Esosome - What We Thought Would Save Us

Artur Chachlowski

ImageJeff Ramponi to niezwykle utalentowany amerykański muzyk nagrywający pod pseudonimem Esosome. Wyraźnie lubuje się w krótkich formatach. Na początku roku ukazała się jego EP-ka „Time Swept Through”, na jesień zapowiadana jest kolejna EP-ka „Mythos Miscellaneous”, której elementem przewodnim mają być mitologiczne motywy ubrane w metalowe dźwięki, a od kilku dni dostępny jest – jak to określa sam Ramponi – „debiutancki album” Esosome. Album, jak album, ale też nie ma on zbyt obszernej formy. „What We Thought Would Save Us” zawiera sześć piosenek, które trwają łącznie niespełna 30 minut.

A jaką muzykę znajdujemy na tym wydawnictwie? Powiem tak: życie nie zna próżni. Grupa Porcupine Tree uparcie milczy, jej lider Steven Wilson, realizując swój master plan, penetruje nieco inne obszary muzyki, a Jeff Ramponi… proponuje dokładnie to, na co miłośnicy Jeżozwierzy tak tęsknie czekają od lat. Tak, każda z tych sześciu piosenek Esosome mogłaby z powodzeniem znaleźć się na którejś z następujących płyt: „Signify”, „Lightbulb Sun”, „In Absentia” (w programie tej płyty pasowałyby one chyba najbardziej) lub też „Stupid Dream” i wcale nie odbiegałyby swoim poziomem i stylem od tych, które znaleźć można w programie tych albumów. Nawet głos Ramponiego chwilami do złudzenia przypomina Wilsona. A same kompozycje – niedługie, niezbyt rozbudowane i stosunkowo prosto skonstruowane – charakteryzują się sporym urokiem oraz bezbłędnym wyczuciem „jeżozwierzowego” klimatu. Ich tematyka (telepatia, teleportacja, podróże w czasie, miłość) również wpisują się w konwencję a’la Porki.

Ramponi przesadnie nie kombinuje, nie stara się na siłę odkrywać Ameryki. Gra po prostu swoje i wychodzi mu to naprawdę nieźle. Inna sprawa czy świadomie stara się on naśladować jeżozwierzowe brzmienia, czy też poprzez jakieś trudne do określenia duchowe powinowactwo z zespołem Stevena Wilsona w naturalny sposób wpisuje się w klimat twórczości Porcupine Tree? Tego nie wiem. Wiem tylko, że muzyki Esosome słucha się ze sporą przyjemnością. I to duży plus dla tego poczatkującego i nieznanego przecież artysty. Wiem też jednak, że tak oczywiste, słyszalne nieomal od pierwszego dźwięku, podobieństwo do tego otoczonego zasłużonym skądinąd kultem zespołu, może stać się dla Esosome prawdziwym przekleństwem. Bo nikt nie lubi naśladownictwa, a już ortodoksi takich oczywistych nawiązań z pewnością nikomu nie darują. Jak będzie w przypadku Esosome i albumiku „What We Thought Would Save Us” – czas pokaże. Będzie jak będzie. Jednakże wszystkich miłośników rozwiązanego już na dobre (chyba?) Porcupine Tree zachęcam do sięgnięcia po album Esosome. Tym bardziej, że jest to dziecinnie łatwe: wystarczy wejść na portal Bandcamp (http://www.esosome.bandcamp.com) i po uiszczeniu symbolicznej opłaty uzyskać dostęp do plików muzycznych oraz zaprojektowanej własnoręcznie przez samego Ramponiego okładki. Naprawdę warto!

MLWZ album na 15-lecie Steve Hackett na dwóch koncertach w Polsce w maju 2025 Antimatter powraca do Polski z nowym albumem Steven Wilson na dwóch koncertach w Polsce w czerwcu 2025 roku Tangerine Dream w Polsce: dodatkowy koncert w Szczecinie The Watch plays Genesis na koncertach w Polsce już... za rok