Znany sympatykom prog rocka z doskonałej płyty „Transatlantic” gitarzysta Roine Stolt powraca wraz ze swoim macierzystym zespołem nowym,...pojedynczym albumem. Zdziwienie, że to tylko pojedyncza płyta wynika stąd, że ostatnio The Flower Kings przyzwyczaili nas do wyjatkowo długich wydawnictw (trzy poprzednie płyty to albumy podwójne), ale i teraz ten nowy krążek ze swoimi 77 minutami muzyki do najkrótszych nie należy. I wydaje się, że jest on rzeczywiście zbyt długi, co najmniej o kilka zbędnych numerów. Tak naprawdę na dobre „Space Revolver” rozpoczyna się dopiero od utworu nr 6 „Underdog” (to 45 minuta płyty!), po którym następuje sympatyczna ballada „You Don’t Know What We’ve Got”, ciekawy utwór „Slave To Money”, fenomenalna kompozycja „A King’s Prayer” oraz finałowe, pełne rozmachu i rozlicznych symfonicznych smaczków nagranie „I Am The Sun Part Two”. Właściwie, wyłącznie do tych utworów można by w zupełności ograniczyć te płytę. No, może warto byłoby jeszcze dołożyć pierwszą część „I Am The Sun” i otrzymalibyśmy 50 minut niezwykle zwartej, intrygującej, zapierającej dech w piersiach muzyki. I byłaby to z całą pewnością murowana kandydatka do miana progresywnej płyty 2000 roku. A tak mamy w efekcie album pozbawiony tempa i dynamiki, pełen dłużyzn, momentami niezrozumiałych melodycznych rozwiązań. Dobrze, że kompaktowe odtwarzacze posiadają możliwość programowania utworów. Śmiało możemy zatem zaprogramować zestaw udanych kompozycji. Jednak po ich wysłuchaniu okazuje się, że ten z założenia idealny zestaw tak naprawdę stanowi zaledwie krótką część prawdziwego albumu. A szkoda, bo przyzwyczailiśmy się już do tego, że po grupie The Flower Kings powinniśmy spodziewać się czegoś znacznie bardziej udanego.
Flower Kings, The - Space Revolver
, Artur Chachlowski