Lucifer Was - DiesGrows

Andrzej Barwicki

ImageKrótką historię norweskiego zespołu Lucifer Was słuchacze MLWZ mogli poznać w 2007 roku przy okazji recenzji płyty „The Divine Tree”. Trzy lata później nagrali album zatytułowany „The Crow Of Creation”, a na początku września tego roku wydali nową studyjną płytę pt. „DiesGrows”. Jeśli do tej pory ktoś nie znał tej grupy lub zniechęcała go jej nazwa, to czas to zmienić, a pomoże w tym wysłuchanie najnowszych dziesięciu kompozycji zamieszczonych na tym krążku.

Twórczość Lucifer Was to hardrockowe brzmienie wzbogacone odpowiednim instrumentarium, kontynuujące klasyczny wymiar melodyjnymi i wpadającymi w ucho utworami. Budowanie ciężkiego brzmienia rozpoczyna się od utworu „Afterlife” ze znakomitymi partiami gitary i organów. Dodatkowym plusem są tu również wokale. To bardzo zachęcający początek. Muzycy przyspieszają trochę tempa w nagraniu „The Devil Is The Boss Universal”. Jest w nim rytmicznie i z przytupem. Kolejny utwór, najdłuższy na albumie, pt. „Crazy World Turns To Me”, rozpoczyna się łagodnymi dźwiękami akustycznej gitary i klawiszy, by w harmonijny sposób dążyć do epickiego finału, systematycznie nabierając rozmachu wraz z wykorzystaniem ładnie brzmiącego fletu. Nie tylko w tym nagraniu partie fletu dodają uroku. Przekonamy się o tym słuchając „I’m Cornered”, w którym ponadto dają o sobie znać etniczne bębny. Przy następnym delikatnym i przebojowym kawałku, „I’m Outside”, będziemy z pewnością nucić melodię wraz z zespołem. Ten utwór zdecydowanie nadaje się do radia, ponieważ w istotny sposób swoją melodyjnością zwraca na siebie uwagę. Podkręcenie tempa mamy w kolejnych utworach: „Glass Shoe”, „Silver Spoon” i „From Behind Everybody’s Blind”, gdzie gitarowe riffy i chwytliwe refreny przypadną do gustu szerszemu gronu słuchaczy, szczególnie mających sentyment do minionych lat 70. W tytułowej kompozycji „DiesGrows” nastrój tworzony jest przy akompaniamencie fortepianu, do którego później dołącza flet i gitara. Trudno oderwać się od tego poruszającego fragmentu. Na koniec pozostaje już tylko wysłuchanie „Yellow House”. W ten sposób nawet nie zauważyliśmy jak szybko minęło to nieco ponad 40-minutowe spotkanie z Lucifer Was - zespołem zamiłowanym w tradycyjnym brzmieniu klasyków pokroju Uriah Heep, Jethro Tull czy Black Widow.

Polecam tę norweska grupę i jednocześnie zapewniam, że nie rozczarujecie się ich najnowszą propozycją. Na koniec przypomnę skład zespołu: John Ruder (śpiew, gitary akustyczne), Thore Engen (gitara prowadząca i akustyczna), Andreas Sjo Engen (gitara), Arne Martinussen (organy, melotron, fortepian, śpiew w chórkach), Einar Bruu (gitara basowa), Rune Engen (perkusja) oraz Lise-Marit „The Witch” Haugen i Andres Sevaldson (obydwoje grają na fletach). Producentami płyty są Jorgen G. Henriksen i Thore Engen, a wydała ją wytwórnia Transubstance Records.

MLWZ album na 15-lecie Tangerine Dream: dodatkowy koncert w Poznaniu Airbag w Polsce na trzech koncertach w październiku Gong na czterech koncertach w Polsce Dwudniowy Ino-Rock Festival 2024 odbędzie się 23 i 24 sierpnia Pendragon: 'Każdy jest VIP-em" w Polsce!