Mystery - Beneath The Veil Of Winter's Face

Artur Chachlowski

ImageAż 9 lat upłynęło od premiery poprzedniej płyty kanadyjskiej grupy Mystery. Album zatytułowany „Destiny?” zyskał sobie mnóstwo pozytywnych głosów zarówno ze strony krytyków, jak i słuchaczy, którzy swego czasu masowo rzucili się do kupowania tego krążka. Zresztą do dzisiaj jest on jednym z największych bestsellerów wytwórni Unicorn Digital. Tak więc cierpliwość sympatyków grupy Mystery wystawiona została na próbę, wszak 9 lat to dość niecodzienna przerwa pomiędzy kolejnymi płytami jednego zespołu. W międzyczasie ukazał się album pt. „At The Dawn Of A New Millenium”, lecz miał on charakter retrospektywny i zawierał utwory zarówno z albumu „Destiny?”, jak i debiutanckiej płyty pt. „Theatre Of The Mind” oraz także z najwcześniejszego wydawnictwa zespołu, będącego w istocie płytką demo wydaną w 1992 roku.

Teraz grupa Mystery przypomina się progresywnej społeczności wydając album o przydługim, acz bardzo romantycznym tytule „Beneath The Veil Of Winter’s Face” („Za woalem zimowej twarzy”). Dlaczego trzeba było aż tak długo czekać na ten krążek? No bo troszeczkę pozmieniało się w samym zespole. W jego składzie nie ma już obdarzonego charakterystycznym wysokim głosem Gary Savoie’a. Zastąpił go Benoit David, który radzi sobie nieźle, choć barwa jego głosu zdecydowanie ustępuje poprzednikowi. Kolejną przyczyną tak długiej przerwy był fakt, że lider i główny kompozytor Michel St-Pere pochłonięty był pracą nad rozkręcaniem działalności kierowanej przez siebie wytwórni płytowej Unicorn Digital. W trakcie tych 9 lat wypuścił na rynek kilkadziesiąt płyt artystów z całego świata, odkrywając dla progresywnej publiczności takie mega talenty, a dziś już przecież prawdziwe art rockowe gwiazdy, jak grupy Hamadryad, Retrospective, The Gourishankar, czy nasz polski T.A.O..

Koniec końców wybudził on ze stanu głębokiej hibernacji swój zespół i trzeba przyznać, że płytą „Beneath The Veil Of Winter’s Face” zespół Mystery uderzył z działa o sporym kalibrze. Wszyscy zniecierpliwieni fani z pewnością poczują się bardzo usatysfakcjonowani, a muzyka, którą usłyszą na pewno wynagrodzi im długie lata oczekiwań. 10 utworów stanowiących program tego albumu to muzyka przez duże M, skomponowana i zagrana z dużym rozmachem, polotem i przeogromną swobodą. Jakość poszczególnych kompozycji jest wyborna, wyraźnie słychać, że przez te 9 lat Michelowi uzbierało się mnóstwo doskonałej muzyki. Zajmując się marketingiem i poszukiwaniem nowych twarzy dla swojej wytwórni nie zapomniał jak się komponuje, jak się gra i jak się czaruje swoimi soczyście brzmiącymi gitarowymi solówkami oraz pompatycznymi partiami syntezatorów. Towarzyszący mu muzycy - Steve Gagne (dr) oraz Patrick Bourque (bg) -  też spisują się znakomicie. O nowym wokaliście już pisałem. Benoit śpiewa naprawdę nieźle, choć trochę brakuje głosu jego poprzednika. Ale przecież i on doskonale wie, na czym polega rzetelne śpiewanie utworów z kręgu prog rocka. Zresztą jego prawdziwy debiut z grupą Mystery miał miejsce już ładnych kilka lat temu, kiedy to na albumie – hołdzie dla grupy Pink Floyd pt. „Signs Of Life” cudownie zaśpiewał on sztandarowy hymn „Hey You”. Znam wielu, którzy to właśnie wykonanie uznają za jedną z najciekawszych interpretacji, jakie można było usłyszeć na tamtym wydawnictwie.

Muzyka grupy Mystery z pewnością przypadnie do gustu miłośnikom stylistyki a’la Rush, Kansas i Styx, a więc melodyjnego prog rocka ocierającego się o AOR. Z takiego właśnie brzmienia zespół zawsze słynął i tradycje takiej stylistyki podtrzymuje też na nowym albumie. Płyta „Beneath The Veil Of Winter’s Face” rozpoczyna się niemal jak u Hitchcocka: od prawdziwego trzęsienia ziemi w postaci doskonałego, przebojowego utworu „As I Am”, potem mamy bardzo dobrą kompozycję tytułową, a następnie fenomenalny wręcz „Snow White” połączony z dynamicznym utworem „Travel To The Night”. Następnie temperatura na płycie jakby odrobinę spadała, gdyż kolejne trzy nagrania: „The Scarlet Eye”, „The Third Dream” oraz „Voyage To The Other Side” to chyba najsłabsze punkty programu tego wydawnictwa. Ale już pompatyczne zakończenie tego ostatniego znamionuje prawdziwe emocje, które następują w dalszej części płyty. Bo oto zaraz po „Voyage To The Other Side” mamy przeuroczą balladę o wzruszającym, acz bardzo smutnym tekście „The Sailor And The Mermaid”, po której następuje najdłuższa i pełna epickiego rozmachu kompozycja „The Awakening”. To prawdziwy muzyczny majstersztyk, kanonada niezwykłych dźwięków, prawdziwa karuzela przeróżnych nastrojów, zwieńczona przyprawiającym ciarki na plecach punktem kulminacyjnym. „The Awakening” to niewątpliwie jedna z najciekawszych kompozycji w całym dorobku tego kanadyjskiego zespołu. Zachwyca swym prawdziwym pięknem i czaruje feerią kolorowych barw i wspaniałych klimatów. Kończy się ona długim wymownym szumem wiatru. Wiatru, który rozwiewa tytułowy woal z twarzy mroźnej zimy. Gdy wiatr ustaje, następuje tytułowe przebudzenie. Utwór ten posiada w sobie nieskończone pokłady potężnego ładunku emocjonalnego. Nie dziwi, więc fakt, że zaraz po nim zespół raczy nas jeszcze tylko jednym nagraniem: krótkim zaledwie trzyminutowym, nieomal rock and rollowym „The Preacher’s Fall”. To utwór jakby z kompletnie innej bajki, lecz idealnie przywraca świadomość słuchacza do rzeczywistości po wcześniejszym wyniesieniu jej na orbitę okołoziemską fantastycznym utworem „The Awakening”.

Nie ukrywam, że bardzo podoba mi się nowy album grupy Mystery. Chyba przede wszystkim dlatego, że przy całej swej złożoności i chwilami ogromnej pompatyczności okazuje się on niezwykle sympatyczną płytą na upalne dni. Doskonały to album na rozpoczynające się właśnie gorące lato. Polecam. Też gorąco!

www.unicorndigital.com

MLWZ album na 15-lecie Tangerine Dream: dodatkowy koncert w Poznaniu Airbag w Polsce na trzech koncertach w październiku Gong na czterech koncertach w Polsce Dwudniowy Ino-Rock Festival 2024 odbędzie się 23 i 24 sierpnia Pendragon: 'Każdy jest VIP-em" w Polsce!