Zacząć trzeba od tego, że to idealna płyta dla miłośników starych rockowych brzmień, w sposób jednoznaczny odwołująca się do twórczości mistrzów włoskiego art rocka lat 70., jak PFM, Banco, czy La Loccanda De La Fate, a ponadto odważnie sięgająca po inspirację do twórczości Jethro Tull, Genesis, czy Kansas (świetne skrzypce!). Nic dziwnego, wszak grupa Il Castello Di Atlante to zespół, który miał w swoim dotychczasowym dorobku już 4 płyty, ale wydane one były jeszcze na samym początku lat 90. Teraz następuje wielki come back zespołu niezwykle udanym albumem „Quintessenza”. Muzyka na tym wydawnictwie wymaga od słuchacza skupienia i choć na początku może wydawać się, że to takie typowe staromodne i archaiczne brzmienie, to w kompozycjach Il Castello Di Atlante stare czasy idealnie dopasowują się do wymogów współczesności. Świetnym tego przykładem może być otwierające album nagranie „Non Puoi Fingere” ze swoją ciepłą produkcją, płynnymi przejściami pomiędzy poszczególnymi sekcjami oraz nowoczesnym brzmieniem syntezatorów. A w efekcie otrzymujemy ni mniej, ni więcej, a utwór będący niemal klasykiem istoty włoskiego progresywnego brzmienia. Słychać w nim wyraźne inspiracje i klasycznym rockiem, i jazzem, i folkiem, a nawet muzyką klasyczną (wspaniale brzmiące partie śpiewane a’ccapella). Szczególnie pięknie robi się w nagraniu „Il Marinen Forgia Il Sampo”, który zachwyca często powracającym i bardzo chwytliwym tematem przewodnim. Najwięcej podziwu budzi jednak najdłuższe nagranie na płycie (równe 15 minut) „Questo Destino”. To zdecydowanie najjaśniejszy punkt płyty, choć i pozostałe kompozycje mogą wzbudzić niekłamany zachwyt. Dobrze, że powstają takie płyty. Wydawnictwem tym Il Castello Di Atlante daje nam prawdziwe remedium na współczesność. Ten zespół po prostu gra swoje i robi to w zgoła fantastyczny sposób.
Il Castello Di Atlante - Quintessenza
, Artur Chachlowski