Brytyjski zespół Winter Storm, po ciepło przyjętym debiucie „Serenity In Darkness”, przypomina się nowym albumem. „Within The Frozen Design” posiada wszelkie możliwe (dobre i złe) cechy gatunku określanego mianem symfonicznego metalu, a charyzmatyczna wokalistka (a zarazem gitarzystka), Hannah Fieldhouse, obdarzona jest takim talentem, że już teraz grupę Winter Storm można stawiać na równi z czołowymi przedstawicielami gatunku, jak Alestorm, Sirenia, Leaves Eyes, Epica, Lacuna Coil czy Stream Of Passion.
Najnowsze dzieło Brytyjczyków na pewno spodoba się sympatykom gatunku. Jednakowoż tzw. „publiczność środka” niekoniecznie doceni ich dokonania. No bo nie czarujmy się, „Within The Frozen Design” to nie album na miarę pierwszego krążka Evanesence, dzięki któremu tak zwany przeciętny słuchacz mógł się dowiedzieć, że istnieje coś takiego jak symphonic metal. Ale w sumie nie o to chodzi. Nie sądzę, by grupie Winter Storm zależało akurat na mainstreamie, gdyż konsekwentnie gra swoje, wie czego chce i wie jak tego dokonać. I robi to dobrze. W muzyce zespołu słychać szczerość, ale nie tylko. Słychać też talent do komponowania zgrabnych i w sumie wpadających w ucho ambitnych piosenek. Owszem, od czasu do czasu razi automatyczna perkusja (w zespole jest perkusista William Stokes, ale gra on tylko na koncertach), niekiedy nuży też powermetalowy rytm, ale w sumie całej płyty słucha się nawet nawet... A niektórych piosenek, jak „Dark Awakeninig”, „Symmetric Flow”, „Afraid To Speak” czy pilotującej album na singlu „Wasted Feelings” nawet z prawdziwą przyjemnością.