Heart Of Sun - Heart Of Sun

Artur Chachlowski

ImagePo premierze doskonałej nowej płyty Dream Theater myślałem już, że na dłuższy czas „wyłączę się” ze słuchania prog metalowych wydawnictw. Po ogromnej satysfakcji, którą przyniosła płyta „Systematic Chaos” wiedziałem, że przecież i tak nic już nie jest w stanie przebić najnowszego dzieła Portnoya i spółki. Tymczasem wpadł mi w ręce krążek nieznanej mi wcześniej grupy o nazwie Heart Of Sun. Nie żebym od razu popadł w euforię, ale spośród tegorocznych albumów z etykietką „progresywny metal”, to właśnie tej płycie jest zdecydowanie najbliżej do absolutnego metalowego geniuszu, który mogliśmy usłyszeć na „Systematic Chaos”.

Zespół Heart Of Sun pochodzi z Włoch. Tworzą go ludzie znani ze swojej wcześniejszej działalności w grupach Time Machine (wokalista Pino Tozzi, gitarzysta Gianluca Ferro), Power Symphony (keyboardzista Mark Vikar, basista Davide Betelli) oraz Acron (perkusista Sigfrido Percich). Jako że wszyscy oni są zwolennikami prog metalowej stylistyki, bogatych aranżacji i efektownej melodyki, skrzyknęli się razem, szybko znaleźli wspólny muzyczny język i nagrali bardzo ciekawą płytę. Jak to często w przypadku płytowych debiutów bywa, nie posiada ona żadnego tytułu, a na rynek wypuściła ją prężna szwajcarska wytwórnia płytowa Galileo Records (ta od naszego Believe).

Heart Of Sun. Serce słońca. W nazwie zespołu ukryta jest kwintesencja granej przez niego muzyki. Sięga ona do sedna prog metalowej wrażliwości, epatuje niezwykłą melodyjnością, zadziwia techniczną biegłością wszystkich instrumentalistów oraz fascynuje równowagą pomiędzy cięższymi, a spokojniejszymi fragmentami. Na tym nie koniec podobieństw do Dream Theater i jego ostatnich albumów. Sam początek płyty w postaci instrumentalnego wstępu „Res Amissa” wydaje się bardzo podobny do pierwszych taktów „Sacrificed Sons”. Z kolei dźwięki otwierające kompozycję „Evil Tree” przywodzą na myśl utwór „The Dark Eternal Night”. Barwa głosu Pino Tozziego przypomina wokal Jamesa LaBrie. Szczególnie wtedy, gdy Serek śpiewa niskim głosem. Zresztą w odróżnieniu od niego, Pino nie sili się na ekstrawaganckie eskapady w wysokie rejestry. A śpiewa po prostu znakomicie. Takich naleciałości z dorobku Teatru Marzeń jest zdecydowanie więcej. Ale nie ma sensu koncentrować się na nich. Oczywistym faktem jest bowiem to, że zespół Heart Of Sun gra podobnie do Dream Theater. Ale przecież gra bardzo dobrze. A licznych podobieństw stylistycznych nie nabrał przecież po wysłuchaniu płyty „Systematic Chaos”, gdyż premiery obu wydawnictw dzieli zaledwie kilka tygodni. Warto jednak pamiętać, że Heart Of Sun nie jest klonem Dream Theater. Powiedziałbym, że gra nieco delikatniej, mniej agresywnie, bardziej melodyjnie, a chwilami wręcz lirycznie, choć nie ma w swoim repertuarze tak pięknych balladowych utworów, jak na przykład „The Answer Lies Within”. W muzyce Heart Of Sun słychać też echa popularnej w pewnych kręgach formacji Dreamscape, szczególnie z okolic jej pamiętnej płyty zatytułowanej „Very”. Ale nie koncentrujmy się wyłącznie na podobieństwach, gdyż dorobek innych zespołów jest dla grupy Heart Of Sun jedynie pretekstem do zaprezentowania własnych, naprawdę bardzo ciekawych pomysłów muzycznych, wpisujących się wszakże w dość hermetyczne ramy gatunku zwanego progresywnym metalem.

Historia, którą Heart Of Sun snuje na swojej płycie osadzona jest w kosmicznych realiach opowieści science fiction. Świadczą o tym tytuły poszczególnych kompozycji: „Into The Black Hole”, „Proxima Centauri”, „Solar Wind”, „Sea Of Tranquility”. Album jest bardzo równy i trudno wskazać jakiś zdecydowanie wyróżniający się jego fragment. Mnie osobiście bardzo podobają się utwory „Solar Wind”, „Evil Tree” i „Proxima Centauri”. Świetne wrażenie robi umieszczony dokładnie w połowie płyty instrumentalny utwór „2016AD.net” o wyraźnie ambientowym zabarwieniu, w którym swoje ogromne umiejętności demonstruje pianista Mark Vikar. Spinające klamrą cały materiał dwa krótkie nagrania „Res Amissa” (początek płyty) i „Sea Of Tranquility” (jej zakończenie) oprócz „kosmicznego” wydźwięku mają wplecione zniekształcone vocoderem głosy docierające niby z interkomu jakiegoś międzygalaktycznego statku. Daje to efekt podobny do tego z popularnej przed laty płyty „Time” grupy Electric Light Orchestra. Znacie? Pamiętacie? To wiecie o czym piszę.

Bardzo fajnie słucha się tej płyty. Jak dla mnie grupa Heart Of Sun to największe tegoroczne odkrycie z krainy prog metalu, a jej debiutancka płyta to, jak na razie, prog metalowy album nr 2 A.D. 2007. No, może nr 3, bo tegoroczny Threshold też był bardzo dobry...

MLWZ album na 15-lecie Antimatter powraca do Polski z nowym albumem Steven Wilson na dwóch koncertach w Polsce w czerwcu 2025 roku Tangerine Dream w Polsce: dodatkowy koncert w Szczecinie The Watch plays Genesis na koncertach w Polsce już... za rok Airbag w Polsce na trzech koncertach w październiku