Loonypark - Unbroken Spirit Lives In Us

Paweł Świrek

ImageTrzeci album krakowskiej grupy Loonypark powstawał bardzo długo i światło dzienne ujrzał dopiero z początkiem tegorocznej kalendarzowej wiosny. Miał to być szczególny album, definitywnie różny od wcześniejszych dokonań krakowskiej grupy. Jak się okazuje – zabieg ten udał się. Otrzymaliśmy płytę bardzo bliską sztandarowym wydawnictwom wytwórni Lynx Music.

Patrząc na wcześniejszą twórczość Loonypark, „Unbroken Spirit Lives In Us” wydaje się być naturalną kontynuacją drogi muzycznej obranej na płycie „Straw Andy” z jeszcze wyraźniejszym podążaniem w stronę rocka progresywnego. Poszczególne kompozycje są nieco bardziej rozbudowane – nie brakuje tutaj dłuższych form muzycznych. Rozpoczynający płytę utwór „Failed Game” zdecydowanie nadawałby się do radia. Jego zakończenie zostało tak skonstruowane, że słuchacz oczekuje pojawienia się po nim głosu spikera. W początkowych jego fragmentach brzmienie klawiszy Krzysztofa Lepiarczyka może się kojarzyć ze słynnym analogowym keyboardem – minimoogiem. W ogóle gra Krzysztofa to najmocniejsza strona tej płyty. Podobnie jak mocny, krystalicznie czysty, śpiewający nienaganną angielszczyzną wokal Sabiny Goduli-Zając. Tradycyjnych dźwięków imitujących pianino jest tu zdecydowanie mniej lub nie rzucają się one w uszy aż tak bardzo jak na wcześniejszych płytach zespołu. Brzmienie albumu jest bardzo zróżnicowane i nie brakuje tu ostrzejszych i bardziej zadziornych form. Przykładem tego jest chociażby nagranie „Upside Down” z bardzo interesującym wstępem. Niektóre kompozycje płynnie przechodzą jedna w drugą, czyli nie mamy tu takiego po prostu zbiorowiska poszczególnych utworów, lecz zwarty kompozycyjnie materiał. Tak właśnie jest z nagraniami „Upside Down” i „Treasure”. Żywiołowe brzmienia, które pojawiają się w środkowej części „Treasure” po prostu powalają. Stanowią one kontrast w stosunku do łagodnego wstępu. Pod sam koniec tego utworu mamy wręcz rewelacyjne solo gitarowe Piotra Grodeckiego. Z kolei „Awakening” to porywająca balladka chwytająca za serca. Pełni ona podobną funkcję jak „Stranger” na poprzednim albumie. Ba, nawet przewyższa „Stranger”, gdyż idealnie wpasowuje się w całość płyty. Myślę, że gdyby utwór ten odpowiednio wyedytować, to otrzymalibyśmy krótki, na przykład trzyminutowy kawałek idealnie nadający się do radia. Może zespół powinien z tego pomysłu skorzystać? Kto wie? Podsuwam go za darmo. „A Star” to kolejna balladka, ale już nie tak ciekawa. Prawdę powiedziawszy, jest to chyba najsłabszy utwór na płycie. Na szczęście to tylko chwilowe obniżenie lotów. Rozpoczynające się zaraz potem tytułowe nagranie to typowy Loonypark, jaki znamy z wcześniejszych płyt. Ale dojrzalszy, precyzyjnie zbudowany i rozwijający się w sposób precyzyjny i konsekwentny. W piątej minucie trwania utworu następuje nagły zwrot akcji i kompozycja ta ze spokojnej miniaturki staje się bardziej dynamiczna, wręcz patetyczna. Jej zakończenie to prawdziwy punkt kulminacyjny całej płyty. Ale jest jeszcze zakończenie. Dwuczęściowe „The End” w pewnym sensie może kojarzyć się z finałem albumu „Interdead” grupy Millenium. Pierwsza część to instrumentalna miniatura z przepiękną partią delikatnej gitary Piotra Grodeckiego, zaś pod koniec części drugiej wchodzi wokal Sabiny oraz co jakiś czas pojawiają się zniekształcone, puszczone jakby od tyłu, głosy. Wszystko to robi niezłe wrażenie i sprawia, że po zakończeniu płyty „Unbroken Spirit Lives In Us” chce się jej słuchać od początku.

Album ten dowodzi, że zespół Loonypark z płyty na płytę rozwija się. Chociaż pomiędzy poszczególnymi płytami występuje długi interwał czasowy, zaś nagrywanie zajmuje zespołowi wyjątkowo dużo czasu (w tym przypadku około pół roku), to dzięki temu otrzymujemy bardzo udaną płytę. Zdecydowanie najlepszą w dorobku tej krakowskiej grupy. Oby tak dalej.

MLWZ album na 15-lecie Steve Hackett na dwóch koncertach w Polsce w maju 2025 Antimatter powraca do Polski z nowym albumem Steven Wilson na dwóch koncertach w Polsce w czerwcu 2025 roku Tangerine Dream w Polsce: dodatkowy koncert w Szczecinie The Watch plays Genesis na koncertach w Polsce już... za rok