Fabio Zuffantiego i jego muzyczną interpretację poematu Samuela Taylora Coleridge’a znamy z ubiegłorocznego studyjnego wydawnictwa CD „The Rime Of The Ancient Mariner”. Zawarta na nim muzyka łączy w sobie epickie elementy symfonicznego i progresywnego rocka, a całość bardzo realistycznie oddaje pełną romantyzmu i dramaturgii przedstawianą historię (odsyłam do naszej recenzji wspomnianej płyty. Artur Chachlowski opisał w niej w szczegółach jej literacki kontekst). Któż nie lubi słuchać opowiadań, które obfitują w wiele niesamowitych przygód, nieraz tajemniczych, tak jak w tym przypadku, gdy swoje wspomnienia z podróży dookoła świata przekazuje podczas pewnego weselnego przyjęcia stary, strudzony życiem marynarz? Któż nie lubi słuchać doskonale zinterpretowanych muzycznych interpretacji literackich dzieł światowego formatu? Fabio Zuffanti i jego zespół Hostsonaten uporali się z tym w rewelacyjny sposób z naprawdę bardzo udanym skutkiem.
W grudniu 2012 roku w teatrze Teatro Verdi w Genui odbył się spektakl łączący wspaniałą muzykę, scenografię, śpiew, choreografię oraz taniec. Elementy te nadały temu muzycznemu projektowi niesamowicie realistycznego przekazu i nadały mu całkowicie nowego wyrazu. Dzięki współpracy z reżyserem Susanną Tagliapierta, która w swoim dorobku ma najsłynniejsze włoskie wystawienie rock opery „Jesus Christ Superstar”, marzenie Zuffantiego stało się rzeczywistością, którą teraz możemy podziwiać za sprawą wydawnictwa DVD+CD zatytułowanego „The Rime Of The Ancient Mariner: Alive In Theatre”, które jest pełnym zapisem tego przedstawienia. W porównaniu z wersją studyjną niektóre utwory mają trochę zmienioną aranżację. Jest też jeden nowy instrumentalny twór – „Interlude”.
Przy dźwiękach szumu fal podnosi się kurtyna. Na scenie oprócz muzyków pojawiają się aktorzy ubrani w kolorowe stroje i rozpoczynają swój ekspresyjny taniec, za pomocą którego przybliżają widzowi pewne fakty, wydarzenia, czasami piękne i wzniosłe, ale też i dramatyczne. Muzyka, jaka dociera do naszych uszu odgrywa równoważną rolę z tym, co dzieje się na scenie w sensie wizualnym. Główni wokaliści podczas poszczególnych fragmentów nie tylko swoim głosem, ale również ruchem i gestem tworzą z pojawiającymi się na deskach teatru muzykami znakomicie rozumiejący się i bardzo zgrany zespół. Oglądając to przedstawienie zapisane na srebrnym dysku, podziwiając jak poruszają się po scenie aktorzy, oglądając ich kolorowe stroje i maski czujemy magię, jaka tworzy się podczas kolejnych fragmentów tego muzycznego, tak pieczołowicie zilustrowanego opowiadania. W trakcie przedstawienia umiejętnie budowany jest tajemniczy, potęgujący się z każdą chwilą klimat. Brzmienie poszczególnych instrumentów, śpiewane poszczególne frazy i wizualizacja sceniczna tworzą nowy, jeszcze głębszy w odbiorze przekaz, ciesząc teraz nie tylko nasz zmysł słuchu, ale również nasze oczy. Bardzo dobrze, że udało się ożywić tak wspaniałą muzykę, która teraz stała się znakomitą sztuką teatralną. Przedstawieniem, które niesie ze sobą nostalgię i pozostawia widza w zamyśleniu, wzbudza jego emocje, a to jest przecież najważniejsze nie tylko w muzyce, a w każdej dziedzinie sztuki. Nie będę opisywał poszczególnych fragmentów tego spektaklu. Trzeba to samemu zobaczyć i posłuchać. Dlatego gorąco zachęcam do sięgnięcia po to wydawnictwo.
Za muzyczną stronę tego arcyciekawego przedsięwzięcia odpowiedzialni są: Maurizio Di Tollo (perkusja), Simone Ritorto (gitary elektryczne), Joanne Roan (flety), Luca Scherani (instrumenty klawiszowe, akordeon), Sylvia Trabucco (skrzypce) oraz oczywiście sam Fabio Zuffanti (gitara basowa i akustyczna). Trzeba dodać, że zadbano również o ich odpowiedni wystrój i makijaż. Wspaniałymi głosami dostarczającymi wielu wspaniałych wrażeń zaśpiewali: Alessandro Corvaglia, Gianmarco Farne (to jedyna wokalna zmiana w stosunku do wersji studyjnej), Marco Dogliotti i Simona Angioloni. Tańcem zauroczyli nas liczni młodzi i utalentowani aktorzy teatru biorący udział w tym pełnym przygód przedstawieniu. Może kiedyś uda się nam zobaczyć ten spektakl w naszym kraju? Tymczasem zaś musi nam wystarczyć to dwupłytowe zestawienie, które szczerze polecam obejrzeć z uwagą. Moc wrażeń dla wszystkich zmysłów gwarantowana.