Co może łączyć takie zespoły, jak The Beginning, Colour Haze, Hainloose, Josiah, My Sleeping Karma, Los Natas, The King Of Frog Islands, czy Hypnos 69? Otóż związane są one z niemiecką wytwórnią płytową Elektrohasch Schallplatten, która, jak mi się wydaje, specjalizuje się w wydaniu płyt z muzyką psychodeliczną. Wydawałoby się, że w dobie internetu i ogromnej szybkości transferowania informacji działalność takiej firmy nie może ujść powszechnej uwadze, ale jak się okazuje, wszystko jednak jest możliwe, gdyż dopiero niedawno usłyszałem o niej po raz pierwszy. A stało się tak dzięki albumowi „The Eclectic Measure” bliżej mi nieznanej, pochodzącej z Belgii formacji o nazwie Hypnos 69. Usłyszałem tę płytę… i zaniemówiłem. Z wrażenia oczywiście. Jakże to, pytam, że w samym sercu Europy uchowała się tak doskonale grająca grupa, o której w progresywnych kręgach nie mówi się wcale? A przecież jej muzyka to art rock najwyższej próby, zaskakująco dojrzały, przemyślany i wykonany na naprawdę wysokim poziomie.
Nie ukrywam, że po wysłuchaniu albumu „The Eclectic Measure” byłem nim do cna oczarowany. Składa się on z 10 utworów, i choć dwa lub trzy z nich niewątpliwie wyróżniają się na tle innych i od razu zapadają w pamięć, to album najlepiej prezentuje się, gdy słuchamy go w całości. Suma poszczególnych atrakcji, które znajdujemy z pojedynczych nagraniach zdecydowanie przewyższa zwykłą sumę arytmetyczną poszczególnych jej składników. Album pięknie komponuje się jako jedna, zamknięta całość, jest on bardzo plastyczny, z tematami, które kilkakrotnie przewijają się w osobnych utworach, przeplatają się i powracają. Poszczególne utwory są ze sobą sprytnie połączone, tworząc piękną paletę stylów, brzmień, barw i nastrojów. Instrumentarium, które używa zespół jest zgoła imponujące. Dzięki zastosowaniu melotronów, organów Hammonda, fortepianu Fendera, akustycznych gitar, a także klarnetu i saksofonu otrzymujemy cudowny melanż brzmieniowy. Utrzymany jest on w stylu starych nagrań Genesis (słychać to wyraźnie w „Forgotten Souls”), King Crimson (zwracam uwagę na nagranie „Ominous”), Pink Floyd, czy Van Der Graaf Generator ze wszechobecnym, acz nienatarczywie brzmiącym, posmakiem psychodelicznego rocka.
Muszę przyznać, że dawno nie słyszałem tak ciekawie brzmiącej muzyki kompletnie nieznanego mi wcześniej zespołu. Jestem mocno zaskoczony, że o tak świetnej grupie nie można praktycznie przeczytać na rozlicznych portalach internetowych, poświęconych progresywnemu rockowi. Niniejszym tekstem, którym gorąco zachęcam wszystkich sympatyków dobrej art rockowej muzyki do sięgnięcia po tę płytę, odrabiamy tę niechlubną zaległość na łamach MLWZ.PL. A jest czego żałować, że o grupie Hypnos 69 dowiadujemy się dopiero teraz, gdyż po wizycie na stronie internetowej zespołu, ku mojemu ogromnemu zdumieniu dowiedziałem się, że „The Eclectic Measure” jest już czwartym albumem w dorobku zespołu. Ale dowiedziałem się też o jeszcze jednej ważnej rzeczy. Mianowicie o tym, że tuż po nagraniu albumu „The Eclectic Measure” Hypnos 69… rozwiązał się. Stało się to w trzynastym roku działalności grupy. Jakże tu nie wierzyć w feralność liczb? Myślę, że warto w tym miejscu powiedzieć, kto tworzył ten grający tak wspaniałą muzykę zespół. Zespół, który za swego patrona przyjął sobie greckiego boga snu i podświadomości. Zespół, który „odkrywany” jest przez progresywną społeczność zdecydowanie za późno. Kwartet Hypnos 69 tworzyli: Steve Houtmeyers (g, v), Tom Vander (bg, k), Dave Houtmeyers (dr, k) oraz Steven Marx (k, sax). Niesamowicie zdolni to ludzie. Miejmy nadzieję, że jeszcze o nich usłyszymy.