Trzeci album w dorobku grupy La Paz, na czele której stoi charyzmatyczny wokalista Doogie White, to dobra, pełna energii płyta wypełniona 12 utworami wręcz wzorcowo wpisującymi się w stylistykę dojrzałego klasycznego hard rocka.
Historia grupy La Paz ma już ponad 30 lat. Zespół powstał w 1984 roku w Lanarkshire w Szkocji, a tworzący ją muzycy upodobali sobie twórczość grup Deep Purple, Rainbow, Journey i Gary Moore’a i to na nich właśnie wzorowali się na początku swojej działalności. Szlifowali swoje brzmienie na licznych koncertach, które grali w renomowanych brytyjskich salach, m.in. w słynnym klubie Marquee, a także na popularnym festiwalu w Milton Keynes. Gdy wydawało się już, że przed La Paz kariera stoi otworem, zespół… rozwiązał się po koncercie, który odbył się 15 października 1988 roku.
Wokalista Doogie White wyjechał do Londynu, gdzie w kolejnych latach nawiązał współpracę z zespołami Midnight Blue, Rainbow, Cornerston, Tank, a także z Yngwee Malmsteenem. I pewnie La Paz przeszedłby już na zawsze do historii, gdyby nie Tom Russell – prezenter rozgłośni Rock Radio, który w 2008 roku zadzwonił do Doogiego z prośbą o wykonanie kilku akustycznych utworów z repertuaru La Paz podczas urodzinowej imprezy radiostacji. „To było jak wybuch, który obudził w nas tak wiele wspaniałych wspomnień, że zdecydowaliśmy się nadać mu ponownie większy wymiar” - tak o tym wydarzeniu opowiada gitarzysta Chic McSherry, który akompaniował Doogiemu w trakcie wspomnianej imprezy w Rock Radio.
Wkrótce potem nastąpił prawdziwy come back pełnego składu zespołu, La Paz zagrał kilka koncertów, które okazały się olbrzymim sukcesem, co w efekcie skłoniło muzyków do ponownego zarejestrowania wczesnych piosenek. Sesja odbyła się na początku 2011 roku i zaowocowała albumem „Granite” (2012). Bardzo dobre recenzje płyty stały się motorem napędowym do wydania w maju 2013 roku kolejnej płyty – „The Dark And The Light’. Brytyjskie pisma Powerplay i Classic Rock bardzo wysoko oceniły nowy materiał, a czytelnicy tego ostatniego nagranie „Don’t Drink With The Devil” uznali nawet „utworem tygodnia”.
Minęły trzy lata i grupa La Paz powraca ze swoim trzecim albumem. Jego tytuł to „Shut Up And Rawk”. Na jego trwający blisko godzinę program składa się 12 utworów – jak już wcześniej wspomniałem – utrzymanych w stylistyce klasycznego rocka. Dziś już mało kto gra taką muzykę i w ogóle mało kto potrafi grać w taki sposób. Dlatego też muzyczna zawartość tej płyty adresowana jest głównie do starszego pokolenia słuchaczy. Ale i młodsi wiekiem odbiorcy, którzy dobrze „przerobili” już dorobek Deep Purple, Rainbow, Uriah Heep i innych klasyków gatunku, z pewnością też z przyjemnością sięgną po ten album, gdyż La Paz prezentuje się na nim wręcz wybornie, a wokalnej formy Doogiemu White’owi mogliby pozazdrościć najwspanialsi frontmani od Iana Gillana począwszy, a na Brianie Johnsonie skończywszy.
Podobać może się pomysłowość aranżacyjna (na przykład ewidentnie bluesujący charakter utworu „Miss Dynamite”, nawiązujący do zeppelinowskiego „Kashmiru” patetyczny „A Certain Song” czy akustyczno-orkiestrowa coda w „Book Of Shadows”), a także tak swobodne, wręcz finezyjne poruszanie się po hardrockowej stylistyce wczesnych lat 70.
Zespół La Paz gra na „Shut Up And Rawk” jak doskonale naoliwiona i mocno rozpędzona machina, czego efektem jest naprawdę dobry, solidny, bardzo rzetelnie zagrany rock w wykonaniu panów Doogiego White’a (wokal), Chica McSherry (gitara), Alexa Carmichaela (gitara basowa), Andy Masona (instrumenty klawiszowe) oraz Paula McManusa (perkusja).