu ich na tym wydawnictwie.

MLWZ album na 15-lecie Tangerine Dream w Polsce: dodatkowy koncert w Szczecinie Airbag w Polsce na trzech koncertach w październiku Gong na czterech koncertach w Polsce Dwudniowy Ino-Rock Festival 2024 odbędzie się 23 i 24 sierpnia Pendragon: 'Każdy jest VIP-em" w Polsce!