Po około 10 latach od swojej premiery album „Interdead” grupy Millenium doczekał się reedycji na winylu. Z racji dość długiego czasu trwania wersji CD (około godziny) do wyboru było albo wydać podwójny krążek albo odrobinę skrócić wydawnictwo. Wygrała ta druga opcja, gdyż dwupłytowe albumy zazwyczaj nie cieszą się aż tak dużą popularnością, a wpychanie godziny muzyki na winyl często odbywa się kosztem znaczącego pogorszenia jakości dźwięku.
Tak więc, ze znanego z płyty kompaktowej materiału usunięte zostały dwie kompozycje, moim zdaniem najsłabsze („Destiny” i wokalna część „Burning”). Usunięto też odgłos modemu telefonicznego (choć pod koniec strony A pojawia się w wyciszeniu), wycięto też krótkie intro na początku utworu „Insomnia”. Szkoda trochę, że w „Veedeeo”, w którym zastosowano identyczny zabieg z perkusją jak w „Intruder” Petera Gabriela (same bębny bez blach) wyciszono pod koniec gitarową solówkę Piotra Płonki. Również zamykający płytę kobiecy głos został usunięty. Ale mimo to tak „zubożony” winylowy album „Interdead” broni się całkiem dobrze, choć na minus niestety musze zapisać poziom sygnału na płycie. Całość gra moim zdaniem odrobinę za cicho. Ale audiofilska przyjemność ze słuchania tego materiału z czarnej płyty jest przeogromna.
Po szczegółowy opis muzycznej zawartości płyty „Interdead” odsyłam do naszych małoleksykonowycyh recenzji autorstwa Artura Chachlowskiego. Pod tym linkiem możecie przeczytać opis oryginalnego wydania z 2005 roku, a tutaj znajduje się recenzja kompaktowej reedycji z 2011r.
I jeszcze jedna uwaga: są takie plany by materiał, który nie zmieścił się na longplayu ukazał na okolicznościowej składance, która za jakiś czas ma podobno ukazać na winylu.
