Arpia - Terramare

Artur Chachlowski

ImageWłoski zespół Arpia powstał ponad 20 lat temu. Założyli go Leonardo Bonetti (v, bg, k), Aldo Orazi (dr) i Fabio Brait (g). Co ciekawe, w niezmienionym składzie przetrwali do dzisiaj i właśnie wydali swoją nową płytę zatytułowaną „Terramare”. To bardzo ambitne, w sensie literackim, wydawnictwo opowiada o seksualności współczesnego świata. Tytułowe ziemia i morze to dwa bieguny, elementy fizyczności i duchowości, dwa przeciwieństwa, ale idealnie do siebie pasujące i uzupełniające się nawzajem. Ziemia i morze to także dwa symbole. To kobieta i mężczyzna oraz łączące ich związki. Ten temat przewija się przez cały album, to o nim mówią śpiewane przez Leonardo Bonettiego po włosku teksty poszczególnych utworów. Jako że album opowiada o relacjach damsko-męskich, to Bonettiemu towarzyszy na płycie śpiewająca pani. Jest nią Paola Feraiorni i trzeba przyznać, że barwa jej głosu jest niezwykle przyjemna dla uszu, a jej wokalne duety z Bonettim sprawiają naprawdę solidne wrażenie.

Jaka muzyka towarzyszy tej „damsko–męskiej”, czy jak kto woli „ziemsko-morskiej” literaturze? Generalnie rzecz biorąc Arpia gra muzykę, którą można określić jako progresywny metal. „Terramare” sprawia wrażenie płyty dość ciężkiej, a to głównie za sprawą gitarowych riffów w wykonaniu Braita. Brzmienie gitary zdecydowanie nadaje ton muzyce Arpii. Klawisze są odsunięte w daleki cień, a długimi chwilami właściwie ich w ogóle nie słychać. Dlatego też określeniu produkcji grupy Arpia jako „prog metal” należy się pewne uzupełnienie. Jeżeli już tak właśnie zdefiniujemy muzykę graną przez ten zespół, to na wirtualnej skali znajduje się ona znacznie bliżej metalu niż progu. Arpia chwilami jednoznacznie ucieka wręcz w stronę heavy metalu, a klasycznych art rockowych brzmień jest na „Terramare” jak na lekarstwo. Znacznie bliżej Arpii do Metalliki i Fates Warning niż do Dream Theater. A jeżeli już Dream Theater, to raczej „Train Of Thought” niż „Metropolis Pt. 2”. Choć by oddać honor zespołowi, na płycie „Terramare” nie brakuje też utworów o epicko - lirycznym charakterze (jak na przykład „Piccolina”, „Mari”, czy „Rosa”).

„Terramare” jest drugim albumem w dorobku zespołu. Pierwsza płyta, „Liberazione” (1995), była również ambitnym literacko przedsięwzięciem, gdyż opowiadała o historii Włoch sprzed 50 lat, a dotyczyła konkretnie czasów faszyzmu i nazizmu. Na pewno dla słuchaczy rozumiejących włoskie teksty utworów warstwa liryczna stanowi swoistą wartość dodaną, ja w ocenie zespołu muszę się opierać jedynie na samej muzyce. I przyznaję, że nie zachwyciła mnie ona na tyle, bym jakoś szczególnie często chciał wracać do „Terramare”. Być może następny album będzie ciekawszy i nie aż tak hałaśliwie rozedrgany?

MLWZ album na 15-lecie Tangerine Dream: dodatkowy koncert w Poznaniu Airbag w Polsce na trzech koncertach w październiku Gong na czterech koncertach w Polsce Dwudniowy Ino-Rock Festival 2024 odbędzie się 23 i 24 sierpnia Pendragon: 'Każdy jest VIP-em" w Polsce!