Turbo - In The Court Of The Lizard

Paweł Świrek

ImageTen wydany niedawno przez Metal Mind Productions podwójny album jest zapisem koncertu, jaki miał miejsce w krakowskim klubie Lizard King w kwietniu 2014 roku. Ze względu na dużą ilość koncertów skumulowanych w jednym czasie, akurat ten zdecydowałem się odpuścić. Był to zresztą drugi występ zespołu Turbo w Krakowie w ostatnim czasie. Tym razem kapela grała jako support przed Paulem Di’Anno, a całość była nagrywana i filmowana z myślą o wydawnictwie DVD.

Płytę zatytułowana „In The Court Of The Lizard” rozpoczyna intro, ale na jego początku jakość dźwięku nie zachwyca. Potem już muzycy grają utwory z ostatnich płyt. W „Na progu życia” można zauważyć świetną interakcję wokalisty z publicznością. Powrotem do wcześniejszych dokonań Turbo było wykonanie „Komety Halleya”. O ile kompozycje z ostatnich płyt brzmią w pełni poprawnie, o tyle z tymi starszymi bywa nieco gorzej. Co jakiś czas wkradają się tu i ówdzie fałszywe nuty, a czasami irytujące maniery wokalne Tomka Struszczyka. Niestety obecny wokalista kapeli nie śpiewa tak dobrze, jak jego poprzednicy, a zwłaszcza Grzegorz Kupczyk. Stąd z utworami z tamtego okresu bywa różnie. Zdecydowanie najgorzej pod tym względem jest wypadają „Wybieraj sam” i „Jaki był ten dzień”, natomiast najlepiej (ale nie piszę tego z pełnym przekonaniem) „Już nie z tobą”. Jak już pisałem przed czterema miesiącami, zauważyłem, że Tomek Struszczyk lepiej radzi sobie z utworami oryginalnie śpiewanymi przez Piotra Krystka, co można usłyszeć w „Mówili kiedyś”.

Pierwszy krążek jest dość długi (trwa nieco ponad godzinę), ale słucha się go przyjemniej niż drugi. Kultowe nagranie pt. „Dorosłe dzieci” jeszcze brzmi w miarę dobrze, ale potem jest już gorzej. Szczególnie w „Wybieraj sam”, „This Is War Machine” (dziwny wokal) i „Jaki był ten dzień?”. Elektryczny wstęp do „Jaki był ten dzień?” choć brzmi oryginalnie, to nie do końca mnie przekonuje. Do tego dochodzą maniery wokalne, o których wcześniej wspomniałem. Sytuację ratuje jedynie świetna interakcja wokalisty z publicznością. Lepiej jest w drugiej części „Kawalerii szatana”, ale prawdziwą niespodziankę stanowi ostatni utwór – wykonany wspólnie z Paulem Di’Anno - „Breaking The Law” grupy Judas Priest. Dodam, iż nie jest to pierwsze wykonanie tej kompozycji przez zespół Turbo. W boxie wydanym kilka lat wstecz można znaleźć wersję koncertową z Jarocina 1988 roku. Posiadacze obydwu wydawnictw mają dzięki temu okazję do porównania tych dwóch wykonań. Z pewnością wersja z Paulem Di’Anno stanowi nie lada ciekawostkę w twórczości zespołu. Dzięki umieszczeniu jej na płycie pozostaje jakiś ślad po wspólnym występie. Natomiast, co do reszty repertuaru koncertu… może byłoby lepiej, żeby zamiast niektórych kawałków, które słabiej wypadły zespół zagrał takie utwory, jak „Żołnierz fortuny” albo „Fabryka keksów”? To jednak tylko moja, całkiem subiektywna opinia.

MLWZ album na 15-lecie Tangerine Dream: dodatkowy koncert w Poznaniu Airbag w Polsce na trzech koncertach w październiku Gong na czterech koncertach w Polsce Dwudniowy Ino-Rock Festival 2024 odbędzie się 23 i 24 sierpnia Pendragon: 'Każdy jest VIP-em" w Polsce!