To może być jedna z największych muzycznych sensacji w świecie progresywnego rocka A.D. 2007. A już na pewno będzie to jeden z najciekawszych tegorocznych art rockowych debiutów.
Od pewnego czasu wiadomo było, że swoje siły połączyli były basista Magenty, Matthew Cohen, oraz była wokalistka formacji Karnataka, Rachel Jones. Najpierw połączył ich płomienny romans, którego szczęśliwym efektem ma być zapowiedziany na tegoroczne lato ich ślub, a potem – wspólne muzyczne idee, które zaowocowały stworzeniem formacji o nazwie The Reasoning. I gdy wszystkim wydawało się, że z połączenia pomysłów artystów działających niegdyś w tak renomowanych, a stylistycznie po części zbliżonych do siebie grupach, powstanie muzyka utrzymana w stylu nagrań ich macierzystych formacji, to po wysłuchaniu albumu „Awakening” wszystkich spotka nie lada niespodzianka. Zespół The Reasoning nie jest kolejną kalką brzmień spod znaku Magenty, Karnataki czy Mostly Autumn, a więc grup, na czele których stoją charyzmatyczne wokalistki. The Reasoning poszedł w zupełnie innym kierunku. Stworzył nową muzyczną jakość w świecie progresywnego rocka. Na płycie „Awakening” zaproponował muzykę, którą właściwie trudno porównać z jakimkolwiek działających obecnie wykonawców. Nagrał bardzo świeżo i oryginalnie brzmiącą muzykę, która – jestem tego pewien – mocno zamiesza w układzie sił na brytyjskiej scenie muzycznej. Co najważniejsze, grupa The Reasoning nie poszła w swoich muzycznych poszukiwaniach drogą na skróty. Nie zdecydowała się być tłem dla obdarzonej wspaniałym głosem (o czym przekonują wszystkie albumy Karnataki), Rachel. Jej wokal nadal prezentuje się świetnie, ale został odsunięty w dalekie tło, pozostawiając pole innym walorom, które The Reasoning tak efektownie eksponuje na swojej debiutanckiej płycie. Przede wszystkim Rachel jest zaledwie jedną z trzech śpiewających na „Awakening” osób. Często jej głos stanowi jedynie uzupełnienie wokalnych popisów Dylana Thompsona oraz Garetha Jonesa. To pierwsze zaskoczenie. I trzeba jasno przyznać, że ten zabieg sprawdził się. Pod względem wokalnym album prezentuje się świetnie. Można tylko przyklasnąć licznym pomysłom z dynamicznie nałożonymi na siebie głosami trójki wokalistów, jak słychać to na przykład w otwierającym album nagraniu tytułowym. Wokaliści wspaniale ze sobą współpracują, uzupełniają się wzajemnie, tworząc dawno niesłyszaną imponującą feerię pięknych harmonii. Rachel śpiewa w pojedynkę właściwie tylko w jednym utworze – w zamykającej album wyciszonej balladzie „Within Cold Glass”, z przepiękną partią skrzypiec (Liz Prendergast z Blue Horses) oraz fenomenalną, gościnną gitarową solówką w wykonaniu samego… Steve’a Rothery. Jego udział w tym nagraniu to kolejna miła niespodzianka związana z tym wydawnictwem. Ale to nie koniec znajomych nazwisk. Album wyprodukował przecież sam Dave Meegan – od wielu lat nadworny współpracownik grupy Marillion. Lecz największą, najwspanialszą i dla sympatyków dobrej prog rockowej muzyki najważniejszą rzeczą jest to, że cały album „Awakening” jest nadzwyczaj udanym wydawnictwem, wykonanym na naprawdę wysokim poziomie, świadczącym o ogromnym potencjale tworzących go muzyków. Są nimi, oprócz wspomnianych już Matthew Cohena (bg), Rachel Jones (v), Dylana Thompsona (v, g) i Garetha Jonesa (k, v) panowie Lee Wright (g) oraz Vinden Wykle (dr). Stworzyli świetnie rozumiejący się zespół, który debiutuje doprawdy doskonałą płytą, na której nie ma słabego utworu, ba!, nie ma jednej zbędnej i niepotrzebnej nuty. Wszystko na „Awakening” jest na swoim miejscu i wszystko podane jest w aptekarsko precyzyjnych proporcjach. Ten album to prawdziwa uczta dla prog rockowych uszu. Cechuje się on świetną produkcją, udanymi partiami instrumentalnymi, stojącą na niespotykanie wysokim poziomie warstwą wokalną, oraz smakowitymi kompozycjami. Właściwie wszystkie osiem utworów stanowiących program płyty to muzyczne cudeńka. Wszystkie utrzymywane są w spójnym, charakterystycznym i niepowtarzalnym stylu i wszystkie posiadają racjonalne 6-7 minutowe rozmiary. Wszystko pięknie się tu zazębia, idealnie ze sobą współgra, a co najważniejsze – tworzy jedną, niesamowicie udaną całość. W tej muzyce czuć iskrę geniuszu, słychać ciekawy pomysł, widać kunszt, talent i niesamowitą klasę wykonawczą całego zespołu. Zespołu, któremu jasno przyświeca wizja tego, jak ma brzmieć nowoczesna muzyka art rockowa początku XXI wieku.
Na początku niniejszej recenzji napisałem, że ten album może stać się jedną z największych muzycznych sensacji bieżącego roku. Myślę jednak, że nie tylko może, ale stanie się on nią na pewno. Co więcej, już teraz czuję, że album „Awakening” to kandydat nr 1 do miana najciekawszego art rockowego debiutu 2007 roku, a zarazem do miana jednej z najpiękniejszych i najoryginalniej brzmiących płyt z muzyką prog rockową, które pojawiły się na rynku w ostatnim czasie.