Trzeba przyznać, że pomysł na nazwę zespołu jest dosyć oryginalny: The Murder Of My Sweet (co można przetłumaczyć jako Morderstwo Mojej Ukochanej) to szwedzki band, który działa już od 8 lat, ma w dorobku dwie płyty długogrające oraz przebój, który kilka lat temu wylądował na 14. pozycji szwedzkiego singlowego chartu. Ma także za sobą występy na tak renomowanych festiwalach, jak Wacken Open Air, Baltic Festival, Sweden Rock czy Raismes Fest.
W sierpniu ukazuje się trzeci album Szwedów zatytułowany „Beth Out Of Hell”. I cóż możemy o nim powiedzieć? Czy zawarta na nim muzyka jest równie oryginalna jak nazwa zespołu? Zdecydowanie nie. The Murder Of My Sweet brzmi bardzo znajomo, niemal jak skrzyżowanie Within Temptation z Nightwish, co jednych pewnie ucieszy, a innych niekoniecznie. Lecz pomimo braku oryginalności, trzeba przyznać, że płyty słucha się doskonale. Jest ona dynamiczna, płynna i pełna niesamowicie dobrych melodii, które szybko wpadają w ucho. Co więcej, potrafi być mroczna i stosunkowo ciężka, a także liryczna, momentami wręcz słodka. Na szczęście nie przesłodzona, bo chyba nie pasowałoby to do opowieści, która przewija się przez ten album. Jak to historia? To dość apokaliptyczna love story pomiędzy Dobrem, a Złem. Kto jest tym Złym (a właściwie Złą) – spójrzcie tylko na okładkę. Płyta jest też długa: trwa ponad 70 minut. Ale gdy już jej słuchamy, to nawet nie zorientujemy się, że czas tak szybko upływa. To wyłączna domena dobrych i bardzo dobrych albumów. Na tej nagranej ze sporym rozmachem płycie słyszymy głosy aktorów, dziecięcy chór, monumentalne orkiestrowe aranże, liczne narracje oraz klimaty jakby żywcem przeniesione z kina. Z kina, podkreślamy to, w którym wyświetla się filmy spod znaku noir, w których urokliwe diablice wbijają swe śnieżnobiałe zęby w szyje naiwnie zakochanych bohaterów.
Diablicą jest Angelica Rylin – artystka obdarzona mocnym, wyrazistym głosem, którego nie boi się używać. Naiwnym kochankiem jest grający na perkusji i instrumentach klawiszowych (a także śpiewający z Angelicą w duetach) Daniel Flores. Parę tę połączyło przed laty zamiłowanie do oglądania mrocznych horrorów i słuchania muzyki z kręgu grup Queen, Genesis i ELO (na płycie „Beth Out Of Hell” usłyszycie muzyczne nawiązania do każdej z tych formacji). Połączyli swe siły, dokooptowali do swego zespołu gitarzystów (Patrick Janson gra na basie, a Christopher Vetter na różnego rodzaju gitarach, w tym także akustycznych!) i postanowili podbić świat swoją utrzymaną w kanonie mrocznego symfonicznego metalu muzyką.
Czy im się uda? Jestem pewien, że tak. Ich upór i konsekwencja powinny zostać nagrodzone. Jak już wspomniałem, „Beth Out Of Hell” jest już ich trzecią, a przy tym zdecydowanie najlepszą i najbardziej dojrzałą płytą. Że nie zaistnieli poza swoją ojczyzną, a w Polsce nikt jeszcze o nich nie słyszał? Nie szkodzi. Po to jest ta recenzja i nasza małoleksykonowa prezentacja, by przybliżyć wiedzę o muzyce The Murder Of My Sweet wszystkim słuchaczom o otwartych uszach. Co z tego, że to muzyka nie do końca oryginalna, ale zagrana tak, że palce lizać, a zaśpiewana przez diablicę Angelikę Rylin w taki sposób, że wyskakuje się z butów.