„Escenes” to nieodkryta perła sprzed wielu, wielu lat. Konkretnie sprzed lat trzydziestu. Wtedy to na rynku ukazał się jedyny album pochodzącej z Barcelony grupy o nazwie Gotic. Niech nazwa tej katalońskiej formacji nie będzie dla nikogo myląca. Ani nie dała ona początku popularnemu kilka lat później gatunku określonego mianem „rock gotycki”, ani nie grała też ona – z racji swojego pochodzenia - muzyki flamenco.
Wydaje się raczej, że jedyną w dorobku grupy Gotic płytę zatytułowaną „Escenes” można by określić mianem hiszpańskiej „Śnieżnej gęsi”. Bo właśnie takie delikatne jazz rockowe klimaty królują na tym albumie. Wyraźnie pobrzmiewają w nich echa wczesnego Camela, PFM i w ogóle tzw. włoskiej szkoły symfonicznego rocka. Może nieco mniej w muzyce Gotic wyeksponowanej gitary, gdyż to, co na płycie „Escenes” zachwyca najbardziej, to przepiękne współbrzmienie klawiszy (Fender, moogi, melotron) i fletu. Chociaż gdyby ktoś złakniony był przeszywających serce partii gitarowych, to niewątpliwie znajdzie też w muzyce Gotic coś dla siebie. Wystarczy sięgnąć po utwór „I Tu Que Ho Veies Tot Tan Facil”, albo jeszcze lepiej po zamykający płytę „Historia D’Una Gota D’Aiqua”. Dla tej drugiej, ponad 10-minutowej kompozycji warto „odkryć” ten album dla siebie. Skupia ona w sobie wszystkie najlepsze cechy muzyki tego zespołu, a więc niezwykłą melodyjność, przepiękne partie instrumentalne, doskonałe współbrzmienie wszystkich instrumentów, charakterystyczną lekkość i zwiewność muzyki oraz prawdziwy romantyzm brzmienia tego zespołu.
Wspomniany przeze mnie romantyzm oraz swoistą bajkowość muzyki podkreśla okładka płyty. Można w niej doszukać się pewnych nawiązań do koperty albumu „Snow Goose”, a także do „The Geese And The Ghost” Anthony Phillipsa. Czytelnicy znający muzyczną zawartość tamtych krążków mogą z łatwością wyobrazić sobie czego należy spodziewać się po muzyce na płycie „Escenes”. Mnóstwo w niej optymizmu, radości tworzenia i niebywałej lekkości. Nie wiem dlaczego tak się stało, że zarówno grupa Gotic jak i jedyna w jej dorobku płyta pozostały do dzisiaj kompletnie zapomniane. Być może kompaktowa reedycja tego albumu nie pozwoli na to, by tę tak urokliwą muzykę nadal pokrywała gruba warstwa kurzu. Niewątpliwie jakość materiału, który słyszymy na „Escenes” zasługuje na to, by album ten nie poszedł w całkowite zapomnienie.
Jordu Vilapringo (k), Jep Nuix (fl), Jordi Marti (dr) i Rafael Escote (bg) – czterej muzycy, którzy nie wiem czy po wydaniu tej płyty jeszcze cokolwiek nagrali. Na pewno nie pod szyldem Gotic. A szkoda.