Podobał mi się pierwszy album tego holenderskiego zespołu. Podobał... i chyba tylko tyle. Wbrew powszechnym entuzjastycznym głosom wcale nie uważałem krążka „The Sun Also Rises” za coś przełomowego i ponadczasowego. Wręcz odwrotnie, wydał mi się on chwilami dość syntetycznie brzmiący i posklejany jakby na siłę. Czego nie sposób zaprzeczyć, to fakt, że było na nim mnóstwo pięknych melodii, które świadczyły jak bardzo utalentowanymi kompozytorami są bracia Gerben i Joop Klazingowie. Zgromadzili wokół siebie śmietankę holenderskiego prog rocka w osobach muzyków wywodzących się z grup Cliffhanger, Miracle i Sangamo, by pod szyldem Knight Area spróbować podbić neoproresywny świat. No i trzeba przyznać, że udało się. Ich debiut sprzed 3 lat odniósł spory sukces, choć – powtórzę to raz jeszcze – „tylko” mi się podobał. Do zachwytu, entuzjazmu i euforii było daleko. W przypadku nowej płyty do tych uczuć jest mi znacznie bliżej.
Płyta „Uunder A New Sign” po prostu udała się zespołowi Knihgt Area. Sprawia ona o wiele solidniejsze wrażenie, wygląda na to, że jest pracą bardziej zespołową niż płytowy debiut i posiada mnóstwo wspaniałych melodii zagranych z niezwykłym wręcz wyczuciem. Zespół dojrzał. Raczy nas wspaniałymi partiami gitar, basu, perkusji, syntezatorów oraz pojawiających się bardzo często brzmieniowymi erupcjami melotronu. O każdym z siedmiu utworów wypełniających płytę „Under A New Sign” można powiedzieć wiele dobrego, a właściwie o każdym z nich należy mówić w samych superlatywach. Melodie szybko zapadają w pamięć. Pompatyczne symfoniczne klimaty królują niemal przez cały czas trwania płyty, a nad wszystkim góruje wspaniały wokal Marka Smita. Zespół Knight Area doskonale poradził sobie z „syndromem drugiej płyty”. I za to należą mu się duże brawa. Nie ma na „Under A New Sign” słabego utworu. Wszystkie one, nieważne czy jest to rockowy instrumentalny utwór tytułowy, czy ballada „Courteous Love” z przepięknymi partiami skrzypiec i fletów, czy obdarzony doskonałym refrenem „Dreamweaver”, czy rozdzielony na dwie części „A Different Man” (podobnie jak „In The Presence Of Enemies” na nowym albumie Dream Theater część pierwsza i druga rozrzucone są na początku i końcu płyty), czy brzmiące nieomal jak dwa neoprogresywne wzorce rodem z Sevres pod Paryżem utwory „Exit L.U.M.C.” i „Mastermind”, wszystkie one zachwycają swoją niezwykłą harmonią, niesamowitym klimatem, swoim niewątpliwym pięknem i niespodziewaną u tak młodego zespołu dojrzałością. Po góra dwóch - trzech przesłuchaniach poszczególne kompozycje wydają się dziwnie znajome. Z początku czułem się tym zaskoczony, ale po niedługim czasie moje ucho zaczęło wyłapywać analogie, a nawet pewne zapożyczenia z innych, znanych mi wcześniej, nagrań. Bo na nowej płycie grupy Knight Area jest nie tylko klimat nagrań grupy Genesis (tak z okolic albumu „Wind And Wuthering”), lecz przede wszystkim są ewidentne cytaty z nagrań Areny, Pallasu i IQ. Nie wierzycie? Posłuchajcie tylko finału (przyznaję, że robi on naprawdę wspaniałe wrażenie) utworu „A Different Man Part II” z całą jego symfoniczną epickością i gigantycznym rozmachem. Przecież to nic innego jak kalka ze suity „Atlantis”. Ale te muzyczne zapożyczenia (bo chyba nie plagiaty?) osobiście mi jakoś nie wadzą. Pewnie dlatego album „Under A New Sign” nie tylko bardzo mi się podoba, ale od dłuższego czasu jestem nim prawdziwie zauroczony.