Przyznam, że ten krążek to znakomity prezent dla zagorzałych wiernych fanów SBB, ale z drugiej strony te progresywne, rockowe i liryczne kompozycje to taka dobra wizytówka stylu SBB. Słucha się tego z przyjemnością, zresztą jak sam Józef Skrzek w wywiadzie dla pewnego portalu internetowego powiedział, że przydałby się film do tej muzyki, która jest muzyczną opowieścią o ważnych wydarzeniach w historii tej wielce zasłużonej dla polskiego rocka grupy. Każdy tytuł to pewna ważna historia, która coś opowiada. Już energetyczny z ikrą zagrany „74", jak i „Niemen” to fantastyczne rockowe numery - czyste, rockowe, uduchowione granie, które tak bardzo kochają starzy fani SBB! Ale jednak przeważają tu rozmarzone subtelne kompozycje, które są taką sentymentalną podrożą Skrzeka i Lakisa w odległe czasy, kiedy to byli w centrum światowego rocka, przykładem jest utwór „Urodziny w Roskilde". Sam Józef Skrzek z grupą SBB występując pod koniec lat 70. na tym wtedy największym w Europie rockowym festiwalu bardzo ciepło wspomina spotkanie z Bobem Marleyem. Ta liryczna wokaliza Józefa Skrzeka i te tęskne partie klawiszowe wprowadzają stan zadumy, zresztą podobnie jest w kolejnych fragmentach tego albumu. Utwór "Seged" to urocza gra mistrza Skrzeka, ale nie ma tu porywczych solówek, pełna subtelnych przestrzeni klawiszowych partia wprowadza sentymentalny nastrój. "Requiem" to znowu dość minorowy klimat tęsknych i chropowatych zawodzeń gitary Apostolisa, dość poważny kawałek, który jest hołdem dla tych wszystkich, którzy byli dobrymi duchami SBB. Minimoog Skrzeka wręcz rozczula mnie swą uduchowioną grą. Zresztą podobnie gra na akustycznej gitarze Apostolis, a takie klimaty liryczne można usłyszeć w mojej ukochanej kompozycji „Zaufanie". Józef Skrzek wręcz rzeźbi swoim minimogiem urocze plamy dźwiękowe, które pozytywnie rezonują mi w sercu.
Na tym albumie znajdzie się też kilka minut awangardy, jak przystało przecież na grupę, która swego czasu, na początku lat 70., była zdecydowanie prekursorem takiej eklektycznej okołorockowej muzyki - "Zwątpienia Lakisa". To coś z ducha Roberta Frippa, jakiś oniryczny i niepokojący duch wgryzł się w te hermetyczne dźwiękowe struktury.
Jest tu szesnaście utworów, które są taką specyficzną mozaiką dźwiękową nagraną przez Apostolisa i Skrzeka. Panowie udowodnili na tym nowym materiale, że duch SBB nadal jest silny i wciąż potrafi miło zaskoczyć swoich wiernych fanów.