Muzykę Piotra Geperta, kompozytora z Grodziska Mazowieckiego, poznałem nieco wcześniej zanim trafiła na debiutancką płytę. Moje pierwsze wrażenie po przesłuchaniu przesłanych do mnie kilku kompozycji było pozytywne, choć nie miałem jeszcze wtedy wyrobionego w stu procentach zdania na temat stylu czy ogólnej muzycznej koncepcji Piotra Geperta, bo po prostu trudno ocenić czyjąś twórczość po przesłuchaniu, jak się potem okazało, zaledwie skrawka z całości pomysłu.
Kilka miesięcy później trafiła do mnie już regularna, premierowa płyta. Dopiero teraz mogłem od początku do końca delektować się muzycznymi, dodajmy elektronicznymi pysznościami, zaproponowanymi przez kogoś, kto właśnie teraz debiutuje wydawnictwem płytowym. Warto podkreślić, że Piotr od wieku dziecięcego grywał na pianinie i zdradzał wielki talent, nie tylko odwzorowując muzyczne kompozycje mistrzów, ale także komponując własne utwory. W miarę upływu lat, wiele z tych kompozycji trafiało do szuflady, ale na szczęście Piotr Gepert postanowił swoje prace zarchiwizować i wydać płytę. Wydawca „Generator.pl” solidnie przyłożył się do pracy, bowiem od strony wizualnej nie można się do niczego przyczepić. Tekturowe pudełko w formie digipaka opatrzone przyciągającym uwagę, ciekawym projektem graficznym to także ważny i profesjonalnie przygotowany element całości wydawnictwa.
Ale zatrzymajmy się na chwilę przy tytule albumu. Cóż oznacza słowo „Anunnaki”? Ciekawość spowodowała, że musiałem zajrzeć i tu i tam, i dowiedzieć się, dlaczego płyta ma właśnie taki, a nie inny tytuł. Anunnaki to inaczej książęce potomstwo w mitologii mezopotamskiej. To nazwa wielkich bogów, dzieci boga Anu, którzy narodzili się na początku stworzenia świata. Wydaje się, że tytuł nie jest przypadkowy, bowiem muzyka, zaproponowana przez Piotra Geperta oddaje jakby ten tajemniczy koloryt i ową mitologiczną, baśniową aurę. Muzyk mógł stworzyć ten niezwykły klimat, intuicyjnie korzystając z różnych stylów, rządzących w muzyce elektronicznej.
Gepertowi nie są obce dźwięki proponowane przez największych twórców elektronicznego rocka, jak choćby kultowy w naszym kraju i na świecie zespół Tangerine Dream oraz tacy muzycy, jak Klaus Schulze czy Jean Michel Jarre. Na płycie delikatnie słychać także elementy krautrocka („Kosmische Musik”), charakterystycznego stylu dla niemieckich twórców muzyki elektronicznej, space czy prog rocka. Choć mimo pewnego wzorowania się na mistrzach, Gepert robi to w tak intymny i subtelny sposób, że nie można zarzucić twórcy płyty „Anunnaki” bezmyślnego naśladownictwa, a wprost przeciwnie, dostrzec można szukanie własnej drogi muzycznego rozwoju.
Na płytowym debiucie Piotra Geperta otrzymaliśmy osiem kompozycji. Może jeszcze nie są to utwory jednolite stylistycznie i koncepcyjnie, ale jak na debiut, całkiem ciekawie od strony kompozycyjnej zaproponowane przez autora. Trzy z nich to ponad dziesięciominutowe utwory, w których Gepert potrafi ciekawie rozwinąć muzyczny temat. Wydaje się, że właśnie w tych dłuższych kompozycjach, jak otwierający album „Inner Transformation”, przedostatni na płycie „Voyager”, a przede wszystkim rytmiczny, znamionujący ciekawy zmysł kompozycyjny autora, tytułowy „Anunnaki”, wyraźnie słychać, że to utwory wybijające się na pierwszy plan. Chciałbym jeszcze zwrócić uwagę na kompozycję pt. „Boat To Freedom”, gdzie wpływ muzyki zespołu Tangerine Dream jest niebagatelny. Ciekawy to utwór, kiedy słucha się go poprzez pryzmat dźwięków właśnie „Mandarynek”. Natomiast niezwykle pejzażowym i obrazowym utworem jest „Bolimowski Szlak” i to nie tylko ze względu na przepiękne odgłosy natury.
Reasumując, Piotr Gepert może uważać swój debiut za udany. Przedsięwzięcie pod nazwą „Anunnaki” pokazuje nie tylko liczne ciekawe pomysły aranżacyjno–kompozycyjne, ale także próby określenia własnego stylu w niełatwym pod tym względem środowisku muzyki elektronicznej. Trzymam kciuki za Piotra i za jego muzykę i wierzę, że kolejny album przyniesie jeszcze ciekawszą porcję dźwięków okraszonych niepowtarzalnym elektronicznym klimatem.