Genesis - Foxtrot

Przemysław Stochmal

ImageWraz z wydaniem w 1972 roku swojego czwartego albumu, zatytułowanego „Foxtrot”, zespół Genesis nareszcie zainteresował swoją muzyką słuchaczy i krytyków we własnym kraju. Choć z perspektywy czasu nie ulega wątpliwości, że grupa aż do pojawienia się „Foxtrot” w Wielkiej Brytanii traktowana była po macoszemu, to nie sposób nie odnotować ogromnego rozwoju, jakiemu błyskawicznie podlegała właśnie w tym czasie muzyka Genesis, a którego znakomitym świadectwem jest to dziś traktowane jako jedno z najwybitniejszych w karierze grupy dzieło.\

Genesis na „Foxtrot” jest już ewidentnie pewnym siebie zespołem – wykonawczo i kompozycyjnie. Peter Gabriel coraz obficiej wykorzystuje swoje wokalne możliwości, wykazując się przy tym niemal aktorską pomysłowością umożliwiającą potraktowanie głosu rockowego wokalisty jako bardzo wszechstronnego medium. Aktywność Tony’ego Banksa jest na tyle wyraźna, że to właśnie instrumenty klawiszowe stanowią brzmieniową podporę tej muzyki. Co charakterystyczne, „Foxtrot” jest płytą, na której w największym stopniu w karierze zespołu Banks wykorzystał dobrodziejstwa brzmień melotronu, co słychać już w podniosłej introdukcji otwierającego album „Watcher of the Skies”. Wszechobecność brzmień instrumentów klawiszowych w dużej mierze degraduje gitarę do roli instrumentu rytmicznego, ale mimo to łatwo dosłyszeć większą pewność siebie w zarówno elektrycznych, jak i akustycznych partiach Steve’a Hacketta, którego nieco schowanej gitarze w pewnym sensie zadośćuczyniła stworzona przez zespół możliwość zamieszczenia na płycie jego własnej, solowej miniaturki – z możliwości tej gitarzysta skorzystał tworząc niezwykłej urody serenadkę „Horizons”, do dziś graną na przez siebie na koncertach. Całości zgranego, profesjonalnie brzmiącego bandu dopełnia wyraźnie dojrzalsza niż na poprzednim albumie sekcja rytmiczna tworzona przez Mike’a Rutherforda i Phila Collinsa. Z kolei z punktu widzenia Genesis jako grupy kompozytorów, „Foxtrot” jawi się również jako dzieło zespołu okrzepłego, bardziej dojrzałego, czego najlepszym świadectwem jest wypełniający niemal połowę albumu ponad dwudziestominutowy gigant, znakomity „Supper’s Ready”.

Nie ulega wątpliwości, że tytuł „Supper’s Ready” to niejednokrotnie pierwsze skojarzenie każdego zapytanego o album „Foxtrot”. Z jednej strony słusznie, jest to bowiem pasjonująca muzyczno-słowna opowieść drążąca pojęcia dobra i zła za pomocą przebogatych środków zarówno w warstwie muzycznej, jak i tekstowej. Zespół w tej składającej się z siedmiu części suicie, pomysłowymi muzycznymi patentami i stosownymi instrumentalnymi rozwiązaniami idealnie zmieścił się w granicach muzycznego decorum, okazałą formą umożliwiając przy tym Gabrielowi pełen rozkwit literackich możliwości, wykorzystywanych w postaci mniej lub bardziej zrozumiałych metafor, słownych gier i przejawów niekiedy absurdalnego poczucia humoru. Z drugiej strony jednak kojarzenie „Foxtrota” z tym najdłuższym w twórczości zespołu, skądinąd wybitnym utworem, niejednokrotnie nieco dyskredytuje pozostałą zawartość albumu. Bo nie tylko „Supper’s Ready”, ale „Foxtrot” jako całość cechuje się bogactwem pomysłów i różnorodnością poszczególnych swoich części. Równie popularny jak „Supper’s Ready” w późniejszych koncertowych set listach grupy, „Watcher of the Skies” zachwyca wspomnianą partią klawiszową, jak i polirytmicznymi rozwiązaniami przeplatanymi z chwytliwą linią melodyczną wokalu. „Time Table” prezentuje spokojne, nastrojowe, piosenkowe wręcz  oblicze zespołu, „Get 'Em Out by Friday” to z kolei żywiołowy, bardzo koncertowy utwór z pomysłową, stonowaną partią instrumentalną. Zamykający pierwszą stronę albumu „Can-Utility and the Coastliners” jest zaś wyjątkową, pełną zwrotów akcji kompozycją, encyklopedycznym progrockowym utworem, który tak wiele muzyki mieści w krótkich pięciu minutach.

Słuchając tego znakomitego, wspaniale brzmiącego albumu aż trudno przypuszczać, że kompozycje na nim zawarte pełnię wyrazu zyskiwały tak naprawdę na koncertach, abstrahując przy tym od ich wizualnego aspektu, którego orędownikiem był przyodziewający się w osobliwe kostiumy Peter Gabriel. Słuchaczowi oddanemu chwili pochłaniania tej muzyki równie ciężko wyobrazić sobie, że zespołowi Genesis nagrywającemu tak wybitny album, jakim jest „Foxtrot” daleko było jeszcze do szczytu własnych możliwości…

MLWZ album na 15-lecie Steve Hackett na dwóch koncertach w Polsce w maju 2025 Antimatter powraca do Polski z nowym albumem Steven Wilson na dwóch koncertach w Polsce w czerwcu 2025 roku Tangerine Dream w Polsce: dodatkowy koncert w Szczecinie The Watch plays Genesis na koncertach w Polsce już... za rok