Toto - XIV

Artur Chachlowski

ImageZaledwie kilka zespołów na świecie posiada równie bogaty dorobek, co grupa Toto. Ktoś kiedyś policzył, że szeroko rozumiana „rodzina” muzyków Toto, a więc artystów związanych kiedyś i aktualnie z tym zespołem, jest obecna na ponad 5 tysiącach różnych albumów, które w sumie sprzedały się w ilości ponad pół miliarda (!) egzemplarzy. Liczby robią wrażenie, ale przecież dorobek i realny wkład w historię muzyki rockowej grupy Toto jest nie do przecenienia.

Tak czy inaczej, w ciągu blisko 40 lat działalności Toto (zespół powstał w 1976r. w Los Angeles z inicjatywy nieżyjącego już perkusisty Jeffa Porcaro oraz do dziś funkcjonującego w składzie klawiszowca Davida Paicha) zasłużenie dorobił się statusu megagwiazdy, a przynajmniej kilka jego albumów (szczególnie wydany w 1982r. „Toto IV” z ponadczasowymi hitami „Africa” i „Rosanna”) zapisało się złotymi zgłoskami na kartach historii rocka.

20 marca br. ukazuje się czternasty (wliczając wydany w 1984r. soundtrack do filmu „Duna”) studyjny album zespołu nazwany adekwatnie „XIV”, niewątpliwie nawiązujący do tytułu płyty, która w 1982 roku przyniosła mu największy rozgłos. Czy nowe wydawnictwo znów wyniesie Toto na szczyty popularności? Chyba są na to małe szanse, lecz nie dlatego, że to słaby album, lecz z powodu zmieniających się czasów, mód i trendów. Dziś o obecności danego artysty na listach przebojów decyduje generacja dzieci, a może nawet i wnuków najwierniejszych fanów tego zespołu. I to właśnie do nich w pierwszej kolejności adresowana jest płyta „XIV”. Idealnie wpisuje się ona w stylistykę szeroko rozumianego soft rocka czy, jak kto woli, „muzyki środka”. Słuchacze audycji Marka Niedźwieckiego (a i sam Pan Redaktor pewnie też) będą wniebowzięci, bo nowy album Toto zawiera muzykę, która idealnie trafia w ich gusty. Ale powiem więcej: „XIV” to obiektywnie tak dobry album, że nie możemy nie odnotować faktu zbliżającej się jego premiery w naszej audycji, która przecież nazywa się Mały Leksykon WIELKICH Zespołów…

W aktualnym składzie grupy Toto znajdujemy oryginalnych członków formacji: Steve’a Lukathera, Davida Paicha i Steve’a Porcaro. Warto też odnotować powrót oryginalnego basisty Davida Huntage, a także debiut perkusisty Keitha Carlocka związanego niegdyś ze Steely Dan i zespołem towarzyszącym Stingowi. Nie ma w grupie śpiewającego w niej ostatnio Bobby Kimballa, a zastąpił powracający do składu Joseph Williams, który śpiewał na bestsellerowych albumach „Farenheit” i „The Seventh One”, a także na nagranym w Łodzi jubileuszowym DVD „35th Anniversary Tour – Live In Poland”. Choć trzeba też zaznaczyć, że na „XIV”, oprócz Williamsa, wokalnie udzielają się też Steve Lukather, Steve Porcaro, a także David Paich.

„XIV” to pierwszy od wydanej w 2006 roku płyty „Falling In Between” album z premierowymi piosenkami. I trzeba przyznać, że jest to powrót grupy Toto w dobrym stylu. Pośród 11 utworów wypełniających podstawowy program płyty znajdujemy co najmniej kilka murowanych kandydatów na przebój. Już otwierające i pilotujące ją na singlu nagranie „Running Out Of Time” to rzecz o nieprzeciętnej urodzie i o przeogromnym potencjale. To samo można powiedzieć o utworze nr 2 – „Burn”. Moim cichym faworytem jest jednak utwór „Orphan”. Podobać może się śpiewany przez Lukathera „21st Century Blues”. Jak zawsze w przypadku Toto zachwycają ballady. Pełna wyciszenia i zadumy jest „Unknown Soldier (For Jeffrey)”, do klasyki gatunku przejdzie zapewne „All The Tears That Shine” oraz typowa „pościelówa” - „The Little Things” śpiewana przez Steve’a Porcaro. Prawdziwym rozmachem zachwyca rozpisany na wielogłosy i rozbudowane instrumentarium funkujący utwór „Chinatown”. Miłośników bardziej kompleksowego rocka urzeknie finałowa kompozycja „Great Expectations”. Jak już wspomniałem, „XIV” to naprawdę dobra płyta. Przebój goni tu przebój i praktycznie nie sposób znaleźć na niej słabego punktu.

Do tego wszystkiego dochodzi niezwykle staranne wydanie, wersja deluxe z bonusowym utworem „Bend”, gruba książeczka, w której znaleźć można długi esej poświęcony historii zespołu, wywiady z członkami grupy, liczne fotografie, dodatkowy krążek DVD z filmikiem „Making of”, a także – w specjalnej wersji „box set” – T-shirt, pamiątkową litografię oraz plakat… Full wypas. Zważywszy na to, że samej muzyce nie sposób niczego zarzucić, czyż trzeba jeszcze czegoś więcej? No chyba tylko koncertów na żywo. Ale i tutaj mam dla Was dobrą wiadomość: tego lata Toto wystąpi w Polsce dwukrotnie: 23 czerwca zagra w hali Orbita we Wrocławiu, a dzień później pojawi się na scenie warszawskiego Torwaru. Będzie się działo!

MLWZ album na 15-lecie Steve Hackett na dwóch koncertach w Polsce w maju 2025 Antimatter powraca do Polski z nowym albumem Steven Wilson na dwóch koncertach w Polsce w czerwcu 2025 roku Tangerine Dream w Polsce: dodatkowy koncert w Szczecinie The Watch plays Genesis na koncertach w Polsce już... za rok