Całkiem niedawno pisaliśmy w Małym Leksykonie o poprzedniej płycie Kenny Mitchella pt. „Voyager”. W odróżnieniu od niej, jego nowe wydawnictwo „Songs From Another Time” jest zbiorem aż 11 (plus 9-minutowy bonus zatytułowany „Harvest Attack”) stosunkowo krótkich tematów, które powstawały na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat. Najstarszy utwór, „The Cream Egg Song”, pamięta jeszcze 1974 rok, kiedy to Kenny wraz ze swoim kumplem ze szkoły, jako młodzi nastolatkowie, grali razem na sprezentowanych przez rodziców Gibsonach i Fenderach każdego niedzielnego popołudnia zakłócając spokój domownikom. Swój pierwszy zespół nazwali Cream Egg. Nie zachowały się z tamtych czasów żadne nagrania, choć Kenny wspomina, że prawie podczas każdej niedzielnej sesji powstawała kaseta magnetofonowa, która opatrzona kolejnym numerem wchodziła w skład kolekcji o umownym, choć wiele mówiącym tytule: „Cream Egg Live In The Dining Room”. Kolekcja gdzieś przepadła, ale niedawno Kenny sięgnął do swojej pamięci i spróbował odtworzyć przynajmniej kilka z dawno zapomnianych melodii.
„W trakcie przygotowywania tego albumu nie kierowała mną myśl, by nagrania te ubrać w jeden konkretny styl. I tak progresywny rock z epoki lat 70. jest moim ulubionym gatunkiem, a w nim mieściły się dosłownie wszelkiego rodzaju pomysły, więc postanowiłem zebrać w jednym miejscu nawet pozornie bardzo odległe od siebie szkice, pomysły i idee. No i stąd wziął się ten album. W każdym razie i tak gitara jest centralnym instrumentem w każdym z tych utworów.” – mówi Kenny Mitchell.
Taki właśnie jest ten album. Ma on trochę roboczy charakter, niektóre utwory w rzeczy samej przypominają raczej szkice, niźli „normalne” utwory, niektóre z nich są hołdem dla słynnych gitarzystów („SRV” – to blues poświęcony Stevemu Ray Vaughanowi, „Big Als Song” to hołd dla Ala Di Meoli), jakimś dziełem literackim („The Snow Leopard Pt.7” to jedna z części książkowego cyklu Petera Mathiessena pod tym samym tytułem), a niektóre są wręcz odniesieniem wprost do czyjegoś stylu gry (jak „Jazzy Rag”, które zainspirowane jest akustycznymi miniaturkami mistrza Steve’a Howe’a).
Na osobną wzmiankę zasługuje wspomniany już 9-minutowy bonusowy utwór „Harvest Attack”. To jedyny w tym gronie utwór z tekstem. Ale nie zaśpiewanym. Dlaczego? „Nie mogłem znaleźć odpowiedniego wokalisty, który by należycie wykonał tę pieśń, więc na jakiś czas postanowiłem pozostawić go w instrumentalnej postaci. Być może kiedyś jeszcze do niego powrócę. Dlatego, póki co, „Harvest Attack” jest tylko bonus trackiem…” – wyjaśnia Mitchell.
Konkludując, w postaci „Songs From Another Time” otrzymujemy instrumentalny album gitarowy, będący wyraźnie raczej zbiorem szkiców niźli gotowych utworów skomponowanych na przestrzeni kilku dekad. Stąd jego eklektyzm stylistyczny, ale i tak najważniejsza jest tu gitara. A to instrument, którym Kenny Mitchell potrafi posługiwać się po mistrzowsku.