Brimstone - Mannsverk

Andrzej Barwicki

ImageSłuchacze Małego Leksykonu Wielkich Zespołów mogą kojarzyć nazwę tego norweskiego zespołu, gdyż w 2009 roku ukazała się na naszym portalu recenzja albumu „Smorgasbord”. Wtedy jednak występowali pod bardziej rozbudowaną nazwą, a mianowicie The Brimstone Solar Radiation Band, tworząc pięcioosobowy skład.

Najnowsze wydawnictwo zatytułowane „Mannsverk” ukazało się 23 marca 2014 roku i zostało wydane przez Karisma Records. Czy zmiana nazwy i składu zespołu wpłynie znacząco na odbiór ich nowego krążka - czas pokaże. Rozpakowując płytę „Mannsverk” bardzo byłem ciekaw jak przez te lata ukształtowały się muzyczne gusta Norwegów, w jakim kierunku postanowili realizować swą artystyczną karierę? Już pierwsze nagranie - „A Norwegian Requiem” - rozwiało moją niepewność. Linia basu, gitara, perkusja i aranżacja optymistycznie wzbudziły moją ciekawość. Nie ulega wątpliwości, że atmosfera rocka progresywnego lat 70. jest nadal wyraźna w utworach Brimstone, ładnie wpasowuje się ona w obecne brzmienie. Dalej jest nastrojowo, rockowo, a odpowiednie partie klawiszowe oraz wokalne tworzą uwodzącą nas sentymentalną nutką kompozycję „Rubber-legged Man”. „Odjazdowy” na swój sposób początek utworu „Voodoo” urozmaica lekko wpadająca w ucho melodia, by po kilku minutach odegrać perkusyjno-gitarową solówkę, dopełnioną hammondowską klawiaturą. W głowie próbujemy sobie dopasować wykonawców, z którymi kojarzy się twórczość Norwegów. Myślę, że czynimy to niepotrzebnie, gdyż w natłoku tylu zespołów trudno uniknąć zaszufladkowania. Brimstone proponowaną i dopieszczoną w każdym momencie muzyką, umiejętnie i z niebywałą gracją potrafi czarować i poruszyć, jak np. utworem „Flapping Lips At Ankle Height” czy też przebojowym akcentem zaznaczyć swą obecność zachęcając nas do nucenia melodii „The Fixed Wheel”. Akustyczna gitara, w tle towarzyszące jej delikatne brzmienie elektrycznej gitary, perkusji i nastrojowy wokal w „The Giant Fire” nie rozpalą nas od razu, ale podtrzymają płomyk rockowej energii. Najdłuższa kompozycja, trwająca ponad dwanaście minut i zatytułowana „Sjø & Land”, to ukłon w stronę spacerockowych wojaży zespołu, a rozbudowane dźwięki poszczególnych instrumentów rozbudzają naszą wyobraźnię. Wyczucie harmonii nie podlega dyskusji. Muzycy pięknie, niejako intuicyjnie improwizując, dają słuchaczowi kilka wspaniałych chwil przestrzennej twórczości. Album kończy nagranie „This Is The Universe”. To obok poprzedniego wyróżniający się punkt programu płyty.

Warto zwrócić uwagę na ten zespół. Zrealizował on album intrygujący odbiorcę od pierwszej do ostatniej sekundy, pozwalając mu się wsłuchać w partie instrumentalne i wokale wykonane przez: R. Edwardsa (gitary i wokal), Øyvinda Grønnera (instrumenty klawiszowe), Thomasa Grønera (perkusja) i Trulsa „Biffa” Eriksena (bas). Śmiało można umieścić ten zespół na liście wyróżniających się swą muzyczną twórczością znanych norweskich grup. Gwarantuję, że nie rozczarujemy się tym wyborem.

MLWZ album na 15-lecie Tangerine Dream: dodatkowy koncert w Poznaniu Airbag w Polsce na trzech koncertach w październiku Gong na czterech koncertach w Polsce Dwudniowy Ino-Rock Festival 2024 odbędzie się 23 i 24 sierpnia Pendragon: 'Każdy jest VIP-em" w Polsce!