Bahrajn. Małe państwo położone na archipelagu w Zatoce Perskiej. Stamtąd za pośrednictwem nieocenionej w propagowaniu artystów z egzotycznych krajów wytwórni Musea dotarła do nas niniejsza płyta. Płyta chyba jedynego znanego mi arabskiego zespołu wpisującego się w nurt muzyki progresywnej. „Visions From The Past” jest trzecim albumem w dorobku grupy Osiris. Poprzednie dwa ukazały się jeszcze w latach 80-tych i swego czasu wznowione były na krążkach CD, tak więc zapewne co bardziej skrupulatni szperacze mieli już okazję przekonać się o możliwościach tego zespołu. A gra on wprawdzie muzykę bogatą w elementy lokalnego folku, ale zarazem zbliżającą się też do tradycyjnego europejskiego prog rocka przełomu lat 70 i 80. Dzięki temu na płycie „Visions From The Past” mamy do czynienia z bogatą prog rockową kolorystyką o etnicznym arabskim charakterze. Osiris używa bogatego folkowego instrumentarium z niezliczoną ilością arabskich instrumentów rytmiczno-perkusyjnych oraz z nieznanym mi bliżej strunowym instrumentem o nazwie Qanoon na czele.
Co więcej, zespół posłużył się też oryginalną arabską poezją recytowaną w dialekcie bahrajńskim w ramach czteroczęściowego cyklu „Verse 1-4”. Reszta utworów, poza kilkoma instrumentalami, śpiewana jest już w języku angielskim przez wokalistę o swojsko brzmiącym anglosaskim nazwisku Martina Hughesa. Resztę składu dopełniają arabscy muzycy z Mohammedem Alsadeqi na czele, który jest głównym kompozytorem materiału wypełniającego tę płytę.
Na koniec wypadałoby napisać kilka zdań o samej muzyce. Arabskie akcenty, aczkolwiek dość często obecne na tym albumie, nie przysłaniają art rockowego charakteru muzyki grupy Osiris. Brzmi ona bardzo strawnie dla europejskiego ucha i ukierunkowana jest raczej na odległe w czasie brzmienia. Myślę nawet, że można byłoby doszukać się w niej pewnych nawiązań do brzmień a’la Caravan, Camel, czy Finch. Zamykająca całość 12-minutowa kompozycja pt. „Finally” zachwyca swoim epickim rozmachem i może być stawiana jako przykład prawdziwej uniwersalności rocka progresywnego. Jak się okazuje, gatunek ten nie zna granic państw, ani kontynentów. A imponujący klimat tej oraz kilku innych kompozycji, które znajdujemy na niniejszej płycie każe myśleć o albumie „Visions From The Past” jako o czymś znacznie większym i poważniejszym, niż zwykła regionalna ciekawostka wydawnicza.