Guy, Buddy - Live At Legends

Andrzej Barwicki

ImageGeorge „Buddy” Guy to amerykański gitarzysta i wokalista, który rozpoczął swą karierę jeszcze w 1950 roku. Tworzy on bluesa chicagowskiego, a przez wiele lat swojej działalności stał się dla wielu wzorem godnym naśladowania. Buddy nadal czynnie uczestniczy w życiu artystycznym nagrywając kolejne płyty i koncertując, czym wzbudza wielki podziw i szacunek niezliczonego grona wielbicieli tworzonej przez siebie muzyki. Niedawno słuchacze MLWZ mieli okazję zapoznać się z jego podwójnym wydawnictwem zatytułowanym „Rhythm & Blues”. 30 lipca Buddy Guy będzie obchodzić swoje 78. urodziny. Z tej okazji chciałem przypomnieć, nie tylko miłośnikom bluesa, wydawnictwo „Live At Legends” pochodzące z grudnia 2012 roku.

Materiał, który znalazł się na tym krążku został zarejestrowany pod koniec stycznia 2010 roku w chicagowskim klubie tego artysty. Na wstępie słyszymy zapowiedź: „…Ladies and Gentlemen, right now it’s show time at Buddy Guy’s Legend!....”, po której wybrzmiewa „Best Damn Fool” - nagranie pochodzące oryginalnie z albumu „Skin Deep” (2008). Buddy Guy w znakomitej formie odgrywa swoje wokalne i gitarowe partie, a towarzyszący mu instrumentaliści wypełniają cudownie przestrzeń dźwiękową. Muzyk, będąc prawdziwą legendą, sięga po kompozycję z repertuaru innej legendy, Muddy Watersa, „Mannish Boy”, wzbudzając zachwyt zgromadzonej publiczności potrafiącej bawić się wspaniale, co słychać podczas tego koncertu nie jeden raz. Atmosfera, którą prezentowanymi utworami tworzy Buddy Guy jest znakomita, a fani znają jego nagrania na pamięć, śpiewając wspólnie z nim, jak chociażby w nagraniu „I Just Want To Make Love To You, Chicken Heads”. Mamy tu urocze gitarowe granie, trochę stylu funky i smakowicie brzmiących organów Hammonda. Muzyk ma styl i klasę, a swoim entuzjazmem potrafi zarazić towarzyszących mu muzyków i słuchaczy. Chwilowe wytchnienie po tak energicznym występie zapewni nam „Skin Deep”, w którym subtelnie i nastrojowo kołysze nas ta znana melodia. Powracamy do bardziej podkręconych bluesowych zagrywek mistrza w „Damn Right I Got The Blues”. Jego dialog z osobami pod sceną oddaje jego poczucie humoru i spontaniczność. Ukłon w stronę klasyki zawdzięczamy kolejnym nagraniom: „Boom Boom”, Strange Brew” i „Voodoo Chile Sunshine Of You Love Keep On Truckin’”, w czasie wykonywania których Buddy przedstawia grających z nim na scenie muzyków.

Tak kończy się koncert, ale płyta nadal obraca się w odtwarzaczu, a z głośników rozbrzmiewają: „Polka Dot Love”, „Coming For You” i „Country Boy”. Są to nagrania pochodzące z sesji nagraniowej albumu „Living Proof” (2010), a z jakiejś przyczyny niezamieszczone na tym wydawnictwie. Po tak gorących emocjach, których autorami i wykonawcami są: Buddy Guy (śpiew, gitara), Tom Hambrige (śpiew w chórkach), Marty Sammon (instrumenty klawiszowe), Tim Austin (perkusja) i Rich Hall (gitara) czuje się niedosyt, który można zaspokoić jedynie kolejnymi nagraniami w jego wykonaniu. A jest z czego wybierać, spoglądając na dyskografię tego twórcy i wielkiego propagatora bluesa. Muzyczny świat, dla którego Buddy obrał swą artystyczną karierę, zawdzięcza mu bardzo wiele, co potrafi też docenić, obdarowując go licznymi nagrodami i wyróżnieniami.

Dziękujemy Ci! Happy Birthday, Mr. Buddy Guy!!!
MLWZ album na 15-lecie Tangerine Dream w Polsce: dodatkowy koncert w Szczecinie Airbag w Polsce na trzech koncertach w październiku Gong na czterech koncertach w Polsce Dwudniowy Ino-Rock Festival 2024 odbędzie się 23 i 24 sierpnia Pendragon: 'Każdy jest VIP-em" w Polsce!