Crystal Breed to niemiecki zespół progresywny utworzony w 2008 roku w Hanowerze (z tego miasta, jak wiemy, pochodzi najsłynniejszy zespół rockowy rodem z Niemiec, czyli Scorpions). Powstał on z inicjatywy wokalisty i gitarzysty Niklasa Turmanna i klawiszowca Corvina Bahna. Panowie ci dali się poznać muzycznej publiczności koncertując z dobrze znanym gitarzystą grupy Scorpions, Ulim Jonem Rothem, ale także z zespołami Gamma Ray, Fair Warning i Jane. Po odbyciu tournee w tak doborowym towarzystwie Niklas i Corvin zdecydowali, że nadszedł czas, żeby napisać, nagrać i zaprezentować miłośnikom muzyki progresywnej swoje własne utwory. Dokooptowali do swojego składu basistę Michaela Schugardta i perkusistę Thorstena Harnitza i wydali w zeszłym roku swój debiutancki album noszący tytuł „The Place Unknown”. Ta recenzja przeleżała się na półce, ale "The Place Unknown" jest na tyle udanym wydawnictwem, że warto o nim napisać (lepiej późno niż wcale) na naszym portalu.
Nie myślcie Drodzy Czytelnicy, że panowie z Crystal Breed uprawiają ten sam gatunek muzyczny, co ci wyżej wymienieni weterani, którym towarzyszyli w czasie wspólnych koncertów. Nic bardziej mylnego. Grupa porusza się bowiem po obszarach melodyjnego prog rocka. Jeśli chodzi o wpływy, pod jakimi pozostaje twórczość tej kapeli, to znalazłam w sieci takie zdanie wypowiedziane przez Corvina Bahna: zasadniczo największy wpływ na nasze granie miała muzyka rockowa lat 70., w postaci takich zespołów, jak Queen, Pink Floyd, Genesis itd. Oczywiście słuchaliśmy różnych gatunków muzycznych, począwszy od tej klasycznej, a na nowoczesnej skończywszy, jednak autentycznie lata 70. i późne 60. (The Beatles) były czymś, co „dotknęło” nas najbardziej. I słuchając tego debiutanckiego albumu nie mogę nie zgodzić się z ta wypowiedzią. Dodam jeszcze, że gdy tak krążek ten kręci się w moim odtwarzaczu, to nasuwają mi się również porównania do muzyki granej przez Threshold, Dream Theater, a nawet Haken. Z kolei popisy wokalne Niklasa i Corvina, pełne wspaniałych, mocnych harmonii, kojarzą mi się z tymi, które mamy okazję słyszeć na płytach szwedzkiego zespołu Moon Safari. Jednak nie tylko śpiew przypomina mi wymienione zespoły, ale także brzmienie instrumentów, z którymi mamy do czynienia na tym debiucie, pełne gęstych, silnych riffów gitarowych i znakomitych solówek granych na syntezatorach. Te wszystkie podobieństwa do wielu innych zespołów, które mi się nasunęły, nie powodują jednak wrażenia wtórności muzyki, którą na tym wydawnictwie prezentuje nam Crystal Breed. Mieszanka wpływów zaprezentowanych na tym krążku jest bardzo gustowna, a melodie łatwo zapadają w pamięć.
Na trwający blisko godzinę album składa się dziewięć kompozycji, najkrótsza z nich trwa nieco ponad 5 minut, zaś najdłuższa to już dziewięć i pół minuty wspaniałego obcowania w muzyką zespołu. To dziewięć utworów bardzo przyjemnych dla ucha, z wielką przestrzenią dla zmian. Od bardzo cichej i spokojnej ballady „Floating On Waves”, z piękną melodią i znakomitym akompaniamentem fortepianowym, po cięższy i złożony, ale i chyba najbardziej komercyjny na tym krążku utwór tytułowy - „The Place Unknown”. „Move” z kolei pokazuje niebywałe podobieństwo do ballad Dream Theater. „Rockstar Wannabe” jest doskonałym przykładem umiejętnego mieszania przez muzyków Crystal Breed lekkich i ciężkich brzmień. „No Turning Back” zawiera wspaniałe harmonie i melodie, a zamykający płytę, „Words Of Silence”, jest po prostu piękną i nastrojową piosenką.
Członkowie kapeli Crystal Breed, przy nagrywaniu albumu „The Place Unknown”, skorzystali z pomocy muzyków gościnnych. I tak pojawili się tam: Karoline Steidl (skrzypce), Magdalena Zagozdzon (skrzypce), Esther Jasmin Becker (altówka), Sven Holger Philippsen (wiolonczela), Guiomar Espiñeira Pandelo (flet), Anna Magdalena Stockmann (trąbka) i Hedwig Benkendorf (puzon). Jak widać, instrumentarium prezentowane na tym albumie jest naprawdę imponujące, a szczególnie ich zestawienie z sekcjami – smyczkowa i dętą - zapewnia silne orkiestrowe brzmienie na całym albumie.
Album „The Place Unknown” grupy Crystal Breed to bardzo mocny debiut 2012 roku. Z niecierpliwością będę oczekiwać na kolejne wydawnictwo tego wielce obiecującego zespołu.