Source, The - All Along This Land

Artur Chachlowski

ImageZ fotografii przesłanych mi wraz z płytą „All Along This Land” przez amerykański zespół The Source wynika, że tworzący go muzycy to nastolatkowie. Zastanawiające jest skąd bierze się u tych bardzo młodych ludzi tak wysoka świadomość i wrażliwość muzyczna czerpiąca swe inspiracje z odległych o trzy, a może nawet cztery dekady czasów?

 Pochodząca z Los Angeles grupa The Source powstała w 2004 roku i niniejszy krążek jest jej płytowym debiutem. Ukazał się on latem ubiegłego roku nakładem niezależnej wytwórni Under The Sea Records, która tak naprawdę reprezentuje wyłącznie interesy The Source. Płyta „All Along This Land” dotarła do mnie zaledwie kilka tygodni temu i spędziłem z nią całkiem przyjemne wakacje. Pieszcząc me uszy swoimi szlachetnymi dźwiękami dobywającymi się z samochodowego odtwarzacza umilała mi ona długie podróże po zatłoczonych autostradach południa Europy, które przemierzałem niedawno w poszukiwaniu ciepłej i słonecznej pogody.

W materiałach informacyjnych nadesłanych mi przez zespół znalazłem takie oto zdanie: „gdybyśmy mieli określić nasze brzmienie, to byłoby to skrzyżowanie Johna Lennona ze Stevem Howe”. Przyznam, że jest w tym sporo prawdy. Powiedziałbym więcej: zespół The Source chwilami brzmi jak zderzenie późnego The Beatles z wczesnym Yesem. A to głównie za sprawą głosu wokalisty i keybordzisty Aarona Goldicha oraz grającego w niesamowity sposób na gitarze Harrisona Leonarda. Skład grupy The Source uzupełniają Nico Photos (bg) oraz Isaac Watts (dr) i trzeba przyznać, że też potrafią oni grać jak mało kto. Zupełnie nie jak nastolatkowie, na jakich wyglądają na zdjęciach. Cały zespół prezentuje się na płycie „All Along This World” jako bardzo dojrzały band. Ich muzyka ma mocno epicki wymiar, czego wyrazem jest 22-minutowa tytułowa suita. Sporo w muzyce The Source jest takich elementów jak psychodelia, jazz, czy dojrzały, melodyjny rock w najklasyczniejszym z możliwych wydaniu. Beatlesowskie akcenty najwyraźniej słyszalne są w otwierającym płytę utworze „From The Start”, a yesowskie – we wstępie do kompozycji „Unspoken Love”, w której to gitara przypomina to, co kiedyś Steve Howe wyczyniał w nagraniu „The Fish (Shindleria Praematurus)” na pamiętnej płycie „Fragile” grupy Yes. Zresztą Harrison Leonard upiększa swoimi licznymi gitarowymi wstawkami a’la Howe niemal każdą z zamieszczonych na płycie kompozycji. Nie chcę ściemniać, że album „All Along This Land” zawiera muzykę bez żadnych wad, że płynie ona bez przeszkód i bez żadnych zacięć, ale powtarzam raz jeszcze: to zadziwiający swą kulturą muzyczną debiut jednoznacznie ukierunkowany na dojrzałe brzmienia symfonicznego rocka wczesnych lat 70-tych. Chociażby z tego względu album ten wart jest uwagi każdego szanującego się sympatyka starych dobrych prog rockowych brzmień.

P.S. Na okładce swojej płyty zespół The Source zamieścił takie oto przesłanie: „And may the sun shine on you always from the start to the very final day”. Po przemierzeniu samochodem kilkunastu setek kilometrów odnalazłem wreszcie wakacyjne słońce i nawet po zakończonym dwutygodniowym wypoczynku nad ciepłymi morzami świeci ono dla mnie nieprzerwanie ilekroć tylko sięgam po muzykę z albumu „All Along This Land”. 

MLWZ album na 15-lecie Tangerine Dream: dodatkowy koncert w Poznaniu Airbag w Polsce na trzech koncertach w październiku Gong na czterech koncertach w Polsce Dwudniowy Ino-Rock Festival 2024 odbędzie się 23 i 24 sierpnia Pendragon: 'Każdy jest VIP-em" w Polsce!