Kiedyś w Melbourne działał zespól A Sound Mind. Na jego zgliszczach powstała Copia. No i dziś przed nami nowa płyta tego australijskiego zespołu. Nosi ona tytuł „Eleven : Eleven” i zawiera dwanaście kompozycji nagranych w składzie: Andrew Bishop (Vocals), Glenn Parkinson (Guitar), Kiran Khan (Drums) i Julian Meyer (Bass). Krótka refleksja tego, co mamy na tym albumie: to ciekawie podany symfoniczny alternatywny metal. Bierzemy zatem oddech i… do dzieła.
Bez bicia przyznaję, że zespół ten słuchałem i oglądałem w sieci po raz pierwszy, a zaraz potem drugi i piąty. I potwierdzam, że to naprawdę fajnie skomponowany i nieźle zagrany materiał. Wydana w Europie przez KS Music płyta zatytułowana „Eleven : Eleven” zawiera kompozycje utrzymane w nurcie symfonicznego, alternatywnego, a przy tym epickiego rock-metalu. Faktem jest, że krążek ten jest przestrzenny, a co za tym idzie pojawia się na nim dużo elementów samplowych, syntetycznych, klawiszowych, a nawet orkiestrowych, które niewątpliwie tworzą nastrój i wspomnianą przestrzeń, w której sam środek został załadowany odpowiedni ładunek emocji, brzmień, melodii i dźwięków. Album ten jest również na pewno na tyle melodyjny, że z dużym powodzeniem może znaleźć się w dużych rozgłośniach radiowych (czego serdecznie życzę Australijczykom). Jest też komercyjny, chociaż to może za dużo powiedziane, ale zdecydowanie chwytliwy i nawet przebojowy. Szczególnie polecam kompozycję numer trzy - „Fortitude”. Podobać może się stadionowy „Stand United”, a także gotowy kandydat na przebój - „Hostility”, nie mówiąc już o epickim zakończeniu w postaci „Reflection”.
Co do samych możliwości muzyków, to wydają się być oni bardzo sprawni technicznie, słyszę charakterystyczne brzmienie, które z pewnością wymagało wielu poszukiwań, prób i inteligentnych rozwiązań. Bardzo podoba mi się niebagatelne, bardzo charakterystyczne brzmienie gitary basowej, nawet powiedziałbym, że nadające duży charakter tej produkcji. Świetny jest wokalista obdarzony genialnym wręcz głosem i posługujący się nim w bezbłędny sposób. Ten wokal to niewątpliwy atut, a także element odróżniający Copię od atakującej nas zewsząd masy zespołów opatrzonych szyldem „female fronted symphonic metal”. W zasadzie australijski zespół Copia jest produktem gotowym, o określonym przesłaniu, misji i z dobrze ukształtowanym już profilem muzycznym. Okładka idealnie komponuje się z zawartością, jest równie dobra jak materiał znajdujący się na albumie. Podsumowując, to nie znalazłem słabych punktów tej produkcji, bo wszystko naprawdę pięknie gra i buczy.