Ellis, Tinsley - Tough Love

Andrzej Barwicki

ImageAmerykański bluesrockowy gitarzysta i wokalista Tinsley Ellis gościł już na łamach MLWZ przy okazji recenzowania jego ubiegłorocznego albumu zatytułowanego „Midnight Blue”, wysoko ocenionego przez krytyków, a, co ważne, cieszącego się bardzo dobrą opinią fanów na całym świecie. Myślę, że ta dobra artystyczna passa pozwoliła na dalsze komponowanie znakomitych nagrań, którymi w miły sposób muzyk zaskoczył nas na swoim najnowszym wydawnictwie „Tough Love”. Ukazało się ono na początku lutego 2015 roku nakładem Heartfixer Music.

Tinsley Ellis na swój wypracowany styl gry oraz specyficzny głos. Z pasją i szczerością, a przede wszystkim, można powiedzieć, z powołaniem, realizuje on swoją muzyczną drogę. Już kilka taktów z pierwszego nagrania - „Seven Years” - roztacza przed nami piękne partie instrumentalne, nie tylko gitary mistrza, ale towarzyszących mu muzyków, przekazując w ten sposób przejmującą treść nagrania. W trochę żywszej tonacji wykonany jest „Midnight Ride”. Ze swoim znakomitym rytmem staje się on idealnym klubowym kawałkiem mogącym nieźle pobujać publicznością. Kilka minut wytchnienia, i to z najwyższej półki, czeka nas podczas piosenki „Give It Away”, w której magia wydobywająca się z gitary i styl, w jakim Ellis śpiewa, autentycznie ściskają nas za serce. Interesująco wypada też „All In The Name Of Love” - całość przypieczętowana jest tutaj sekcją dętą. Muzyk potrafi skierować się ku klasyce, nie zapominając o autentycznych bluesowych korzeniach. We wstępie do „Should I Have Lied” mamy ponownie w akcji przeszywającą swym brzmieniem gitarę. To rasowy bluesowy kawałek z pięknym akompaniamentem pianina i basu. Z każdym kolejnym nagraniem gitarzysta wzbudza nasz zachwyt profesjonalnym podejściem do prezentowanego repertuaru. Z jednej strony delikatnie roztacza przed nami nastrojowy klimat, by później wstrząsnąć słuchaczem, tak jak w „The King Must Die”. W kompozycji „Everything” Tinsley Ellis gra na harmonijce. I jak tu nie kochać bluesa, gdy słyszy się takie dźwięki? Ostatnie kilka minut albumu „Tough Love” kończy urocza ballada pt. „In From The Cold”. Stanowi ona rewelacyjną puentę tego, co przygotował dla nas Tinsley, po raz kolejny potwierdzając swą wysoką kompozytorską i wokalną formę i dając nam porcję znakomitych bluesowych, pełnych emocji i gitarowego feelingu, utworów.

Ponad trzy kwadranse spędzone w towarzystwie lidera i muzyków odgrywających w intuicyjny sposób swoje partie instrumentalne (Kevin McKendree – fortepian, organy i Lynn Williams - perkusja) mijają bardzo szybko. Sam artysta mówi o tej w pełni autorskiej płycie tak: „…Nigdy nie byłem bardziej dumny z albumu, niż jestem z „Tough Love”.”

Od siebie mogę tylko skromnie dodać, że bezbłędnie trafia on do serc słuchaczy wrażliwych na dojrzałą, zagraną z uczuciem, a, co ważne, tętniącą bluesowym rytmem muzykę. Doświadczenie godne naśladowania idące w parze z tradycją, którą od swego debiutu inspiruje się Tinsley Ellis, a także fascynacja tym gatunkiem muzycznym pozwala mu tworzyć już od kilkudziesięciu lat. Może jego płyty nie trafiają na pierwsze miejsca list przebojów czy sprzedaży płyt, ale wciąż znajdują wiernych i zasłuchanych fanów. Kiedyś, jakimś przypadkiem, miałem okazję posłuchać jego nagrań i od tego czasu zawsze chętnie sięgam po płyty Ellisa, zarówno te starsze, jak i nowsze. To już 18. płyta w dorobku tego gitarzysty, wokalisty, kompozytora i producenta, który jest wierny bluesowym klimatom, o czym możemy się przekonać osobiście sięgając po „Tough Love”.

Na koniec nurtuje mnie jeszcze jedna myśl, a mianowicie: czy będziemy mieli okazję posłuchać, jak na żywo prezentuje się Tinsley Ellis? Może na jednym z krajowych festiwali bluesowych w tym roku? Oczywiście jako gwiazda wieczoru. Myślę, że to rzecz do przemyślenia dla organizatorów takich koncertów.

MLWZ album na 15-lecie Steve Hackett na dwóch koncertach w Polsce w maju 2025 Antimatter powraca do Polski z nowym albumem Steven Wilson na dwóch koncertach w Polsce w czerwcu 2025 roku Tangerine Dream w Polsce: dodatkowy koncert w Szczecinie The Watch plays Genesis na koncertach w Polsce już... za rok