Znany z grupy IQ Paul Menel milczał przez 20 lat, aż do teraz, no bo właśnie dowiadujemy się, że powraca on na scenę i to nie tylko jako solista (wraz z zespołem towarzyszących mu muzyków wyruszył w zeszłym roku w trasę poświęconą 25-leciu premiery płyty IQ pt. „Nomzamo”), ale też jako członek ekipy realizującej najnowszy projekt Clive’a Nolana – musical „Alchemy” (wystąpi on w nim w drugoplanowej roli Bena Greavesa – „prawej ręki” czarnego charakteru, Lorda Jagmana). No i co najważniejsze, przypomina się też nowymi płytami…
Po omawianym niedawno na naszych łamach krążku „The Great Outdoors” z nagranymi na nowo starymi piosenkami, w listopadzie ubiegłego roku Paul wypuścił na rynek album z premierowymi utworami zatytułowany „Into Insignificance I Will Pale”. Nie spodziewajcie się na nim odkrywczej, rewolucyjnej, ani też epickiej muzyki. Menel nie stara się wymyślić prochu, ani też nie usiłuje za wszelką cenę wpisać się w ramy muzyki, z której pamiętają go sympatycy IQ. Zamiast tego gra i śpiewa po prostu dość melodyjnego pop rocka ubarwiając swe piosenki, które w przeważającej mierze skomponował z pianistą Ianem Dimentem, swoim przyjemnie brzmiącym głosem i ciekawymi interpretacjami. W niektórych przypadkach, jak na przykład w utworach „Saddled With Me” i „The Nurse” jego wokal do złudzenia przypomina to, co pamiętamy z takich chwytliwych piosenek, jak „Promises” czy „Sold On Me”, które ćwierć wieku temu nagrał z IQ. Trzeba przyznać, że przez te lata głos w ogóle mu się nie postarzał i sądząc po płycie „Into Insignificance I Will Pale”, wciąż znajduje się on w doskonałej formie wokalnej.
Album otwiera w dobrym stylu „Under Your Wing” – energiczny utwór dedykowany przez Paula członkom jego najbliższej rodziny. To bardzo ciepły początek całej płyty. Kolejne dwa nagrania – „Walk In My Shoes” i „The Nurse” wraz z zamieszczonym na płycie nieco później „Saddled With You” - mogłyby z powodzeniem znaleźć się na którymś z dwóch albumów nagranych przez Menela z IQ. Są to zgrabne, bardzo melodyjne piosenki „z ambicjami”. Generalnie cała płyta ma dość przyjemny poprockowy wydźwięk, choć Menel odważnie próbuje penetrować też i inne muzyczne terytoria, jak na przykład delikatny smooth jazz w stylu późnego Supertramp w „Mary Astor’s Eyes”, lekkie reggae w „This Is The Thanks I Get”, a nawet trącący transem hip hop w „Let’s Do It”. Z kolei „This One’s For You” mógłby być śmiało nazwany antywojennym protest songiem wymierzonym w amerykański imperializm. Ciekawym rozwiązaniem jest zestaw paru umieszczonych obok siebie utworów („Welcome To My Money Pit”, „Lady Luck”, „Place Your Bets”) połączonych ze sobą odgłosami kasyna i toczonymi w tle rozmowami, tworzących zgrabną quasi-koncepcyjną całość. Znajdziemy na tej płycie przyjemną balladę („She’s Up On The Chair Again”), rozkrzyczane rockery („Twenty One”, „Mr Silhouette”), ładne i efektownie brzmiące piosenki opatrzone pięknymi solówkami granymi na gitarze (Steve Harris), czego najlepszym przykładem może być „Little Gorgeous Fool”, ale też niestety utwory dość miałkie i nijakie („This One’s For You”, „Failure Is All I Fear”). Na szczęście te ostatnie są w zdecydowanej mniejszości.
Żałuję tylko, że niektóre z tych dobrych utworów nie są odrobinę dłuższe, bo czai się w nich spory potencjał. No, ale i tak nie ma co narzekać. „Into Insignificance I Will Pale” to solidny poprockowy album, którego głównym atutem jest ciekawy i wciąż mocny głos Paula Menela. Dobrze, że ten tak utalentowany wokalista powrócił. Szkoda, że nie do ukochanej przez nas progrockowej kategorii, ale i tak naprawdę nie ma co narzekać…