Metaphor - The Sparrow

Artur Chachlowski

ImageAmerykańska formacja Metaphor znana ze swoich wcześniejszych, dość dobrze przyjętych płyt „Starfooted” (1999) i „Entertaining Thanatos” (2004) przypomina się nowym albumem. „The Sparrow” jest ambitnym przedsięwzięciem, który przybiera kształt klasycznej rock opery rozpisanej na kilka ról. Za libretto posłużyła adaptacja powieści znanej amerykańskiej autorki Mary Dorii Russell. Kanwą tej opowieści z pogranicza mistycyzmu i science fiction jest wyprawa jezuickiej ekspedycji na inną planetę w poszukiwaniu śladów życia. Jej bohaterem jest ojciec Emilio Sandoz, który na odległej planecie Rakhat odkrywa dowód życia nieznanych Ziemianom istot. W trakcie ekspedycji odkrywa on cywilizację, która znajduje się całkowicie poza wszelkim ludzkim pojmowaniem świata. Towarzyszących mu w wyprawie ludzi spotyka okrutny los i ojciec Sandoz powraca na Ziemię, gdzie jako jedyny ocalały członek ekspedycji zdaje relację z tego, co spotkało go na planecie Rakhat…

Z punktu widzenia polskiego słuchacza literackie szczegóły tej historii nie są może najważniejsze. To, co nas najbardziej interesuje to muzyka, którą zespół Metaphor ilustruje powieść „The Sparrow”. Niemniej jednak o całym koncepcie wspomniałem po to, by wszyscy mieli świadomość, że w przypadku nowej płyty tego zespołu mamy do czynienia z dziełem tyleż ambitnym, co potraktowanym w sposób nad wyraz poważny.

Panowie Jim Anderson (bg), John Mabry (v), Greg Miller (dr), Malcolm Smith (g) i Marc Spooner (k) na swojej nowej płycie przedstawiają solidną porcję dobrze przemyślanej, a zarazem mocno zróżnicowanej stylowo muzyki. Program płyty „The Sparrow” składa się aż z 14 tematów muzycznych, których czas waha się od dwóch do dwunastu minut. Wszystko to związane jest z ilustracją poszczególnych epizodów opowieści. O muzyce, którą słyszymy na płycie można powiedzieć, że składa się z dość skomplikowanych struktur i często jest ona mało przystępna w odbiorze. Szczególnie przy pierwszym, czy drugim przesłuchaniu. Niewątpliwie potrzeba czasu, by propozycje grupy Metaphor zaczęły układać się w jedną klarowną całość, niewątpliwie trzeba trochę cierpliwości, by wgryźć się w całą historię i przedrzeć przez niełatwe struktury poszczególnych kompozycji.

Metaphor przed laty zaczynał jako cover band grupy Genesis. Ulotny wdzięk i charakterystyczną melodyjność a’la Genesis słychać było wyraźnie na pierwszym krążku zespołu. Potem Metaphor poszedł już własną ścieżką, choć gdybym miał określić styl muzyki, którą słyszymy na „The Sparrow”, Genesis byłby chyba wciąż najlepszym z możliwych porównaniem. Dodajmy: Genesis z wczesnego okresu działalności, kiedy to wykonywał takie dzieła jak „Fountain Of Salmacis”, „Get’em Out By Friday”, „The Battle Of Epic Forest”, czy „The Lamb Lies Down On Broadway”.

Podsumowując, „The Sparrow” nie należy do albumów łatwych w odbiorze. Na szczęście, gdy tylko poświęci się tej płycie wystarczającą ilość czasu, to można wyłowić szereg pięknych elementów (klimat, melodie, chóralne partie wokalne, doskonałą grę instrumentalistów i przyjemny wokal Mabry’ego), które sprawiają, że przy „The Sparrow” spędza się mnóstwo wspaniałych chwil. Tak sobie myślę, że to trochę płyta nie na nasze czasy. Ale dzięki tej swojej niecodzienności i „archaiczności” wyróżnia się ona w pozytywny sposób na tle innych, masowo pojawiających się i, co tu dużo mówić, bliźniaczo do siebie podobnych płyt z kręgu progresywnego rocka.

MLWZ album na 15-lecie Tangerine Dream: dodatkowy koncert w Poznaniu Airbag w Polsce na trzech koncertach w październiku Dwudniowy Ino-Rock Festival 2024 odbędzie się 23 i 24 sierpnia Zespół Focus powraca do Polski z trasą Hocus Pocus Tour 2024 Pendragon: 'Każdy jest VIP-em" w Polsce!