Grant, John with The BBC Philharmonic Orchestra - Live In Concert

Andrzej Barwicki

ImageKoncert Johna Granta z The BBC Philharmonic Orchestra miał miejsce na początku października ubiegłego roku w Londynie i był transmitowany na żywo przez stacje 6Music oraz BBC. John Grant, amerykański kompozytor i wokalista tworzący muzykę z gatunku rocka alternatywnego i indie-rocka grał niegdyś w zespole The Czars. Od 2010 roku nagrywa swoje solowe płyty. W roku 2013 ukazał się jego drugi solowy krążek zatytułowany "Pale Green Ghosts", a teraz możemy posłuchać nagrań z tego, jak i z pierwszego albumu w wersji koncertowej i z towarzyszeniem The BBC Philharmonic Orchestra. Dla tych, którzy mieli okazję oglądać ten koncert na żywo, to znakomita pamiątka z niezwykłego i wzruszającego wieczoru, w tak znakomitej, symfonicznej oprawie. Zapewne sporo miłośników artysty ucieszyła wiadomość o mającym się ukazać wydawnictwie zawierającym zapis audio tego występu. Na dwóch krążkach znajduje się 16 kompozycji, a ukazało się ono na początku grudnia 2014 roku. Do mnie jednak ta płyta dotarła dopiero na początku lutego 2015 roku za sprawą pewnego sklepu internetowego.

Wracając do zawartości muzycznej wydawnictwa, nasze spotkanie - po krótkiej zapowiedzi konferansjera i Granta - rozpoczyna utwór „It Doesn’t Matter To Him”. Dźwięki fortepianu, gitary akustycznej, jak również wokal przygotowują nas do muzycznej uczty, wzbogaconej dodatkowo kilkudziesięcioosobową orkiestrą. Brzmienie trąbek już w tym nagraniu powoduje miłe dla ucha i duszy uczucie. Kolejna piosenka pt. „Sigourney Weaver” pochodzi z pierwszego solowego krążka Granta. W „Vietnam” mamy połączenie nowoczesnych brzmień, w których po chwili zaczyna rozbrzmiewać orkiestra, nabiera niezmiernie interesujących kontrastów, poszerzając nasz emocjonalny odbiór, wprowadzając przy tym nieco dramaturgii. Twórczość tego artysty silnie wpływa na słuchacza. Wiedzą o tym miłośnicy jego kompozycji, więc trudno być obojętnym, gdy słucha się między innymi nagrań „Marz”, „Fireflies” czy „Where Dreams Go To Die” - w tej wersji z pięknie brzmiącym fletem, smyczkami i przy akompaniamencie fortepianu. Ręce same składają się do oklasków, również za wokalny przekaz w wykonaniu tego amerykańskiego piosenkarza i autora tekstów. Każda kolejna kompozycja uświadamia nam, jak wrażliwą osobą jest John Grant. Talent i wyczucie, którymi dysponuje, rozwija go jako artystę. Przejawia się to między innymi poprzez zaangażowanie do tego koncertu filharmoników, przez co w tak niezwykłej aranżacji został osiągnięty głębszy przekaz znanych utworów. Czyż nie raduje nas tak wykonane „Glacier”, „TC & Honeybera” i „It’s Easier”?

Warto wsłuchać się w poszczególne nagrania odkrywając małe, ale jakże ważne niuanse, które wypełniają muzyczną przestrzeń i przyciągają nas swą magią. Poruszeni tym natchnionym symfonicznym wykonaniem przemierzamy kolejne ścieżki, a że jest to awangardowy twórca, więc nie powinna nas zaskoczyć wersja nagrania „Pale Green Ghosts”, gdzie mamy wstęp zaczerpnięty z Rachmaninowa. Potem wybrzmiewa znakomity „You Don’t Have To”. Utwór, którym zakończył się ten koncert powoduje, że cały drżę pod wpływem tak odjechanych dźwięków.

Polecam przekonać się osobiście o tym, jakie wrażenia muzyka zawarta na tym albumie może wywrzeć na słuchaczu, a tym którzy dotychczas nie znali tego muzyka polecam rozpoczęcie edukacji związanej z jego twórczością od tego właśnie koncertowego zestawienia. Omawiając to wydawnictwo nie należy też zapominać o artystce, która miała duży wpływ na orkiestrowe wykonanie, a jest nią Fina Brice. Otóż nie tylko gra ona na skrzypcach, ale również śpiewa. Warto wspomnieć, że wcześniej współpracowała, koncertowała i nagrywała z takimi zespołami i artystami, jak: Placebo, Kanye West, Sugababes, Boy George, Westlife, Sophie Ellis Bextor, Patrick Wolf i Simply Red. Muszę przyznać, że od kilku dni słucham namiętnie tego albumu i ciągle ta muzyka rozbrzmiewa w mojej głowie. Nawet, gdy zasypiam słyszę ten głos pośród rozbrzmiewających dialogów klasycznych, jak i elektronicznych instrumentów.

W koncercie wystąpili: John Grant (śpiew i fortepian), Petur Hallgrimsson (gitara), Jakob Smari Magnusson (gitara basowa), Kristinn Agnarsson (perkusja), Fiona Brice (śpiew, fortepian, aranżacje orkiestry) i Christopher George (dyrygent). Producentem albumu jest Andy Rodgers, a wydawcą Bella Union Records. To wydawnictwo to finezja dźwięków, od której nie sposób się uwolnić. Muszę przyznać, że ta płyta, jeśli dotarłaby do mnie jeszcze w grudniu, znalazłaby się w ścisłej czołówce tych ulubionych w 2014 roku.

MLWZ album na 15-lecie Steve Hackett na dwóch koncertach w Polsce w maju 2025 Antimatter powraca do Polski z nowym albumem Steven Wilson na dwóch koncertach w Polsce w czerwcu 2025 roku Tangerine Dream w Polsce: dodatkowy koncert w Szczecinie The Watch plays Genesis na koncertach w Polsce już... za rok