Na przestrzeni kilku ostatnich lat wielokrotnie zajmowaliśmy się na naszych łamach twórczością legendarnej grupy Focus. Tak się jednak zawsze składało, że zawsze pisaliśmy o nowych, ukazujących się na bieżąco albumach („Focus 8”, „9-New Skin”, „X”), a nie o klasycznym dorobku Holendrów, który sprawił, że zapisali się oni złotymi zgłoskami w historii muzyki rockowej. Dziś mamy wreszcie ku temu okazję. Właściwie to będzie to takie „dwa w jednym”, gdyż wydany właśnie album „Golden Oldies” to z jednej strony płyta nowa, ale ze starym repertuarem.
Gdy uznana gwiazda rocka nagrywa na nowo swoje stare utwory naraża się na krytykę ze strony swoich fanów, że nadszedł czas na odcinanie kuponów w związku z postępującą niemocą twórczą. Czy tak jest w przypadku zespołu Thijsa Van Leera? Tego nie wiem. Ale jego wyjaśnienia dotyczące okoliczności, w jakich powstał ten album, jakoś zupełnie mnie nie przekonują: „Wiedziałem, że zarówno nasi lojalni sympatycy, jak i nowi muzycy w Focus mogą mieć mieszane uczucia związane z płytą „Golden Oldies”. Czy dzisiejsze spojrzenie na nasze stare nagrania mogą jeszcze kogoś zainteresować? Nie wiem czy tak będzie i ilu nowych fanów, bo o nich wciąż zabiegamy, objawi się to po wydaniu tego albumu, ale wiem, że warto było spróbować raz jeszcze zmierzyć się z naszym klasycznym repertuarem, bo dawno już nie doświadczyłem w trakcie sesji tyle radości, wspólnej dobrej zabawy oraz poczucia rzetelnie wykonanej pracy.”
Lider grupy Focus jest najwyraźniej zadowolony z efektów pracy swojego zespołu. Ale czy my, słuchacze, wśród których znajduje się przecież target w postaci potencjalnych „nowych fanów” muzyki Focus, znajdziemy powody, byśmy też byli zachwyceni? Powiem szczerze, że jak dla mnie tej płyty mogłoby w ogóle nie być. Nie wiem, czy nie byłbym bardziej zadowolony, gdyby w miejsce albumu „Golden Oldies” ukazała się kompilacja tych samych utworów, ale w oryginalnych wersjach. Wiem, że ze względów proceduralno-finansowych nie jest to teraz możliwe, więc… mimo wszystko cieszmy się z tego co mamy. A mamy dziewięć klasycznych kompozycji grupy Focus (m.in. „Sylvię”, „Hocus Pocus”, „House Of The King”, „Focus 1”, „Aya Yuppie Hippie Yee”) nagranych przez Thijsa Van Leera z towarzyszeniem trzech muzyków. Pierwszy z nich, to wieloletni członek Focus, obecny w zespole od drugiej płyty, perkusista Pierre Van Der Linden, drugi to uznany holenderski basista Bobby Jacobs, a trzeci – gitarzysta Menno Gootjes, któremu przypadła chyba najtrudniejsza rola, a mianowicie zastąpienie samego mistrza Jana Akkermana.
Słucham i słucham, no i tak sobie myślę, że nie wiem jakby oni wszyscy by się starali, nie wiem jak bardzo chcieliby odświeżyć, było nie było, nieco już zakurzone klasyki Focus, to i tak nic nie dorówna oryginałom. Nawet dołożone 90-sekundowe intro do megaprzeboju „Sylvia” nie pomaga ani trochę, a tylko, podobnie zresztą jak inne drobne odstępstwa od pierwotnych wersji, nadaje całej płycie wrażenia pretensjonalności, która na pewno nie pomoże w realizacji celu, o którym mówił Van Leer: nowych fanów dzięki temu albumowi grupie Focus z pewnością nie przybędzie…
Gdyby ktoś jednak zapragnął kupić album "Golden Oldies", polecam ten link: http://www.cherryred.co.uk/shopexd.asp?id=4574.