„Brzmią jak Asia z pierwszych dwóch płyt, gdy była jeszcze supergrupą w gwiazdorskiej obsadzie. Grają świetną muzykę, która wlewa się w umysł słuchacza i dociera do najdalszych zakamarków. Na tej podstawie można by przyjąć, że jest potrzebna do życia jak krew. I chyba coś w tym jest” – tak o najnowszej płycie duetu John Wetton i Geoff Downes napisała słuchaczka MLWZ pani Joanna Dembiczak biorąca udział w Plebiscycie’2006. I rzeczywiście coś w tym jest. Bo bez nowej płyty tego duetu muzyczny rok 2006 byłby zdecydowanie uboższy. I choć album „Rubicon” przepadł w plebiscytowych notowaniach (dopiero 15 miejsce), to nie stało się tak bynajmniej dlatego, że to słaba płyta. W tym wypadku zawiniła chyba dość późna premiera (listopad) i stosunkowo krótka przedplebiscytowa promocja tego wydawnictwa w mediach.
Na płycie „Rubicon” panowie Wetton i Downes rzeczywiście brzmią jak supergrupa Asia. Co więcej, dzięki towarzyszącym im doskonale znanym w świecie progresywnego rocka Johnowi Mitchellowi (Arena, Kino, It Bites) oraz Stevenowi Christeyowi (Jadis) tworzą i dzisiaj prawdziwie mocną supergrupę. I słychać to wyraźnie w każdej pojedynczej nucie tej absolutnie pięknej płyty. „Rubicon” to swoista kontynuacja wydanej półtora roku temu poprzedniej płyty duetu Wetton/Downes zatytułowanej „Icon”. Stąd też przy tytule nowego albumu widnieje stosowna adnotacja: „Icon II”. Ale tak naprawdę oba te krążki w prostej linii wywodzą się z dorobku tej „pierwszej” i „prawdziwej” Asii. Słychać na nich podobne rozbudowane wielopiętrowe harmonie wokalne, przebojowe linie melodyjne, bogate aranżacje, pompę, patos, zadęcie. A wszystko to podane jest w zgrabny i przystępny sposób. Jakby czas zatrzymał się w miejscu przed ćwierć wiekiem, wtedy gdy nastąpił sensacyjny płytowy debiut Asii.
Album „Rubicon” to zbiór 10 bardzo udanych piosenek. Właściwie to nie ma wśród nich słabszego i niepotrzebnego w tym zestawie utworu. Całość otwiera kilkudziesięciosekundowa sekwencja instrumentalna będącą idealnym początkiem całej płyty, a zarazem fenomenalnym wstępem do niezwykle przebojowego utworu „The Dice Is Cast”. Skoro kości zostały już rzucone, to panowie idą za ciosem i jako drugą proponują bardzo miłą dla ucha piosenkę „Finger On The Trigger” z klawiszowym riffem zapożyczonym jakby ze słynnego przeboju „Video Killed The Video Star” innego duetu, w którym swego czasu działał Geoff Downes, The Buggles. Następnie mamy ładną, pełną emocji i uniesień piosenkę „Reflections” (Of My Life), a zaraz po niej następują dwa duety wokalne. W tych dwóch utworach Wettonowi partneruje wokalistka The Gathering, Holenderka Anneke van Giersbergen. Te dwa zaśpiewane wspólnie przez nich utwory to „To Catch A Thief” (potencjalny wielki przebój, choć nie aż tak piękny, jak zaśpiewany przez Wettona na „Icon” wspólnie z Annie Haslam pamiętny utwór „In The End”) oraz „Tears Of Joy”. Ten drugi osadzony jest w celtyckim, bliskim niektórym piosenkom grupy Clannad, nastroju. Na wiolonczeli gra w nim Hugh McDowell z Electric Light Orchestra. Gościnną partię skrzypiec słychać z kolei w utworze „Shannon”. Wykonuje ją zaledwie 15-letnia Katie Jacobs i to dzięki niej aż kipi w nim roztańczona atmosfera celtycko-folkowej zabawy. To utwór, przy którym chce się śpiewać, chce się tańczyć, chce się żyć. A po nim mamy znowu piękne i melodyjne nagrania: „The Hanging Tree”, „The Glory Of Winning” oraz „Whirpool”, po których następuje fenomenalny finał płyty w postaci tytułowego utworu „Rubicon”. I w nim we wspaniały sposób wychodzi w całej krasie ogromny kunszt i talent kompozycyjno-wykonawczy duetu Wetton/Downes. Przepiękny to utwór. Tak, jak przepiękna jest cała płyta. Jedyna w swoim rodzaju. Najpiękniejsza z najpiękniejszych w 2006 roku...
Na koniec jeszcze jeden cytat z listu słuchacza. Pan Zbigniew Sudoł pisze: „Można powiedzieć, że to jeden z najlepszych głosów, można powiedzieć, że to jeden z najlepszych duetów, można powiedzieć, że to ta lepsza Asia, można by tak mówić i mówić… a w tym wypadku przecież najlepiej jest posłuchać…”. Stuprocentowa racja, Panie Zbigniewie. Stuprocentowa!