Simo - Let Love Show The Way

Andrzej Barwicki

ImageSimo to zespół składający się z trzech muzyków. Jego początki sięgają 2010 roku, kiedy to JD Simo (gitara, śpiew) oraz Frank Swart (bas) i Adam Abrashoff (perkusja) tworzyli sesyjne trio. Gdy ich ta działalność przestała interesować postanowili wspólnie stworzyć regularny zespół. W listopadzie 2011r. ukazał się ich debiutancki album zatytułowany po prostu „Simo”. Cztery lata później pojawiła się płyta „Love, Volume” zawierająca cztery utwory zarejestrowane na żywo w Mercy Lounge w Nashville.  Gdy w listopadzie ubiegłego roku przypadkiem natrafiłem na zapowiedź ich najnowszego albumu od razu z zaciekawieniem oczekiwałem jego premiery. Nie znałem dobrze biografii Simo i, jak to bywa w takich przypadkach, zacząłem zgłębiać historię grupy i jej muzyczne dokonania poszukując w internecie wszelkich informacji na jej temat.

Czekałem niecierpliwie na jakikolwiek utwór udostępniony w sieci zapowiadający najnowszy album, którego premiera odbyła się ostatecznie pod koniec stycznia br. JD Simo w jednym z wywiadów powiedział, że ta płyta nie była w ogóle planowana. Kiedy wybrali się do studia Macon mieli gotowy całkiem inny materiał. Chodziło tylko o dogranie bonusowych nagrań. Muzycy całkiem spontanicznie stworzyli nowe utwory i z tych od ręki wykonanych kompozycji wraz z producentem Nickiem Worleyem uznali, że to jest lepsze od zaplanowanych wcześniej nagrań i nie zastanawiając się dłużej stworzyli płytę, której nadali tytuł „Let Love Show The Way”. Taka jest krótka historia, której finału możemy teraz posłuchać i samodzielnie ocenić.

Album rozpoczyna się od „Stranger Blues”. Jest klimat, jest tempo, jest wreszcie ładnie brzmiąca gitara, której urok oparty jest na fundamentach blues rocka i, co ważne, od pierwszej chwili zaciekawia odbiorcę. Następny kawałek to „Two Timin’ Woman” i czuję, że temperament i swoboda gry Simo napotyka tu na niesamowicie przyjazny grunt, co ucieszy chyba nie tylko mnie.  Na pozór na płycie są głównie krótkie utwory, ale ile w nich pięknie wyeksponowanych partii instrumentalnych, jak na przykład w „Can’t Say Her Name” czy „I Lied”! A to przecież dopiero początek albumu. Oczywiście, muzyka zespołu dźwięczy rewelacyjnie i przebojowo, o czym przekonamy się słuchając „Long May You Sail”, a gitara brzmi jakby nie z tej epoki. To magia, która zawładnie i wstrząśnie niejednym miłośnikiem pięknych gitarowych solówek. Warto często powracać do tego nagrania, ale również warto odkrywać kolejne kompozycje z tej płyty. Tym bardziej, że muzycy hipnotyzują nas kolejnymi utworami: „I’ll Always Be Around” i „Becky’s Last Occupation”, które osobiście bardzo polecam. Trzeba w nich zwrócić uwagę na sekcję rytmiczną, która daje niesamowitego kopa. Numer, który jest zatytułowany „I’d Rather Die In Vain” to prawie dziesięciominutowa kompozycja, w której muzycy odegrali kilkuminutowy improwizowany i naprawdę porywający jam session. Po jego wysłuchaniu zrozumiecie dlaczego panowie zadecydowali, że akurat ten materiał został wydany na płycie. Jest jeszcze krótka akustyczna puenta w postaci utworu „Today I’m Here” i podstawowy materiał, którego mogliśmy wysłuchać na albumie „Let Love Show The Way” dobiega końca. Wersja specjalna zawiera jeszcze trzy nagrania dodatkowe, w tym ekscytujący instrumental „Ain’t Doin’ Nothin’”, „Let Love Show The Way” zakończony ostrą partią gitary oraz „Please Be With Me”.

Jestem pełen podziwu dla tych trzech muzyków: JD Simo (gitara, wokal), Adama Abrashoffa (perkusja) oraz Elada Shapiro (gitara basowa). Rewelacyjnie ze sobą zgrani, z pasją i energią podarowali światu muzykę, której słucha się znakomicie i która potrafi wstrząsnąć niejednym słuchaczem zamiłowanym w klasyce rocka sprzed kilkudziesięciu lat. Polecam posłuchać, jak również zaopatrzyć się w to wydawnictwo. Satysfakcja z rewelacyjnej dawki rocka gwarantowana! Teraz tylko pozostaje nam czekać na ich koncert w naszym kraju, by nasze doznania zostały spotęgowane żywiołowymi wykonaniami tych świetnych utworów na żywo. 

MLWZ album na 15-lecie Steve Hackett na dwóch koncertach w Polsce w maju 2025 Antimatter powraca do Polski z nowym albumem Steven Wilson na dwóch koncertach w Polsce w czerwcu 2025 roku Tangerine Dream w Polsce: dodatkowy koncert w Szczecinie The Watch plays Genesis na koncertach w Polsce już... za rok