For Absent Friends - Square One

Artur Chachlowski

ImagePięć lat minęło od wydania poprzedniej płyty tego holenderskiego kwintetu. I sporo się w tym czasie w grupie For Absent Friends zmieniło. W zespole jest nowy wokalista Hans Van Lint oraz nowy keybordzista Ron Mozer. Są nowi ludzie, ale zmiany nie za bardzo wpłynęły na muzykę zespołu. W dalszym ciągu mamy do czynienia z dynamicznie granym melodyjnym prog rockiem. Grupa For Absent Friends gra z nerwem, w jej muzyce słychać polot, dynamizm i entuzjazm, aczkolwiek zespół nie wznosi się ponad poziom, do którego przyzwyczaił nas na swoich poprzednich płytach. Właściwie to można powiedzieć, że muzyka i styl For Absent Friends od wielu lat nie zmieniają się ani na jotę.

Zespół ma sporą liczbę oddanych sympatyków. Wszak działa na rynku od ponad 15 lat i swoimi pierwszymi płytami mocno zaostrzył oczekiwania fanów prog rocka. Ich debiutancka EP-ka „Illusions” (1990) oraz do pewnego stopnia pierwszy pełnowymiarowy album wydany przez nieistniejącą już wytwórnię SI Music „Both Worlds” (1991), ustawiły poprzeczkę dość wysoko. Niestety kolejne płyty zespołu świadczyły o powolnym, acz świadomym odchodzeniu w stronę pop rocka, a dłuższe utwory zastępowane zostały krótszymi piosenkami. Jednego nie można było nigdy grupie For Absent Friends odmówić: wysokiego poziomu wykonawczego. Zespół składa się z wytrawnych instrumentalistów, a charakterystyczny głos wokalisty ukrywającego się pod pseudonimem A.T. był zawsze jednym z najznakomitszych spośród wszystkich grup neoprogresywnych młodego pokolenia. Zdziwiłem się bardzo, że na nowej płycie jakoś nie tęsknię za jego wokalem. To chyba znak, ze jego następca bardzo dobrze wywiązał się ze swojej roli. Nie tylko wokalnie, ale też i instrumentalnie For Absent Friends prezentuje się na płycie „Square One” w zadawalający sposób. Na pierwszy plan zdecydowanie wysuwa się gitarzysta Edwin Roes i jego raz „łkająca”, a raz mocno „rzeźbiąca” gitara. Zespół skorzystał ponadto z gościnnego udziału dwóch znakomitych muzyków: Christian Decampsa z grupy Ange oraz Rona Ottenhoffa z zespołu Alquin.

9 piosenek składających się na program płyty „Square One” to dobre rockowe utwory o subtelnym neoprogresywnym zabarwieniu. Nieźle słucha się tego krążka, ale trzeba mieć świadomość, że nie jest on dziełem ponadczasowym, czy choćby przełomowym dla tego zespołu. Dobrze, że po tak długiej przerwie zespół przypomniał o sobie na neoprogresywnym rynku, bo jak już zaznaczyłem wcześniej, stęsknionych fanów grupie For Absent Friends nie brakuje. I z pewnością powinni oni ucieszyć się z niniejszego wydawnictwa. Ale wątpię, że za rok - dwa ktokolwiek będzie pamiętał o tej płycie. No, chyba że najbardziej ortodoksyjni sympatycy.

Gdybym miał wyróżnić któreś z nagrań, to postawiłbym na utwór tytułowy, także na połączony z nim 8-minutowy „Wonder”, balladowy „Berlin Wall” oraz piosenkę – kołysankę pt. „Falling Asleep”. W tych wyciszonych, spokojnych utworach grupa For Absent Friends wypada najlepiej. Reszty też można posłuchać, ale większość z pozostałych utworów jakoś nie zapada na dłużej w pamięć.

Podsumowując, „Square One” to dość dobry album, zagrany na wysokim poziomie wykonawczym. Posłuchać warto. Wybrać i zatrzymać się na dłużej przy kilku utworach też warto. Ale jako całość podpada on bardziej pod kategorię „przeciętny”, niż „rewelacyjny”.

MLWZ album na 15-lecie Tangerine Dream: dodatkowy koncert w Poznaniu Airbag w Polsce na trzech koncertach w październiku Gong na czterech koncertach w Polsce Dwudniowy Ino-Rock Festival 2024 odbędzie się 23 i 24 sierpnia Pendragon: 'Każdy jest VIP-em" w Polsce!